powstanie warszawskie [Polska]

830 110 34
                                    

   Feliks ma dosyć specyficzny stosunek do powstania warszawskiego. Z jednej strony uważa, że było zbędne, bo i tak nic nie dało, a tylko zginęła masa ludzi, w tym również 33 tys. dzieci, ale z drugiej... jest z tego potwornie dumny. Z tego, że pomimo świadomości, że nie mają szans, że to nie skończy się to dobrze, to jego ludzie postanowili pokazać Niemcom, ale i Rosjanom, że nie dadzą się im łatwo, że nikt nie odbierze im poczucia wolności, ich polskości, że mieli odwagę, by bronić jego imienia nawet za taką cenę.

   Sam starał się pomóc jak tylko mógł, jednak samo to, że z powodu Anglii, który pozwolił mu wrócić do ziemi  ojczystej później, niż to uzgodnili i wrócił praktycznie w połowie powstania, przez co nie miał aż tyle czasu, by dokładnie poznać plan tej "masakry", jak to określił Anglia.
Nie walczył, czego okropnie się wstydzi. Nie pozwolono mu, był zbyt wycieńczony, według dowódców nie byłoby z niego pożytku, więc zaproponowano mu, aby pomagał sanitariuszkom, na co stanowczo odmówił, bo on jest facet i chce walczyć, a jego zdrowie jest nieważne.
  Dopiero trójka dzieci go przekonała, by jednak został z sanitariuszkami, a one będą dla niego walczyć, nieważne co.
Wtedy po raz pierwszy od zdrady przez sojuszników serce Polski coś odczuło, i zwilżył swoje policzki słonymi łzami.
  Kiedy zeszły z niego emocje zrozumiał, że i tu się bardzo przydał i z całych sił starał się pomóc, co niestety nie zawsze mogło się udać.
A kiedy słyszał ich ostanie słowa... "niech żyje Polska nasza!", to czuł się dumny, że ma takich obywateli i coraz większą pogardę do innych aliantów i osi, że pozwolili, by to zaszło tak daleko.

  Powstanie upadło, a dzieci na które tak czekał już nie wróciły, a on znowu przestał czuć cokolwiek, prócz obrzydzenia i pogardy dla siebie, reszty państw i całej tej wojny.

(a/n) cóż... nie wiem, czy odpowiednie będzie mówienie "wesołej rocznicy powstania warszawskiego", więc powiem, że bądźmy z tego dumni, szanujmy tamtych ludzi, a chociaż w ten jeden dzień i bądźmy jak Polacy podczas wojny - czyli razem, a nie podzieleni, bo to zawsze źle się kończyło.
a, i kupiłam sobie wczoraj śpiewnik z pieśniami powstańczymi, ktoś chętny sobie ze mną pośpiewać?
i ostatnia rzecz, mam zaczętą miniaturkę z tego wydarzenia, i mogłabym dokończyć, gdyby ktoś chciał.
i serio, wystarczy mi jedna osoba, by to skończyć.

głowa w chmurach → headcanons; aph Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz