✿ 25 ✿

3.5K 341 246
                                    

Pomimo znacznego zdenerwowania, Jeongguka nie trzeba było długo namawiać, aby ruszył na pomoc siostrze zapłakanej nastolatki. Naprawdę nie miał ochoty na dłuższe przebywanie na terenie zlotu, aczkolwiek nigdy nie potrafił przejść obojętnie obok potrzebujących dzieci, toteż już po kilkunastu sekundach od usłyszenia prośby, spieszył za dziewczyną w nieznanym mu kierunku. Nie ukrywał, iż zapomniał już, jak powinien udzielać pierwszej pomocy, gdyż ten kurs odbył jako nastolatek, lecz był pewien, że sobie poradzi, ponieważ nie chciał mieć na sumieniu małej dziewczynki.

Jakże wielkie było jego zaskoczenie, gdy obok toalet zamiast dziecka czekał na niego Taehyung.

Jungkook, mimo iż wzrok skierowany miał na niego przez praktycznie cały czas trwania spotkania, to w tamtym momencie znieruchomiał. Twarz idola z bliska była ucieleśnieniem jego dziecięcych marzeń, kiedy to fantazjował o niesamowicie przystojnym księciu z bajki, który uwolni go z objęć surowych rodziców oraz zabierze w siną dal, do swojego królestwa.

— Cześć. — Wesoły ton głosu wybił go z kontemplacji, przez co speszony odwrócił wzrok, gdyż zdał sobie sprawę, iż cały czas wpatrywał się w lico towarzysza.

— Co ty tutaj robisz? — Jeon sprzedał sobie mentalnego liścia za tak beznadziejne rozpoczęcie rozmowy.

— Właściwie, to usłyszałem, że tu będziesz, dlatego przyszedłem — odparłszy, ukazał szereg białych zębów, a Jeongguk mógł śmiało przyznać, że mógłby patrzeć na ten krasny uśmiech każdego poranka.

— Przecież kilkukrotnie powiedziałem, że nie zjawię się na kolacji, a poza tym przyszedłem tutaj, by pomóc jej siostrze. — Wskazawszy na Koreankę, która go tu przyprowadziła, doznał niemałego szoku. Gdzie, do cholery, ona zniknęła? — Zajebiście, zostałem wkręcony.

Gdy tylko uroczy śmiech Kima dotarł do uszu młodzieńca, on sam uśmiechnął się nikle, ponieważ nie potrafił inaczej. Co z tego, że był wkurzony na cały świat, skoro jego idol był na wyciągnięcie ręki, w dodatku szeroko uśmiechnięty?

— Wciąż mam nadzieję, że zmienisz zdanie — wyznawszy, Tae podrapał się po karku. — Szkoda byłoby, aby ten bilet się zmarnował, skoro postanowiłeś nikomu go nie oddawać, hm?

I Jeongguk faktycznie zmienił zdanie, co wcale nie okazało się być dobrym pomysłem.

Początkowo sądził, iż nie będzie w stanie porozumieć się ze starszym ze względu na wiele dzielących ich różnic, dlatego był naprawdę pozytywnie zaskoczony zauważywszy, że ich usta nie zamknęły się choćby na chwilę. Zdołał nawet poprosić Tae o wspólne zdjęcie, co kosztowało go niemało wysiłku, ponieważ w dalszym ciągu nie czuł się swobodnie, lecz oczywiście nie żałował podjętej decyzji. Jeongguk śmiało mógł powiedzieć, iż znalazł się w niebie, które w niedługim czasie runęło w dół.

Bo kim byłby Jeon, gdyby czegoś nie spieprzył?

— Naprawdę się cieszę, że postanowiłeś zmienić zdanie. Wiesz, zależało mi na tym, aby trochę cię poznać... — Kim rzekłszy, przywołał ruchem dłoni kelnera.

— Tak... Mi też — mruknąwszy nieśmiało, Jeon podał swoje zamówienie, wnet odprawił obsługę skinieniem głowy.

— Nie zawsze kompletnie nieznani ludzie łączą cię ze swoim idolem, tworząc ship. — Szeroki uśmiech Taehyunga efektywnie wybił młodszego z równowagi, lecz obiecał sobie, że nie będzie odstawiał cyrków, gdyż taka okazja może nie powtórzyć się nigdy więcej.

— Tak, faktycznie — odparłszy niechętnie, zatonął spojrzeniem w karcie dań.

— Wiesz... Zauważyłem, że to ci chyba nie pasuje, ale mi wcale nie przeszkadza — zacząwszy, Kim nieśmiało zwrócił wzrok ku skupionej twarzy towarzysza. — Nie mam nic przeciwko łączeniu taekooka, dlatego ty również nie powinieneś przestać złościć się na osoby, które rozpowszechniają ten tag. To tylko zabawa... — Oblizawszy spierzchniętą wargę, przesunął rękę, by zakryć nią dłoń Jeona.

Gdyby wiedział, że wywoła to takie skutki, zdecydowanie powstrzymałby się przez tak głupimi odruchami.

Jeonnguk poderwawszy się z miejsca, strzepnął z dłoni pozostałości niechcianego dotyku. Z mordem w oczach zgarnął swe rzeczy z oparcia fotela, wnet wypowiadając słowa, które w umyśle Taehyunga na pewno pozostaną na długi czas.

— Miałem rację, by tu nie przychodzić, ale nie, bo kurwa Kim pierdolony Taehyung musi postawić na swoim — zatrzymawszy się, przeszył oblicze idola spojrzeniem. — Jesteś obrzydliwy, kurwa. Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj, jebany pedale.

A tuż po tym opuścił restaurację, zostawiając niezapłacone zamówienie oraz zdezorientowanego Taehyunga samemu sobie.

— ☆ —

— Jeon, jesteś takim idiotą!

— Wiem, Rose! — Złamany ton głosu przyjaciela, uniemożliwiał Rose dalsze krzyczenie.

— Jungkook... To, że kiedyś nie wyszło ci z facetem nie znaczy, że teraz musisz tak reagować na każdy dotyk... Posłuchaj, ja wiem, że te traumatyczne przeżycia wpłynęły na ciebie dosyć mocno, ale, cholera... Taehyung nie jest taki jak Namjoon, okej? Jestem pewna, że nie miał zamiaru cię skrzywdzić, bo co mogłoby ci się stać od uczucia obcej dłoni na własnej?

— To nie jest takie proste, Rose. Ja naprawdę nienawidzę taekooka, dobra? Mimo że Taehyung jest moim idolem, to wcale nie chcę być z nim łączony, bo to daje mi cholerną, fałszywą nadzieję, że kiedyś to stanie się naprawdę, a obiecałem sobie, że nigdy więcej nie będę w związku z chłopakiem.

— Jeon, może czasami powinieneś użyć mózgownicy, co? Nie sądzisz, że powinieneś przeprosić go za tak prostackie zachowanie?

— Może i tak, Rose, ale nie wrócę tam. Straciłbym resztki godności.

— Wiesz, zawsze masz Instagrama i wiadomości prywatne. Naprawdę powinieneś myśleć nad tym, co mówisz, Jungkook, bo ten wieczór mógł być początkiem czegoś niesamowitego, a tymczasem ty postanowiłeś wplątać w to pomyłkę twojego życia i tym samym zraniłeś Tae. Kocham cię, bałwanie, dlatego liczę na to, że wszystko naprawisz.

~

a/n Czy to już czas, żeby zabić Jungkooka?

#541 w fanfiction aaa, kocham was

instaddicted ; taekookWhere stories live. Discover now