Piątek, Dzień czwarty

9 0 0
                                    


 Czasami martwimy się rzeczami, na które i tak nie mamy wpływu. Martwimy się czasem którego nie możemy zatrzymać, zrozumieć. Ale wiem tylko jedno. Każdy może wykorzystać go w odpowiedni sposób. Czy będzie sie martwił następnym miesiącem, czy tylko godziną, to jego sprawa. Ale każdy żyje tylko raz. 

                                                                                     TERAZ. 


   Ranek był przyjemny i ciepły, zaparzyła swoją ulubioną kawę i wyszła na balkon. Kot dalej jej nie odwiedził, co sprawiało jej przykrość, ale starała sie myśleć o tym że pewnie znowu ratuje świat.

Jak to na bohatera przystało.

Ratuje świat... 

ZARAZ ZARAZ.

Od dwóch dni nie było słychać o żadnych atakach... ani o zamaskowanym chłopaku w stroju kota.     

Wskaźnik rzeczy paranormalnych praktycznie spadł do zera.

Ale wracając do naszej bohaterki tej powieści

 Wszystko było by idealne, ale dziś był piątek a dziewczyna musiała iść do szkoły. Tak, zostało jej piętnaście minut do zaczęcia lekcji. Szybko dopiła kawę i ubrała sie. 

Z pośpiechu pewnie zapomniała kilku książek i zeszytów. Udało się, wyszła z mieszkania. Schodząc z piętra myślała nad tym ile rzeczy zapomniała, i jak zdążyć do szkoły.

Na ulicach nie było nikogo, bo wszyscy mogli jeszcze spać. W ciszy usłyszała tylko czyiś bieg.

-Bienvenue Kylie - powiedział nie któż inny jak Czarny Kot.

-O, cześć kocie, nie mogę rozmawiać, spieszę się na lekcję- oznajmiła dalej biegnąc i pokazując palcem na szkołę. 

-Muszę ci coś pokazać, choć ze mną- prosił dziewczynę. Ta na chwile zatrzymała sie i zagryzła wargi rozmyślając nad propozycją.

-Nie mogę, muszę iść na muzykę- mówiła idąc dalej.

-To tylko muzyka- Brzmiał przekonywująco.-Proszę.

-No dobra, ale tylko na chwilę tak?- odparła

 -Będziesz zachwycona- dodał, nie dał jej czasu do namysłu i złapał ją za talię i odskoczył. Pierwsza rekcja dziewczyny nie była najlepsza, bo jednak trochę bała sie wysokości (heh wiecie czm ;) ) więc objęła go z całej siły aż do czasu ich wylądowania.

 A mianowicie byli oni na dachu jakiegoś wysokiego budynku. Z tamtąd widać było całą wieże i płynącą rzekę obok niej. Kylie zauważyła że to właśnie tam znajdują sie wszyscy. 

 -Teraz, uważaj, patrz tam- objął ją i pokazał palcem na statek który znajduję sie na wodzie. Ludzie zaczęli odliczać. 

Dziewczyna próbowała zobaczyć jak najwięcej. 

Była bardzo ciekawa co sie stanie. 

Był wielki huk. 

Lekko podskoczyła, ale spoglądała dalej. Nagle tysiące balonów wypełnionych helem uniosło sie ku niebu. Były one z okazji pierwszego dnia wiosny. Wiatr tak zawiał ze wszystkie poleciały w stronę pary siedzącej na dachu.

 Były centralnie nad ich głowami. Kot wstał i złapał jeden, co było dla niego chyba trudne, bo próbował to zrobić przez pięć minut, ale w końcu złapał niebieski.

 -Mogę na chwilę?- Zapytała wyjmując coś z piórnika. Był to czarny flamaster. Kot dał jej balon. Zaczęła coś na nim pisać. Oddała mu go.

Kylie i

Kot zrozumiał co ma zrobić. Napisał już literkę A(Adrien), ale zorientował sie że nie może ujawnić swojej tożsamości więc zamazał początek imienia i napisał Czarny Kot. Kylie złapała go za rękę i razem puścili balon z wiadomością. Po pięknym przedstawieniu razem zeszli na dół.


 -Dziękuje że mnie tam zabrałeś. To było cudowne- powiedziała.

-Jasne, nie ma sprawy. Jeżeli będą jakieś podobne wydarzenia- położył rękę na klatce piersiowej -Obiecuje że cię na zabiorę.- Zaśmiali sie, pożegnali i poszli w swoje strony.

Dziewczyna do szkoły, a kot gdzieś by sie przemienić.

-Stary, a co z biedronką, już ci sie nie podoba?- zapytał Plagg wytykając główkę z kieszeni.

-Z Kylie jesteśmy tylko przyjaciółmi- odparł ale kwami spojrzał sie na niego sarkastycznie i schował sie. Biegiem poszli do szkoły. 

-Tylko załatw mi jakiś Camembert, przez przemianę żeby pokazać twojej dziewczynie tą imprezę strasznie zgłodniałem.

-I znowu będę capić tym serem? OOOO NIE. NIE MA MOWY.- odparł blondyn.

-Oj no weź, stary...- nie dał mu dokończyć bo Adrien wcisnął go z powrotem do kieszeni.

Jak by myślał że to wystarczy żeby go uciszyć...

Miraculous: Different storyWhere stories live. Discover now