024

893 70 24
                                    

Dick i Wally leżeli razem w łóżku rudzielca. Kid Flash odbijał małą piłkę o sufit, gdy nagle Robin głośno westchnął.
- Nie wiem co robić. – powiedział, wpatrując się w jeden punkt na suficie. - Nie wiem jak mam się zachowywać przy Emily.
- No jak masz się zachowywać? Normalnie...
- Ale mi chodzi, no wiesz, o to czy mogę ją teraz pocałować na przywitanie... Jak ja nawet nie wiem czy jesteśmy razem.
- Pogadaj z nią o tym.
- No łatwo powiedzieć. - prychnął. - To Ty tak z Artemis pogadaj.
- Ej - wskazał na niego palcem - z Artemis jest inna sytuacja, bo ona najprawdopodobniej zdzieliłaby mnie po łbie gdybym powiedział coś nie tak, a ty masz o tyle łatwiej, bo masz pewność, że Em Cię nie uderzy.
- No niby tak, ale jednak to jest trochę dziwna sytuacja.
- Czemu?
Brunet skarcił przyjaciela wzrokiem, ale on tego nie zauważył przez okulary przeciwsłoneczne Robina.
- A ty jakbyś się zachował na moim miejscu?
- Proste. Zabrałbym ją na jakąś randkę czy coś.
Nagle, jakby mała lampka w głowie Dicka się zapaliła, a on zerwał się z swojego miejsca.
- To jest myśl! - powiedział podekscytowany.  - Tylko gdzie ja ją mogę zabrać?
- Weź ją na szczyt Góry o zachodzie słońca. Laski lubią takie rzeczy.
- Tak jest! Dzięki stary! - powiedział uradowany, wychodząc z pokoju.
- Spoko bracie. - odpowiedział Wally już do zamkniętych drzwi. - Ah te dzieci, tak szybko dorastają.

Emily i Artemis siedziały w pokoju szatynki od kilku godzin, ciągle rozmawiając. Już od dłuższego czasu nie spędziły ze sobą tylu miłych chwil.
- Ej - zaczęła blondynka. - A ty w końcu jesteś z Robinem czy nie?
- Sama nie wiem... - odpowiedziała Emily, opierając brodę o kolano. - Niby się pocałowaliśmy, ale to przecież wcale nie musi nic znaczyć.
- No racja - odparła Artemis, opierając się o fotel.
- Najgorsze jest to, że nie wiem jak się mam przy nim zachowywać. Czy mam udawać jakby nigdy nic się nie wydarzyło czy wręcz przeciwnie...
- Moim zdaniem powinniście o tym poważnie porozmawiać.
- No wiem, ale jak? Mam do niego od tak podejść i się zapytać: "Ej, Rob, to my jesteśmy razem czy nie? Bo nie mam pojęcia, czy mogę cię całować kiedy chcę."
- Możesz tak do niego zagadać! - zaśmiała się.
Emily rzuciła w nią poduszką.
- To nie jest zabawne, Art! - nakrzyczała na przyjaciółkę, ale po chwili, zastanawiając się nad tym co wcześniej powiedziała, sama zaczęła się śmiać. - Gdyby Wally to usłyszał...
- Jego fangirling wyskoczyłby poza skalę!
Dziewczyny zaniosły się głośnym śmiechem.
- Dobra, ale tak serio to co mam zrobić? - zapytała Emily po tym jak burza emocji opadła.  
Artemis zdążyła jedynie otworzyć usta, a ktoś już zapukał do drzwi.
- Proszę! - zawołała szatynka.
Do środka wszedł lekko zdenerwowany Dick. Artemis uśmiechnęła się znacząco do Emily i wstała ze swojego miejsca.
- No to ja wam już nie przeszkadzam! Tylko grzecznie mi tam gołąbeczki!
Przechodząc obok Robina, zatrzymała się przy nim na chwilę.
- Mam cię na oku. - wyszeptała i po chwili zaśmiała się.
Blondynka wyszła z pokoju.
- He-
Emily nie zdążyła dokończyć przywitania, bo chłopak wystawił do niej dłoń i powiedział:
- Mam dla ciebie niespodziankę.
Dziewczyna przez chwilę przyglądała mu się podejrzliwie, ale po krótkim czasie złapała jego dłoń, a on pociągnął ją za sobą.

Za chwilę znaleźli się prawie na szczycie Góry Sprawiedliwości. Emily zobaczyła koc położony na trawie, a wokół niego rozsypane płatki róż, uśmiechnęła się na ten widok.
- A z jakiej to okazji? - zapytała.
- Zaraz sama zobaczysz. - odpowiedział chłopak i zaprosił ją gestem ręki, aby usiadła.
Emily zajęła miejsce na kocu, a chłopak usiadł obok niej. Dziewczyna spojrzała przed siebie. Skupiła wzrok na słońcu, które powoli zachodziło za horyzont i na niebie, które przechodziło od żółtego, od pomarańczowo-różowego aż po niebieski kolor.
- Ślicznie tu - powiedziała zachwycona widokiem. - I pomyśleć, że przez tak długi czas, po raz pierwszy, widzę jak jest tu pięknie...
- Też nigdy nie miałem czasu tutaj przyjść.
Przez chwilę siedzieli w ciszy, ale nie była to niezręczna cisza, tylko przyjemna, która mogłaby trwać godzinami.
- Wiesz - powiedzieli w tym samym momencie, na co zaśmiali się.
- Ty pierwsza. - powiedział Dick.
- Ostatnio myślałam nad tym żeby zmienić swój pseudonim i strój. W końcu, nie jestem już tą samą Red Rose co kiedyś. Teraz mam te moce, a poza tym, to wszystko przypomina mi o przeszłości, o której wolałabym zapomnieć...
- Masz już jakieś pomysły?
- Tak... - przerwała na chwilę i odwróciła wzrok w stronę Dicka. - Nightingale.
- Podoba mi się. - uśmiechnął się do dziewczyny. - Nawet i pasuje.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka, pytającym wzrokiem.
- Śpiewasz równie pięknie jak słowik.
Emily uśmiechnęła się na te słowa.
- Nawet zaczęłam projektować strój - zaczęła - ale jeszcze Ci nie pokażę. Chcę żeby to była niespodzianka.
Chłopak przyglądał się uważnie dziewczynie, uśmiechając się szeroko.
- Co ci? - zapytała rozbawiona Emily.
- A nic, po prostu jestem szczęśliwy.
Dick założył jej opadające na twarz włosy za ucho.
Emily przygryzła delikatnie dolną wargę. Chłopak przysunął się do niej. Z każdą chwilą ich twarze były coraz bliżej siebie, a gdy usta miały się złączyć w pocałunku, Emily dopadł okropny ból na całym ciele. Dziewczyna syknęła głośno i odwróciła głowę w przeciwną stronę.
- Em, wszystko w porządku?
- Nie, nie, jest okej, tylko źle się poczułam, zaraz mi przejdzie.
Ból zamiast ustępować, był coraz gorszy.
- Ugh - warknęła pod nosem, opadając na przedramienia.
- Emily!
Dziewczyna spojrzała na chłopaka, wzrokiem proszącym o pomoc. Dick wytrzeszczył oczy na widok twarzy Emily. Na jej skórze pojawiły się jakby świecące, zielone pęknięcia.
- Dick, co się ze mną dzieje? - powiedziała dziewczyna resztkami sił.
Obraz najpierw się rozmazał. Słyszała wołanie swojego imienia jakby z odległości kilkunastu metrów. Potem poczuła jak ktoś ją podnosi i znosi z Góry.
Czuła jakby coś rozrywało ją od środka. Po chwili wszystko zrobiło się czarne. Straciła przytomność.

Po krótkim czasie Dick przyniósł ją do wnętrza Góry. Wszyscy, widząc ich, zerwali się z miejsc i natychmiast do nich podbiegli. Nagle przez tłum przeszedł Batman. Tylko raz spojrzał na dziewczynę i powiedział:
- Zabierzcie ją do skrzydła szpitalnego.
Superboy zabrał Emily z rąk Robina i szybko zniknął za wydrążonym wyjściem w wyznaczonym kierunku.
- To twoja wina! - wrzasnął na Batmana całkowicie zrozpaczony Robin. - To wszystko twoja wina! Gdyby nie zachciało ci się robić na niej żadnych testów, wszystko byłoby dobrze! A teraz może umrzeć! Przez Ciebie mogę ją stracić!
Spod okularów przeciwsłonecznych Dicka spłynęło kilka łez.
- Mam tego dość. To koniec, odchodzę. Od dzisiaj radzisz sobie sam albo musisz znaleźć nowego Robina.
Chłopak odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę wyjścia, ale gdy już miał wyjść na korytarz, szybko zawrócił. Po chwili znowu znalazł się przy Batmanie. Zacisnął pięść, zamachnął się i uderzył z całej siły swojego mentora w podbródek. Mężczyzna upadł na podłogę. Chłopak ostatni raz spojrzał na Batmana wzrokiem pełnym nienawiści i pogardy po czym wyszedł z pomieszczenia.

Dick siedział roztrzęsiony na swoim łóżku. Miał przed oczami przerażoną twarz Emily. Myśl o tym, że dziewczynie mogło się coś stać nie dawała mu spokoju. Jak on mógł pozwolić na to żeby Batman wyciągnął przy niej kryptonit? Jak on mógł w ogóle chcieć sprawdzić czy ten przeklęty kamień na nią działa? Co jeżeli tego nie przeżyje?
Z natłoku myśli wyrwało chłopaka ciche pukanie do drzwi.
- Spieprzaj stąd, Wallace! - krzyknął, ale drzwi się otworzyły.
- Mówiłem ci spieprz -  przerwał w połowie zdania, widząc, że w progu stoi Black Canary.
- Canary... Ja-ja przepraszam, myślałem, że...
- Nie musisz mnie przepraszać. - przerwała mu kobieta. - Chciałam ci tylko powiedzieć, że Emily jest w dobrym stanie i niedługo powinna się wybudzić.
W oczach Dicka rozbłysły fajerwerki radości.
- Mogę ją zobaczyć?
Kobieta kiwnęła twierdząco głową.

Dick wszedł do pomieszczenia, w którym znajdowała się Emily. Leżała nieprzytomna na łóżku. Do skroni miała przyczepione diody, a do palca wskazującego prawej dłoni pulsomierz. Chłopak usiadł na krześle stojącym przy łóżku i złapał dziewczynę za lewą rękę. Przyglądał się jej uważnie i po chwili zauważył delikatne drgnięcie na jej twarzy. Dick przysunął się bliżej do dziewczyny i ogarnął włosy z jej czoła.
- Emily? Hej... - uśmiechnął się widząc, że dziewczyna powoli otwiera oczy.
- Hej - przywitał się z nią i pocałował ją w czoło.
- Hejka - powiedziała cicho, uśmiechając się.

POWRÓCIŁAM DO ŻYWYCH!!!
Możecie mnie bić i krzyczeć za to że nie było tak długo rozdziału, ale okres tych 3-4 miesięcy był dla mnie bardzo trudny. Egzaminy, poprawianie ocen, wyjazdy i problemy osobiste spowodowały u mnie brak weny i chęci do pisania rozdziałów, ale nie przejmujcie się, wenka do mnie najwidoczniej powróciła!!!
Powiem Wam, że wielkimi krokami zbliżamy się do końca, ale spokojnie w planach jest druga część 😃 (nawet mam już okładkę, ale pochwalę się nią kiedy indziej)
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo źli i że w ogóle ktoś jeszcze będzie to czytał XD
Jeżeli rozdział Wam się spodobał to proszę o gwiazdeczkę i komentarzyk, bo to fajnie motywuje i daje mi takiego kopa w dupę żeby coś pisać 😂
Jeżeli chcecie to możecie pisać do której klasy teraz idziecie, jakie macie plany na wakacje etc. Chcę wiedzieć coś o swoich czytelnikach!
A i jeszcze pochwalę się, że byłam na Comic Conie i było ZARĄBIŚCIE!!! Jedynie żałuję, że pojechałam w czwartek, a nie w sobotę, bo w weekend było więcej cosplayerów i w ogóle 😔 Ale i tak było supi, poznałam mega fajne osóbki i mam nadzieję, że pojadę na edycję jesienną! I kto wie? Może uda mi się zrobić cosplay Harley Quinn z Animated Series!
Na dzisiaj to tyle!

Do następnego kochani!
Enjoy! xx

Young Justice [Zakończone]Where stories live. Discover now