Rozdział 28

416 17 0
                                    

Ellie's pov
To był sen. Ja nadal śnię, pomyślałam. To wszystko wydaje się takie dziwne. I ten zapach, na który dopiero po jakimś czasie zwróciłam uwagę. Niczego już nie rozumiem. Czyli całe moje dotychczasowe życie było snem? I właśnie mogę się z niego obudzić? Powoli wspominałam swoje życie. Myślałam o rodzicach, przyjaciołach oraz o Shawnie. Nie, chwila...
Usłyszałam otwieranie drzwi, a zaraz potem głosy rodziców. Brzmiały jak prawdziwe.
-Ellie, córciu - odezwała się moja mama.
-Kochanie otwórz oczy - prosił tata.

Poczułam, że muszę to zrobić. Nie chciałam budzić się z tego pięknego snu, jednak jakiś głos w mojej głowie był silniejszy. Kazał mi otworzyć oczy. Właściwie dlaczego? I jeśli przeszłość była tylko snem... to nie pojadę na koncert Shawna. Możliwe, że i on mi się przyśnił? Nie, przecież nie tak dawno słyszałam jego piosenkę. Chyba, że ona też była jeszcze częścią snu. Nie zniosę dłużej tej niepewności. Nie ma innego wyjścia, by rozwiać wszelkie wątpliwości.

Otworzyłam oczy ponownie. Tym razem światło nie "uderzyło" mnie już tak mocno. Zobaczyłam pochylonych nade mną rodziców. Wyglądali na szczęśliwych. Patrzyli na mnie z taką radością i wiarą w oczach. Rozejrzałam się zdając sobie sprawę, że jestem w szpitalu. Tylko dlaczego? Zadawałam sobie to pytanie. Rodzice zasypali mnie masą słów, które i tak w tym momecie do mnie nie dochodziły. Było ich zbyt dużo, za bardzo się ze sobą mieszały, a ja nie potrafiłam się skupić. Kątem oka zauważyłam jakąś postać. Odwróciłam głowę w jej stronę. Wstrzymałam oddech szeroko otwierając oczy i wydając cichy jęk. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Czy to Shawn? Prawdziwy Shawn Mendes? Zastanawiałam się czy przypadkiem dalej nie śpię, gdy chłopak odwrócił twarz ku mnie. Moje serce roztopiło się dokładnie w tej samej sekundzie. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Shawn wstał i podszedł do jej łóżka nie odrywając ode mnie wzroku. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
-Shawn...? - szepnęłam zaskoczona jego obecnością, tylko tyle potrafiłam wydusić z siebie w tej chwili.
Chłopak uśmiechnął się do, po czym chwycił moją dłoń. Teraz trzy pary oczu patrzyły na mnie, jakby oczekiwały aż znów coś powiem, a ja nie wiedziałam co się dzieje. Jestem w niebie? - zapytałam samą siebie.
-Kochanie nawet nie wiesz jak bardzo się cieszymy. Byłaś taka dzielna córeczko. Wierzyliśmy w ciebie cały czas. Wiedzieliśmy, że Ci się uda - wyrzuciła z siebie moja mama na jednym oddechu.

It was a dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz