Dick od ponad dwóch tygodni leżał w śpiączce. Przez ten okres Emily ani razu nie odwiedziła Góry. Mieszkała u Black Canary, ponieważ nie mogła otrząsnąć się z ostatnich zdarzeń i nie chciała wracać do miejsca, które będzie przywracało najwięcej wspomnień. Odwiedzała Dicka codziennie wraz z Dinah z nadzieją, że się obudzi. Tego dnia też miała taką nadzieję.
Gdy chciała wejść do pomieszczenia, w którym stało jego łóżko, zauważyła przez szybę w drzwiach, siedzącego tam miliardera Bruce'a Wayne i jakiegoś starszego pana, najprawdopodobniej jego lokaja. Gdy ich wzrok się spotkał, dziewczyna zestresowała się i schowała za ścianą. Po chwili drzwi otworzyły się i mężczyźni wyszli, rozmawiając o czymś, jednak Emily nie udało się usłyszeć o czym.
- Idź do niego, ja zaraz do ciebie dołączę. - powiedziała blondynka.
Emily skinęła głową. Pchnęła mocno drzwi i weszła do środka. Wzięła głęboki wdech na widok Robina, który wokół siebie miał mnóstwo urządzeń, które mierzyły jego puls i pokazywały pracę serca. Przez nos miał przeprowadzone rurki, które pomagały mu oddychać. Do prawej ręki miał podłączoną kroplówkę. Dziewczyna usiadła na krześle, stojącym przy łóżku. Złapała dłoń chłopaka i łzy od razu napłynęły jej do oczu. Przyglądała mu się uważnie. Na jego twarzy były widoczne jeszcze siniaki i zadrapania z ostatniej walki. Samotna łza spłynęła jej po policzku i w tym momencie do środka weszła Dinah. Emily spojrzała na nią i uśmiechnęła do niej przez łzy. Blondynka podeszła bliżej Emily i położyła jej dłonie na ramionach, okazując jej tym gestem swoje wsparcie.
Nagle szatynka poczuła lekki ruch palca chłopaka pod swoją dłonią. Serce zaczęło jej szybciej bić i ścisnęła mocniej rękę Robina.
- Dick? - powiedziała cicho.
W tym momencie chłopak zaczął powoli otwierać oczy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, zatrzymał wzrok na Emily i uśmiechnął się delikatnie.
- Hej - powiedział cicho.
Dziewczyna zerwała się z miejsca, objęła dłońmi twarz chłopaka i wbiła się w jego usta. Dick, mimo że delikatnie, bo nadal był osłabiony, oddał pocałunek i złapał za jedną z dłoni Emily. Jej łzy szczęścia ciekły po ich policzkach.
Nagle oderwali się od siebie.
- Chyba muszę częściej prawie umierać. - zaśmiał się, ale Emily oburzona jego wypowiedzią uderzyła go lekko w ramię. Dick jedynie się uśmiechnął i wytarł kciukiem łzę, ściekającą po policzku Emily.Hejka wszystkim!
Tak oto dotarliśmy do końca mojego opowiadania! Pewnie pomyśleliście, że jestem tak okropna i zostawię Was z takim zakończeniem, co? Jedynie chciałam sprawić Wam mały dreszczyk emocji i chyba mi wyszło 😉
Chciałabym Wam serdecznie podziękować za to, że mieliście ochotę czytać i komentować mojego fanfika! Szczególne podziękowania kieruję do kahanirv oraz hellomydvrling, które wspierały mnie w pisaniu, dawały pomysły, pomagały podejmować ciężkie decyzje, poprawiały mnie i dawały w ciry! ❤
Pod ostatnim rozdziałem dostałam wiele pytań odnośnie tego czy planuję kolejną część i tak, mam ją w planach. Jak na tą chwilę nosi tytuł Young Justice: Clone i tak wygląda okładka:Od razu uprzedzam pytanie - nie wiem kiedy opublikuję pierwszy rozdział, ale nie spodziewajcie się, że pojawi się szybko. Powiem Wam, że z publikowaniem rozdziałów teraz będzie jeszcze gorzej, bo mądra ja zdecydowałam się na brak życia i poszłam do liceum na profil biologiczno-chemiczny XD
Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za czytanie, wspieranie mnie i motywowanie! Jesteście świetni! Do następnego!
Love ya! ❤
YOU ARE READING
Young Justice [Zakończone]
FanfictionEmily i Dick na pierwszy rzut oka wyglądają na normalnych nastolatków, ale gdy słońce zachodzi, a na niebie pojawia się księżyc i przestępcy wychodzą z ciemnych zakamarków miasta, oni zakładają swoje maski i walczą z przestępczością... ...ale czy na...