Przerażony tym, kim jesteś i tym, kim się stałeś.

8 0 1
                                    

Żyjesz jak duch, chodząc między ludźmi, których znasz.

Mówisz, że wszystko w porządku, 

Kłamiesz.

Jesteś bardzo daleko od "wszystko w porządku".

-W co ja mam się ubrać?- zapytała Kylie Alya'e. Były razem w domu i szykowały sie na koncert. Dziewczyny przymierzały wszystkie ubrania w szafie. Alya pokazała czarną koronkową bluzkę.

-Prawie o niej zapomniałam.- zaczęła ją przymierzać.

-Ta będzie najlepsza, uwierz mi.- mówiła Alya szukając pasujących kolczyków.

-Czyli z tego co słyszałam, idziesz z Nino, tak? Jesteście już parą?- zapytała zmieniając temat.

-Co? Nie, nie, m-my jesteśmy tylko przyjaciółmi, skąd ci to przyszło do głowy?- zaskoczona nie wiedziała co powiedzieć.

-Tak tylko pytam, ale chyba znam już odpowiedź- zachichotała Kylie. Alya zaczęła zaprzeczać, ale wiedziała że już tego nie odkręci.


Dziewczyny wysiadły z autobusu tuż pod samym wejściem. Od razu spotkały Marinnet, która przyszła razem z Danieal'em. Po chwili z taksówki wyszli również Adrien z Nino. Koncert zaczynał sie za 5 minut na scenie niedaleko Luwru.

Na imprezie nie brakowało alkoholu ani innych żadnych potrzebnych do życia rzeczy. Był to pierwszy koncert na który poszła Kylie, więc była zachwycona tak samo jak innymi atrakcjami w tym miejscu. Dużo świateł oraz osób. A sam wokalista.

Był niesamowity!

Można by rzec, że było idealnie, tak jak wszyscy planowali.

Do czasu.

 -Pożar!- krzyknął jeden z uczestników imprezy. Prawdopodobnie stworzony przez kolejnego super-złoczyńce. Momentalnie wszyscy rozbiegli sie w na oślep w różne strony, a główna atrakcja została ,,zdjęta" ze sceny. Marinette zostawiła towarzysza by pójść sie przemienić. To samo chciał zrobić Adrien, ale w ostatniej chwili za rękę złapała go Kylie.

-Gdzie idziesz?- nerwowo zapytała niewiedząc co zrobić ze samą sobą. Chłopak nie odpowiedział tylko wziął dziewczyna za ramie i zaciągnął do najbliższego budynku by ją bezpiecznie schować. Uciekli do Luwru. Chłopak znalazł otwartą małą sale i wepchnął ją. Prawdopodobnie schowek woźnego. Brak okna sprawiał że pomieszczenie wydawało się ponure i ciemnie.

-Nie zostajesz ze mną?- zapytała zmartwiona.

-Muszę iść.- szybko odpowiedział nie szukając głębszych wymówek.

-Nie! To niebezpieczne!- mówiła próbując wyjść ale chłopak odepchnął ją tak mocno z powrotem, że uderzyła głową o półkę. Z jej oczu wypłynęły łzy i ostatnią rzeczą jaką zobaczyła była obojętna twarz chłopaka który zamknął drzwi na klucz.

Straciła przytomność.

Chłopak wraz z biedronką w tym czasie pomógł wydostać wszystkich z pożaru i powstrzymać sprawcę całego zamieszanie.

-Dobra, chyba to już wszyscy.- powiedziała dziewczyna w masce w kropki.

-Tak masz rac... cholera Kylie!- powiedział biegnąc w stronę budynku.

-Właśnie, gdzie ona jest...- mówiła, ale już jej nie słyszał.

Przebiegł kilkoma korytarzami szukając pomieszczenia z dziewczyną.

-Czemu te wszystkie pieprzone drzwi wyglądają tak samo?- pomyślał na głos.

Znalazł. 

Brawo.

Próbował otworzyć, ale drzwi były zamknięte na klucz.

Tak, na ten klucz który zgubił ratując ludzi albo biegnąc tutaj.

"CHOLERA CHOLERA CHOLERA"

Nie wiedział co robić, więc próbował wywarzyć drzwi. Zużył już swój "kotaclism" (czy jak to tam)

i został mu pięć minut.

Udało się za czwartym razem. Prawdopodobnie łamiąc kilka kości. Plus dym nadlatujący z każdej strony nie ułatwiały tej sprawy.

Wyciągnął nieprzytomną dziewczynę i wyniósł ją na zewnątrz. Tam czekała na nią karetka. Miała lekko rozcięte czoło, ale na pierwszy rzut oka nie wyglądało to tak źle.

Oddał ją w dobre ręce i odskoczył.

Miraculous: Different storyWhere stories live. Discover now