7. Nieoczekiwany przyjaciel

125 14 11
                                    


Łowczyni otworzyła oczy. Wokół niej obraz chwiał się i falował, co chwila zmieniając kolory, jakby nie mógł się zdecydować, czym ma się stać. Znów wpadłam w gówno po same pachy – westchnęła w duszy. A przecież wydawało się, że rozwiązanie mają przed sobą – templariusze oszaleli skażeni czerwoną formą lyrium. Już prawie dopadła odpowiedzialnego za to Wielkiego Poszukiwacza Lucjusza, aż nagle trafiła do Pustki. Skoro tak, to musi być i...

– Co teraz, co teraz? – Demon zakradł się za jej plecami. – Co zrobi Herold?

Nie zareagowała. Zapewne zaciągnął ją tutaj, by się czegoś dowiedzieć, nie miała zamiaru mu tego ułatwiać. Zamiast tego, sama obserwowała, by poznać przeciwnika. Obraz otoczenia okrzepł i wyostrzył się. Przed nią stali doradcy Inkwizycji. Cullen zaczął coś mówić, gdy Leliana wślizgnęła się za jego plecy i poderżnęła mu gardło. Łowczyni westchnęła znudzona, demon nawet się nie starał. Nie miał punktu zaczepienia, a przecież jej wspomnienia oferowały istną ucztę dla jego pokręconego umysłu. Zamiast tego, pokazywał jej własną wersję przyszłości świata rządzonego przez Inkwizycję – gwałty, morderstwa, korupcja... standardowy zestaw nieszczęść. Szła przed siebie, mijając coraz to straszniejsze sceny, nie mając innego wyjścia, niż czekać na sposobność opuszczenia tej rzeczywistości. W głowie zaświtała niepokojąca myśl – jak udało mu się wprowadzić ją do Pustki? Usłyszała triumfalny krzyk.

– Nie lubisz tego miejsca? – spytał słodkim głosem Józefiny. – Zaniepokoiłaś się? A czego tu nie lubić?

Zrobiła krok i sceneria zmieniła się.

Cienie całkowicie pokryły krętą ścieżkę. Przyspieszyła, słysząc ochrypłe krakanie czarnych ptaków. Zmusiła rozbiegane myśli do skupienia. Kruki były zdenerwowane, wystraszone! Pobiegła, nie chcąc nawet sobie wyobrażać, co to może oznaczać. Gdyby tylko chwilę się zastanowiła, gdyby zaufała instynktowi i własnym zdolnościom...

Jeszcze krok, minie zakręt i zobaczy dom... Przystanęła, nie była w stanie iść dalej, nie chciała widzieć... Czuła zimny pot spływający po plecach. W oddali wrzeszczały spłoszone ptaki – tak jak wtedy...

– On nie wie, co tam zastaniesz – cichy głos odezwał się tuż koło jej ucha. – Nie pokazuj mu.

Spojrzała w bok i zobaczyła młodego, bladego chłopaka w wielkim kapeluszu i postrzępionym ubraniu. Jego błękitne oczy coś jej przypominały. Nie czuła lęku.

– Chcę pomóc – powiedział, przekrzywiając głowę, jakby nasłuchiwał.

Echo delikatnego głosu niosło ze sobą wspomnienia. Te bolesne, straszne, ale i te dające siłę. Kiedyś spotkała go już w chwili próby...

– Zmieniłeś się! Ale to wciąż ty! – roześmiała się i złapała go za rękę. Z takim sprzymierzeńcem demon nie mógł jej nic zrobić.

– Pamiętasz mnie? – Chyba był zaskoczony.

– Jak mogłabym zapomnieć? A teraz powiedz mi, kim jest nasz gospodarz i jak stąd wyjść?

– To Zazdrość. On nie potrafi tworzyć, może tylko naśladować, ale jest cierpliwy i podstępny. Tyle, że to twoja głowa i możesz sama decydować, co zobaczysz. A jemu trudno być wieloma miejscami i osobami naraz.

– Więc będziemy szybcy i bardzo twórczy. – Zamknęła oczy i zrobiła krok do tyłu, ciągnąc chłopaka za sobą. Przywołała wspomnienie Val Royeaux i tłumu zgromadzonego na Letnim Bazarze. Otworzyła oczy i stała tam, pośród mieszczan, a z przeciwległego końca placu nadchodził jej sobowtór.

VIR NUMIN - DROGA ŁEZ [DRAGON AGE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz