Nie pozwól jej odejść.

5 0 0
                                    


 -Kylie, w końcu. Martwiłam się o ciebie, nie odbierasz telefonu.- powiedziała mama dziewczyny gdy ją zobaczyła.

Była bardzo młoda, i podobna do córki. Miała dłuższe czarne włosy i szaro-niebieskie oczy. Ubierała się bardziej w stylu eleganckim.

-Nic mi nie jest, rozładował mi sie telefon. Szybciej wróciłaś?- odpowiedziała zaskoczona przyjazdem mamy.

-Tak, zakończyłam szybciej spotkanie... tylko powiedz mi kim jest ten przystojniak.- powiedziała patrząc na Adrien'a.

-Mamo, to mój kolega Adrien ze szkoły. Nocowałam u niego dzisiaj jak ciebie nie było.- odpowiedziała lekko zażenowana całą tą sytuacją. 

Zaprosiła chłopaka do środka, żeby sie czegoś napił lub coś zjadł.

-Dziękuje, ale nie mogę zostać. Tylko odprowadziłem Kylie, wiem że teraz jest w dobrych rękach ale muszę już iść.- odmówił i pożegnał się.

-Właśnie, mamo, patrz kogo ze sobą przyniosłam.- powiedziała z entuzjazmem wyjmując małą czarną włochatą kuleczkę z pod bluzy. Kotek od razu zadomowił się w nowym miejscu. 

Kolejnego dnia Kylie miała nadzieje że Czarny Kot odwiedzi ją, by powiedzieć mu co się stało.

Praktycznie go nie znała, ale coś podpowiadało jej że może mu zaufać.

 Niestety tak sie nie stało, więc postanowiła sie przejść po mieście z nadzieją że go znajdzie.

Nic z tego. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wtorek

(5 minut przed dzwonkiem) 

-Marinette, poczekaj, muszę sie ciebie o coś zapytać..- oświadczył Adrien.

-Bo jutro jest koncert Jagged'a i myślałem..-

-Tak, bardzo chciałabym pójść- wykrzyknęła uradowana dziewczyna nie dając dokończyć chłopakowi.

-Czyli dziewczyny lubią takie koncerty? Och, wiedziałem że mi pomożesz Marinette. Można na ciebie liczyć.- Odparł i poszedł w stronę szkoły. Dziewczyna była zdezorientowana.

CO TO DO CHOLERY MIAŁO BYĆ?


Myślała że chce ją zaprosić na koncert. Nie wiedziała co powiedzieć. 

-Ciekawe kogo ma zamiar zaprosić.- powiedziała Tikki wychylając się z torebki.

-Nie mam pojęcia. To.. to było dziwne.-odpowiedziała przygnębiona.

-Ejj, Marinette, nie martw się, on nie jest ciebie wart...- probowała pocieszyć dziewczyne.

ECH, NIE MARTW SIE.

Po drodze chłopak spotkał Kylie.

 Kierowała sie w stronę swojej szafki. Dołączył do niej. Zaczęli rozmawiać o nieistotnych rzeczach. 

Otworzyła szafkę, a z niej wypadły jej kartki. Chłopak rzucił się do pomocy. Podniósł wszystkie i przypadkiem zobaczył rysunek przedstawiający Czarnego Kota.

-Nie chciałem zaglądać w twoje rzeczy, ale przypadkiem ujrzałem twój rysunek. Naprawdę ślicznie rysujesz.- Skrępowany dawał coraz więcej komplementów. Przerwał mu jednak dzwonek na lekcje.

-Jeżeli chcesz, ten rysunek jest dla ciebie, proszę weź go- dała mu kartkę, a on podziękował i odszedł w drugą stronę.

 -Poczekaj!- zawołał z końca korytarza. -Myślałem, czy może, robisz coś jutro, to znaczy czy chciałabyś pójść ze mną jutro na koncert Jagged'a Stone'a?- Zapytał skrępowany.

Wiecie, OCZYWIŚCIE JAKO PRZYJACIÓŁKA.

-Z wielką chęcią- odpowiedziała. Adrien uśmiechnął sie i poszedł na swoją lekcje.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wieczór

Nie zapomnij o mnie, 

nawet jeżeli zwątpię w ciebie, 

bo bez ciebie jestem po prostu bezużyteczny,

jak błąkająca sie dusza szukająca swego domu.

Po szkole Czarny Kot i Biedronka udali sie na co tygodniowy patrol miasta. Chodzili ulicam, ale w mieście panował porządek. Gdy tak szli, kot zerwał jedną z róż która znajdowała się na balkonie jednego z mieszkań. 

Weszli na wieże żeby mieć lepszy widok.

-Dla ciebie my lady- wręczył jej kwiat.

-Kocie, posłuchaj mnie, miałam zły dzień więc mi go nie pogarszaj- rzekła oburzona.

-Powiedz mi co sie stało a ja postaram sie ci pomóc- odpowiedział i zbliżył sie do niej. Była to idealna sytuacja do pocałunku. 

Zbliżał sie coraz bardziej... 

Zobaczył jej piękne jasno-niebieskie oczy, wtedy właśnie przypomniał sobie wszystkie chwile które razem spędzili. Jak sie poznali, wszystkie pojedynki które razem stoczyli. Zrozumiał tak naprawdę teraz, że chcę to wszystko robić tylko z nią. 

Na zawsze.

Przypomniał sobie skrawek wspomnienia o jego matce.

Mówiła; "...i wtedy jak znajdziesz tą jedyną, pamiętaj, nie pozwól jej odejść..."

Odepchnęła go.

Przez chwile zwątpił we wszystko.

-Co ty robisz?! Nie rozumiesz tego że cie nie kocham i nigdy nie będę?!- wykrzyczała to po czym zamarła. Chciała naprawić błąd ale pogarszała sytuacje.

-Dzięki za szczerość, teraz w końcu wiem co o mnie myślisz- odpowiedział przygnębiony.

-Kocie, wiesz że wcale tak nie myślę- odparła starając sie go przeprosić. 

 -Na dzisiaj chyba już koniec mojego patrolu. Mam nadzieje że dasz sobie radę sama- Dodał wściekł i wszedł do windy która prowadziła na dół wierzy. 

Przy wejściu zdjął pierścień. 

Przemienił się a poźniej obrócił w stronę biedronki.

-A-Adrien..?- próbowała coś z siebie wydusić ale jedynym pomysłem było rownież sie przemienić. 

Zdjęła kolczyki i patrzyli sie na siebie nie wydając ani jednego dźwięku. Adrien był również zaskoczony, ale nie pokazywał tego po sobie. Starała sie podejść bliżej, ale on wszedł do windy i pojechał na dół. 

A ona została na górze sama.

Bo samotność może dopaść nawet najsilniejszego.

Miraculous: Different storyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora