020

923 68 34
                                    

Emily leżała już przez kilka dni nieprzytomna w części szpitalnej Góry Sprawiedliwości. Była pod stałą kontrolą. Każdy przynajmniej raz dziennie odwiedzał ją, ale najczęściej przesiadywał przy niej Robin.

Gdy Black Canary weszła do sali, zastała śpiącego bruneta na fotelu. Podeszła bliżej niego i delikatnie złapała go za ramię, na co on się wzdrygnął i od razu otworzył oczy.
- Idź, prześpij się w normalnym łóżku, ja z nią posiedzę. - powiedziała spokojnie.
- Nie trzeba, dam radę. - odparł, poprawiając swoje okulary. - Ale możesz ze mną zostać.
Kobieta uśmiechnęła się do chłopaka i usiadła na oparciu fotela.
Oboje przyglądali się uważnie śpiącej dziewczynie. 
- Czemu jej nie powiesz? - zapytała nagle blondynka.
- Ale czego? - Dick nie rozumiał o co jej chodzi.
- Dlaczego nie powiesz jej, że ją kochasz?
Kobieta spojrzała na chłopaka, który  się zmieszał. Nic nie odpowiedział, nawet nie obdarzył jej spojrzeniem.
- Robin, chyba każdy już to zauważył, więc nie musisz się z tym tak ukrywać. Nie jesteś Batmanem żeby udawać, że nie masz uczuć.
- Ja nie ukrywam swoich uczuć, tylko boję się, że ona nie odwzajemnia tego albo nie będzie chciała niczego więcej od przyjaźni... - odparł spuszczając głowę.
- Robin, jesteście jeszcze młodzi, więc nawet jeśli tak będzie to i tak kiedyś znajdziesz kogoś, kto odwzajemni twoje uczucia. Jeżeli to nie będzie Emily, to będzie ktoś inny.
- A co jeżeli ja nie będę umiał pokochać kogoś innego?
Kobieta westchnęła.
- Dlatego miłość jest bolesna. Nigdy nie wiesz co cię z nią czeka...
Przez chwilę nie odzywali się do siebie, ale tą ciszę przerwała blondynka.
- Co nie zmienia faktu, że powinieneś powiedzieć jej o tym. Może akurat jesteście sobie pisani, ale też powinnieneś przygotować się na odrzucenie.
- Jak mam jej to powiedzieć?
- Normalnie. - odparła jakby to była najprostsza rzecz na świecie. - Emily nie jest typem dziewczyny, która potrzebuje niewiadomo jakich uroczystych wyznań. Po prostu, gdy będziesz gotowy powiedz jej o tym, bez owijania w bawełnę.
- Łatwo mówić. - prychnął.
- Ej, sama przez to przechodziłam, więc wiem jak to jest.
- Serio?
- A co ty myślisz, że ten żółtodziób odważyłby się zrobić pierwszy krok? - wskazała głową w stronę drzwi, a Robin domyślił się, że chodzi o Green Arrowa. 
Zaśmiał się.
- Dzięki - powiedział patrząc na kobietę.
- Nie masz za co, to tylko taka rada od trenera. - puściła do niego oczko. - Idę zrobić sobie kawę, też chcesz?
- Tak, poproszÄ™.
Blondynka wstała z swojego miejsca i wyszła z pomieszczenia.
Robin wrócił wzrokiem na Emily. Zauważył lekki ruch na jej twarzy, na co potrząsnął głową i dokładniej się jej przyjrzał. Później na jej czole pojawiły się wyraziste zmarszczenia. Po chwili bardzo powoli podniosła powieki. Rozejrzała się po sali zmęczonym wzrokiem, który zatrzymał się na Robinie. Chłopak uśmiechnął się do niej oraz złapał ją za dłoń.
- Dick... - wyszeptała. 
W oczach dziewczyny zebrały się łzy, które natychmiastowo popłynęły po jej policzkach. Przyłożyła dłoń do czoła i wzięła głęboki wdech.
- Shh... Uspokój się. - powiedział chłopak spokojnie, wycierając kciukiem łzę z jej policzka.
Emily złapała go za przedramię tak mocno, aż syknął.
- Nie pozwól mi zobaczyć kogokolwiek z Sprawiedliwych! Nie mogę nikogo zobaczyć, rozumiesz?! - wysyczała przez łzy.
- Czemu? Emily, co się tam stało?
- Oni...
Brunetka nie dokończyła zdania, bo do pomieszczenia weszła jej mentorka - Black Canary. Kobieta niosła dwa kubki z parującą zawartością.
- Nie wiedziałam, czy słodzisz, więc...
Dinah również nie dokończyła wypowiedzi, ponieważ zauważyła, że Emily już się wybudziła. Dziewczyna prowadziła wewnętrzną walkę, próbowała się powstrzymać, aby na nią nie spojrzeć, ale jej nowe, zepsute alter ego zwyciężyło. Tylko zerknęła na kobietę, a jej całe oczy przybrały niebezpieczną, czerwoną barwę. Natychmiast się wyprostowała. Jej zachowanie przypominało trochę ruchy robota.
- Black Canary. Zniszczyć. - powiedziała komputerowym głosem.
Nikt nie zauważył, gdy Emily była już przy blondynce i schwytała ją za gardło. Wpatrywała się w nią przez chwilę pustym wzrokiem i nagle wbiegła z nią w ścianę przez, którą się przebiły na korytarz. Upadły razem na podłogę, całe siwe od gruzu. Emily usiadła okrakiem na Canary i uderzyła ją raz pięścią w szczękę. Gdy zamachnęła się, aby dokonać cios drugą ręką, Robin złapał ją za przed ramię i rzucił na pozostałości ściany. Dziewczyna bez żadnego uszczerbku wstała. Uniosła do góry dwa palce, a chłopak zaczął unosić się ponad podłożem. Emily delikatnie machnęła dłonią, a Dick z impetem walnął w ścianę oraz stracił przytomność. Dziewczyna przeniosła wzrok na blondynkę, która stała już pewnie. Próbowała do niej podlecieć, ale Black Canary krzyknęła przeraźliwie, powodując, że fale dźwiękowe wypchnęły ją z korytarza do pomieszczenia głównego. Dziewczyna zaryła ciałem o ziemię. Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu spojrzeli na nią z przerażeniem. Gdy chcieli już do niej podejść, aby jej pomóc, do  pomieszczenia ledwo weszła Black Canary.
- Nie dotykajcie jej! - zawołała. - Nie jest sobą!
W tym momencie Emily podniosła się i rozejrzała po wszystkich zgromadzonych.
- Green Arrow, Martian Manhunter, Flash. Zniszczyć. - powiedziała.
Nikt nie zdążył zareagować, gdy szybko zabrała łuk Oliverowi i celowała już w nich trzema strzałami. Bez wahania puściła cięciwę, a strzały poszybowały w stronę Sprawiedliwych. Flash zrobił szybki unik, Marsjanin zmienił swoją gęstość i strzała przeleciała przez niego, nie robiąc mu krzywdy, niestety Arrow nie miał tyle szczęścia i strzała przebiła jego ramię. Syknął z bólu i runął na ziemię. Podbiegła do niego Artemis.
- Emily, co ty wyprawiasz?! - krzyknęła. - Co się z tobą dzieje?
Na te słowa dziewczyna zamrugała kilka razy, a jej oczy przez chwilę znów były ludzkie. Niestety, po chwili stały się znów pełne grozy, a na jej twarzy można było wyczytać wściekłość. Jej wzrok skupił się na Artemis i po chwili, prawa ręka rozciągnęła się do bardzo nienaturalnej długości i chwyciła blondynkę za szyję. Bez problemu podniosła ją ku górze. Łuczniczka wymachiwała nogami i próbowała rozluźnić uścisk swojej przyjaciółki, ale nic z tego. Zaczynało braknąć jej tchu.
- Emily, zaraz jÄ… zabijesz! - krzyknÄ…Å‚ Kid Flash.
Dziewczyna skierowała swój wzrok na niego i rzuciła Artemis w ścianę. Nawet nie zauważył, gdy przygniotła go do ściany. Zacisnęła dłoń na jego szyi.
- E-emily... - wyszeptał resztkami tchu. - To nie ty.
Brunetka opuściła głowę. Znowu mrugnęła kilka razy, a jej oczy przez chwilę były takie jak dawniej. Puściła Wally'ego, a on obsunął się ledwie przytomny po ścianie. Zrobiła kilka kroków w tył. Prowadziła wewnętrzną wojnę z samą sobą. Złapała się za włosy i mocno pociągnęła. Oczy zmieniały swój kolor jak szalone. Sama ledwo trzymała się na nogach.
Po chwili poczuła jak wodne lasso oplata się wokół jej talii. Gdy tylko spojrzała w dół, Wodnik pociągnął mocno za rękojeść swojej broni i dziewczyna obróciła się bardzo szybko wokół własnej osi. Nie odzyskała jeszcze równowagi, a Marsjanin rzucił nią o ścianę. Nic się jej nie stało, a za to otrząsnęła się po wcześniejszym ataku. Łowca leciał w jej kierunku i gdy był na odpowiedniej odległości dziewczyna złapała go za rękę, obkręciła się kilka razy i rzuciła nim o sufit. Mężczyzna wbił się w kamień i po chwili spadł na ziemię. Emily od razu podleciała do niego, osiadła na nim okrakiem i zaczęła bić pięściami po twarzy.
- Emily, przestań! - usłyszała za sobą męski głos.
Wyprostowała się, a jej oczy jakby zrobiły się jeszcze bardziej czerwone.
- Flash. Zniszczyć.
Nikt nie zdążył mrugnąć okiem, gdy dziewczyna była już przy Allenie i podnosiła do góry, ściskając za gardło. Jej prawa dłoń zaczęła bardzo szybko wibrować. Powoli zbliżała ją do serca Szkarłatnego Sprintera, gdy usłyszała głos Robina.     
- Emily! - wykrzyknÄ…Å‚.
Dziewczyna lekko przechyliła głowę w stronę dochodzącego dźwięku i przestała zbliżać dłoń do klatki piersiowej Flasha.
- Emily, wiem, że tam jesteś! Wiem, że mnie słyszysz! Nie daj się im! Walcz!
Słowa te nie podziałały na dziewczynę, bo wróciła wzrokiem na sprintera, a jej dłoń znów zaczęła się zbliżać do jego serca.
- Pamiętasz jak tańczyliśmy na balu? - Robin znów próbował do niej przemówić. - Nadepnęłaś mi kilka razy na stopy, ale nie przejmowałem się tym.
Emily znów przechyliła głowę w stronę Robina.
- Pamiętasz jak w pierwszy dzień szkoły pożyczyłem ci długopis? Jeszcze mi go nie oddałaś.
Na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech.
- Pamiętasz jak kiedyś do ciebie przyszedłem, a ty o mało co nie poderżnęłaś mi gardła? Nie bałem się wtedy, tak jak i nie boję się teraz, bo wiem, że jesteś silna i przezwyciężysz to... - wziął głęboki oddech. - Emily, ja... ja... cię kocham...
Na te słowa w dziewczynie jakby obudziła się sama ona i powoli odzyskiwała nad sobą kontrolę. Puściła sprintera i odwróciła się w stronę Robina. Zamknęła oczy, pokręciła kilka razy głową i gdy z powrotem podniosła powieki, ukazały się jej piękne, niebieskie tęczówki. Upadła na podłogę z wycieńczenia, a Robin od razu podbiegł do niej i położył dłoń na jej ramieniu. Dziewczyna podniosła głowę i rozejrzała się po pobojwisku. Wszędzie leżał gruz, a ściany były popękane. Na podłogach leżeli członkowie Lig, którym powoli wracała przytomność. Ostatecznie spojrzała na pokiereszowanego Dicka i zaniosła się płaczem. Chłopak natychmiast ją przytulił.
- J-ja n-nie chciałam, nie chciałam... - łkała.
- Wiem o tym. - pogłaskał ją po głowie.
- Skrzywdziłam was.
- Nic się nie stało, to nie twoja wina.
Dziewczyna zacisnęła dłonie na jego pelerynie.
- Ja nie chciałam.
- Wiem. Uspokój się.

Witajcie moi kochani czytelnicy! Jak Wam się podobał rozdział? Muszę powiedzieć, że to chyba jeden z lepszych 🤔 A jak Wy uważacie? Mówcie co tam u Was, jak w szkole itd. Lubię coś wiedzieć o swoich czytelnikach, bo czuję taką więź z Wami ❤
Zaczęły mi się już ferie, więc postaram się, aby rozdziały były częściej i do Young Justice i Entertain Us

(mała reklama)

Jeszcze raz bardzo serdecznie zapraszam do czytania mojego fanfiction o psychopatach! (Jak to brzmi XD)

Enjoy! xx

PS. Mam nadzieję, że nie było dużo błędów XD

Young Justice [Zakończone]Where stories live. Discover now