Rozdział II ✅

2.9K 159 73
                                    

Siedziałam w pokoju, rozmyślając aż do tej pory, kiedy rodzice wybrali się do sklepu. Nie robią tego często, więc gdy już pojadą, to na kilka godzin. Skoro jestem sama w domu, to pomyślałam sobie, że mogę przetestować te moje dziwaczne moce, puki nikt nie patrzy. Nie chciałabym, aby ktokolwiek dowiedział się, że je posiadam.
Tylko zastanawiam się, co jeśli niechcący rozwalę coś...Ważnego? Na przykład...Komputer? Mama tym razem nie uwierzyła by mi, że to przez przypadek. Ostatnio moja moc zniszczyła już dużo rzeczy.

Zaczęłam rozglądać się po pokoju, szukając rzeczy, na której mogę przetestować moją dziwaczną moc.

- I co by tu wsiąść?- zastanawiałam się, ale po chwili wpadłam na pomysł, że mogę przetestować moc na starej rzeczy, na której mi nie zależy. Podeszłam do dużej, brązowej szafki i wyjęłam z niej zapisane zeszyty. Pomyślałam też, że lepiej nie robić tego w domu, lecz gdzieś na polu, aby nie zniszczyć innych rzeczy. Bo niestety nie potrafię kontrolować tej magii. Wyszłam z pokoju, z rękami pełnymi od kolorowych zeszytów. Schody pokonałam kilkoma susami.

Poszłam przez salon, prosto do przedpokoju. Schyliłam się i ubrałam buty. Wyszłam z domu. Od razu przywitał mnie piękny zapach kwiatów, rosnących w moim ogrodzie. Był ciepły, słoneczny dzień, w którym wyjątkowo wcześnie zaczęły śpiewać ptaki. Przez chwilę stałam tak wpatrując się w śliczną łąkę, obsypaną ładnymi, żółtymi jaskrami i błękitnymi chabrami. Po chwili stwierdziłam, że rodzice mogą niedługo przyjechać.Nie chciałam przecierz żeby zobaczyli jak zeszyty i inne rzeczy rozwalają się na ogrodzie , wogule jakby to głupio wyglądało! Obruciłam się na pięcie i poszłam na drógą stronę domu gdzie za ogrodzeniem rozciągał się duży las. Pomyślałam że będzie to dobre miejsce na " eksperymenty" których nie chce aby ktoś zobaczył. Położyłam zeszyty i wypisane pisaki które już dawno miałam wyrzucić.

Ale coś mi jednak nie pasowało - No tak... Co za debil ze mnie!- krzyknęłam. Ehm... Zwykle jak działy się takie magiczne rzeczy, byłam na coś nieźle wkurzona, a teraz...

Zaczęłam myśleć co mnie najbardziej może zdenerwować. Zamyślona podeszłam do ławki, leżącej prawie przy samym ogrodzeniu.
-Wiem... - mruknęłam- zapatrzona w drzewa, których cienie były bardzo dziwne i długie. Najbardziej wkurza mnie Martin. To taki głupi chłopak który dokucza mi razem z jego wstrętną dziewczyną! Nawet nie wiem dla czego, od zawsze się nienawidziliśmy. Gdy tylko o nich myślę, mam ochotę do nich pójść i im przywalić! Nagle poczułam jakieś dziwne ciepło, które przeszło przez moje ciało. Później od stóp, do kręgosłupa zaczęłam odczuwać straszliwy chłód po czym dostałam dreszczy.

Spojrzałam wystraszona na zeszyt który spadł z ławki i eksplodował!
-Co to jest...- mruknęłam zdziwiona, gdy popiół pozostały po spalonym zeszycie opadł na trawę.
Nie możliwe! Jakim cudem zeszyt "spalił" się w powietrzu?

- Nie wierzę.- stwierdziłam z oczami wielkimi jak spodki.- Ale z taką mocą... Mogę zdziałać dużo... Martin! - gdy spróbuje mnie tylko pobić, skończy ... Em? Kiepsko!? Chociaż to nie będzie z mojej winy... Ale jakbym miała to wytłumaczyć?- spojrzałam w niebo- nie wiem.

Z zamyślenia wyrwało mnie buczenie auta wjeżdzżającego na nasz podjazd. Rodzice przyjechali.
- Chciałam jeszcze poeksperymento-
wać.- powiedziałam niezadowolona, spoglądając na popiół leżący na ziemi.

Chwila, co jeśli mama zobaczy mnie, gdy będę wchodzić do pokoju z tymi zeszytami? Co ona sobie pomyśli, zwłaszcza, że część z nich jest spalona
w niektórych miejscach?- zastanawiałam się, patrząc na rodziców wychodzących z auta. Po chwili namysłu, podeszłam do ogrodzenia i położyłam na nim jedną, a potem drugą rękę. Wdrapałam się
na siatkę i ją przeskoczyłam. Było mi bardzo ciężko, bo przejście utrudniały mi zeszyty które ciągle trzymam. Byłam już po drugiej stronie, a kilka metrów ode mnie rozciągał się las. Pobiegłam możliwie jak najszybciej i schowałam się za drzewem. Nie chciałam, aby rodzice mnie zauważyli siedząca w lesie z zeszytami... Wsumie, może i by się nic takiego nie stało, lecz wolałam zachować to dla siebie. Zaczęłam rozglądać się, za najlepszym miejscem, gdzie mogę schować zeszyty. Tak wiem, chowam zeszyty do lasu... To bardzo mądre... Ale cóż. Przeczesywałam teren wzrokiem, kiedy wiatr rozwiewał moje brązowe włosy, a wysoka trawa łaskotała nogi.
- Dam je tu- wyszeptałam, kładąc zeszyty pomiędzy dwoma, ciemnozielonymi krzakami. Przyjdę tu później i poćwiczę. Może w końcu nauczę się kontrolować moja moc zniszczenia. Zaśmialam się krutko i poszłam.

------- ----
Cześć, jak w się podoba stary rozdział, po korekcie? Zmieniłam go trochę, ale raczej nie znacznie. Piszcie w końcu czy się podoba;)

~Moonplus

   Obdarzona Mocą [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz