38

6.4K 477 117
                                    

Dedykuję ten rozdział KebabToJa Warka07 i wersek
Dziękuję, że tak cudownie mnie motywujecie 😚😚😚

****
Rodryg ocknął się w czymś miękkim. Było mu tak dobrze, że nie miał
ochoty otwierać oczu. Po chwili zmagań z samym sobą w końcu je
otworzył. Niczym przez mgłę zobaczył nad sobą twarz jakiejś dziewczyny. Ta krzyknęła

- Medyka! Medyka! Książę się obudził!

Do pomieszczenia zaraz wbiegło dwóch mężczyzn: siwy strzec i szlachcic Teodor. 

- Boże! To cud, on żyje!

Wszyscy zebrani byli tym faktem wielce poruszeni.  Starzec szybko podjął się oględzin.

- Panie, jak się czujesz? - książę z trudem otworzył usta. Czuł w nich
suchość tak ogromną, że nie miał nawet czym przełknąć śliny.

- W.. wody- wyszeptał.

- Już podaje, Panie- powiedziała służąca i zaraz wetknęła naczynie pod usta księcia.

- Panie, pij małymi łykami - polecił medyk - tydzień leżałeś w pół
martwy....

- Jezuuuuu, aż tydzień - jęknął. Czuł się tak słaby, że nie był wstanie
nawet głowy podnieść. 

- Przynieś księciu jeść - polecił medyk służącej - i wezwij królową!

Kobieta dygnęła i momentalnie wybiegła z komnaty. Strzec sprawdził ranę na brzuchu, a następnie obejrzał rękę .

- Panie, nad tobą chyba sam Bóg czuwa. To na prawdę cud, że żyjecie .

- Co z ręka? - zapytał Rodryg, a starzec tylko westchnął.

- No... cóż...

- Mów!

- Yyyy... Panie. Mięśnie były przecięte aż do kości, rozerwane ścięgna...

- Więc... jestem kaleką - Rodryg zagryzł zęby, a strzec rozłożył ręce bezradnie.

- Panie, robiliśmy co się dało. Lewa ręka wysiadła. Niestety, już nie
chwycisz niczego w lewą dłoń. Możesz ruszać łokciem, lecz nic poza tym. Będziesz musiał prawą dłonią ćwiczyć swoje lewe palce i nadgarstek. Będzie bolało jak szlag na początku, ale musisz to robić bo brzydko będzie wyglądało.

- Panie, nie jest tak źle - pocieszał Teodor- jedna ręka ci w zupełności
wystarczy- uśmiechnął się. Rodryg spojrzał na niego z mordem w oczach,
ale przemilczał swój komentarz.

- Możesz odejść- powiedział książę do medyka. Ten ukłonił się i wyszedł.
Do komnaty weszła służąca z jedzeniem i Teodor odebrał od niej miskę.

- Ja, księcia nakarmię - powiedział szlachcic.

- Panie, ale to nie należy twoich obowiązków, ja go nakarmię - zaczęli
się szarpać z miską.

- Precz! - krzyknął Teodor tracąc cierpliwość. Wyrwał jej miskę z rąk i
wyprowadził z komnaty zamykając za nią drzwi. Dobrze, że nie kopnął ją
w dupę. Pomyślał Rodryg.

Mężczyzna przysiadł na brzegu łóżka, nabrał łyżkę i wsadził księciu do
ust.

- Dobre? - uśmiechnął się szlachcic, a Rodryg miał ochotę go zabić.
Chciał odpowiedzieć, ale miał usta pełen ohydnej klejącej się mazi.
Usiłował mu pokazać oczami, że nie chce więcej. Niestety, nie pomogło. Teodor był bezlitosny.

Przeznaczenie [Zakończone]Where stories live. Discover now