Przegrany skrywa się zaMaską swojego kostiumu.

2 0 0
                                    



Gdy Czarny Kot wskoczył na balkon, Kylie usłyszała go i skończyła pracować na laptopie.

-Cześć Kocie, dawno cie nie widziałam.- otworzyła drzwi od balkonu. 

Chłopak wparował przez nie i objął dziewczynę. Kylie nie wiedziała co robić, ale bohater wydawał się przygnębiony, wiec również go objęła.

 Po minucie postanowiła przerwać milczenie.

 -Co sie stało?- zapytała. 

Czarny Kot nie odpowiedział tylko przytulił ją jeszcze bardziej. Później wybełkotał coś w stylu że miał zły dzień. 

Kylie nie naciskała.

-Jesteśmy przyjaciółmi?- zapytał Czarny Kot.

-Oczywiście, że tak.- odparła.

-Czyli mogę się coś ciebie zapytać?- dziewczyna przytaknęła głową. 

-Co byś zrobiła gdyby ktoś kogo kochałaś okazał by się zupełnie inną osobą? Albo inaczej, żeby być z kimś musiałabyś się dla niego zmienić?-

-Hmmm..., nie spodziewałam sie takich trudnych pytań.- ciągnęła dalej- ale pamiętaj, nie zmieniaj się. Ta szczęściara z którą chcesz być musi cie pokochać takiego jakim jesteś.-odpowiedziała.

-Ale problem jest chyba w tym że ja nienawidzę siebie.  I to, kim teraz jestem, jest gorsze niż kiedykolwiek. Chciałbym być czasami po prostu lepszym przeciwnikiem, dla tego całego zła, które zrobiłem. Tak naprawdę mnie nie znasz.- powiedział kot.

Dziewczyna była w szoku po całym tym przemówieniu.

A to z jaką płynnością to mówił.

Jak by uczył się tego na pamięć.

Nic nie odpowiedziała tylko położyła głowę na jego klatce piersiowej.

-Kylie, przepraszam za to co powiedziałem. Po postu ludzie czasami nie panują nad słowami...-powiedział ale chwile spokoju przerwał im czyiś krzyk na zewnątrz. Dziewczyna odrazu zerwała sie na nogi i wyjrzała zza okno.

-To jakiś gościu na jakimś... dywanie?- powiedziała zdziwiona -Na co ty tu jeszcze czekasz? Idź go powstrzymać!- dodała posyłając mu ostrzegawcze spojrzenie.

-Nie mam dzisiaj na to sił, wole zostać teraz tutaj z tobą.- odparł Kot.

-Zwariowałeś? Paryż na ciebie liczy a ty chcesz przesiedzieć całą tą akcje na kanapie przed telewizorem?- powiedziała rzucając wymuszające spojrzenie.

Odwróciła się w stronę okna by dokładnie zobaczyć co sie dzieje.

-Powinieneś pój...- odwróciła się, ale go już nie było.

 Bardzo chciała zobaczyć go w akcji.

Oczywiście postanowiła tam pójść. 

Sama.

Na miejscu zobaczyła dwóch bohaterów walczących ze złoczyńcą.

Dziewczyna pomyślała o tym że to ona też ratuje miasto. 

Powiem w sekrecie że to było jedno z jej życiowych marzeń.

Nagle jej rozmyślanie przerwał jej widok lecącego kota tuż przednią.

Wylądował pare metrów od niej. Od razu obok niego pojawił sie Alladyn.

Zauważyła, że akuma była w jego lampie.

Heh, wiecie. Lampa Alladyna i te sprawy.

Podszedł do kota, a z jego rąk zaczął lecieć jakiś gaz, który leciał w stronę kota.

Zaczął się dusić.

Bez wachania dziewczyna podbiegła do niego, uderzyła go kijem od baseball'a, który oczywiście zabrała ze sobą z domu.

Nic nie poczuł,

ale odwróciła jego uwagę.

Na tyle żeby bohater mógł wstać,  pozbierać i wykrzyczeć:

-Uciekaj stąd!

Zaczęła biec, ale drogę zablokował jej magiczny dywan złoczyńcy.

Tak, dywan.

W ciągu sekundy wślizgnął się pod jej nogi (tal, dywan) i zabrał ją w powietrze.

Razem z Alladynem i Czarnym Kotem, który złapał sie w ostatniej chwili.

Co prawda widok z góry był dosyć przyjemny... ale to nie czas na podziwianie widoczków.

Biedronka została na dole, zużywając szczęśliwy traf.

Wystarczyło że skierują się w stronę wieży, a bohaterka załatwi resztę.

Nic trudnego.

Pokazała ręką w stronę docelowego miejsca, a Kylie to zauważyła wychylając się lekko.

Straciła Biedronkę z oczu gdy gwałtownie zawrócili.

Prawdopodobnie by wypadła, gdyby Czarny Kot jej nie złapał za ramię, drugą ręką dalej walcząc z przeciwnikiem.

Gdy się ustabilizowali, wykorzystała nieuwagę Alladyna, próbując rozkminić, jak do cholery zmienić kurs tego zasranego dywanu.

*DOBRA, EEEEM.. MOŻE PRZECIWWAGA. JAK NA DESKOROLCE.

TAK DOBRY POMYSŁ...

NIE NIE, JEDNAK NIE.*

Uświadomiła to sobie gdy znowu prawie zleciała.

Wiecie, dywan to niestabilne stworzenie.

*MOŻE POSŁUCHA SIĘ JAK GO POGŁASZCZE...

CHOLERA! KYLIE WEŹ SIĘ W GARŚĆ.

NIE, TO NIE PIES.

DOBRA, MOŻE TO...*

Nagle ich "pojazd" zawrócił.

*EUREKA* 

To było to.

Złoczyńca zorientował się że coś jest nie tak. Był tak zajęty Kotem, że nie zauważył że biedronka czeka juz na niego na wieży.

Wiedział, że nie zdąży już zawrócić, więc zepchnął Kylie z dywanu.

Tym razem blondyn w masce jej nie złapał.


Miraculous: Different storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz