27

6.5K 500 52
                                    

Kiedy Rodryg dostał odpowiedź od Księżniczki natychmiast ruszył w drogę. Pędził przez lasy i doliny coraz szybciej i szybciej pragnąc by być już przy ukochanej. Koń wciąż poganiany przez księcia, sapał i głośno wypuszczał powietrze swoimi nozdrzami, a jego kopyta coraz mocniej waliły o ziemię, aby gnać coraz szybciej i być bliżej celu, ku zadowoleniu swojego Pana.

Rodryg nie mógł doczekać się kiedy ujrzy swoją ukochaną. Cierpliwie czekał dwa lata i nie chciał już marnować czasu, ani minuty dłużej. Księżniczka stała się jego udręką, a wręcz obsesją. Za dnia, wciąż był pewien, że Amira jest blisko niego. Raz widział chłopca w tłumie, który miał czapkę na głowie. Gonił biednego dzieciaka przez kilka ulic, a kiedy go dopadł aż jęknął z rozczarowania. Za to chłopiec był tak przerażony dziwnym atakiem możnego Pana, że zsikał się w gacie.  

Zaś w nocy, księżę budził się z krzykiem, kiedy pojawiał się obraz haniebnego czynu, który dopuścił się na księżniczce.

- Panie! - Rodryg usłyszał krzyk Willama i Edgara, ale nawet nie zwolnił.

- Panie! - ponownie krzyknęli rycerze, którzy nie mogli nadążyć za księciem  - konie muszą odpocząć, bo zaraz nam padną!

Mężczyźni próbowali przekrzyczeć wiatr i tętent końskich kopyt z nadzieją, że w końcu Rodryg da chwilę odpoczynku. Księże w końcu się zatrzymał. Zeskoczył z konia, ale  wciąż był niespokojny. Rycerze patrzyli na niego ze smutkiem. Ich władca kompletnie zwariował z powodu miłości.

- Panie, czym się tak frasujesz? - zapytał się w końcu Edgar kiedy miał już dość patrzenia na łażącego księcia w tą i z powrotem. Rodryg zdążył bowiem wyryć butami ścieżkę na trawie.

Książę wyciągnął list od Amiry i przeczytał go na głos:

- Drogi Mości Książę,
Dziękuję, że w tak trudnych dla mnie chwilach chcesz Panie przyjechać i opłakiwać śmierć mojej matki, a naszej Królowej. Jeśli to możliwe jestem rada widzieć Mości Księcia na zamku, w Londynie, najszybciej jak tylko to możliwe. Czekam z niecierpliwością na przybycie Waszej Wysokości.
Podpisane księżniczka Amira Deweberg.  

Kiedy skończył spojrzał na swoich towarzyszy. 
- Nie rozumiem listu - powiedział, a rycerze zmarszczyli brwi. Znali treść listu, bo książę czytał już go milion razy, ale tam nie znaleźli niczego co trzeba było się martwić.

- Co o tym sądzicie? - Książę, patrzył to na jednego, to na drugiego z nadzieją na potwierdzenie swoich rozmyśleń.  Edgar raptem zrozumiał co przyjacielowi w ogóle chodzi.

- Yyyy.... Księżniczka nie może doczekać się Pana przybycia? - powiedział niepewnie, a Rodryg na te słowa aż podskoczył ze szczęścia w miejscu.

- No właśnie! Rozumiecie! Ona chce mnie widzieć- potrząsnął ramionami Willama. Zaś rycerze pokręcili tylko głowami. Oni uważali bowiem, że list  jest po prostu grzecznościowy, a ten tutaj sobie wyobraża nie wiadomo co.

- Kompletnie oszalał, ma już kuku na muniu - wyszeptał Edgar kiedy książę ponownie się zamyślił i tym razem miał na twarzy głupi uśmieszek.

- Niech wreszcie Księżniczka Amira wybaczy mu, bo my przez niego ocipiejemy - wyszeptał Willam do Edgara i patrzeli jak książę znowu zaczął czytać list i się cieszyć jak dziecko.

- Boże, ratuj nas - spojrzeli ku górze aby znaleźć tam pomoc.

Konie ledwo co ostygły, a już pędzili znowu. Dotarli do Londynu w samym środku nocy. Służba zajęła się odpowiednio Księciem i jego rycerzami. Jednak jemu było przykro, że Księżniczka go nie powitała.

Przeznaczenie [Zakończone]Where stories live. Discover now