***

Nie mogę uwierzyć w to co się stało pare dni temu. Nie mogę uwierzyć w to, co zrobiłem. Bałem się przyjść do szkoły.
Od tamtego zdarzenia minęły już dwa dni.
Mamy obecnie czwartek rano, a ja od tamtego momentu nie pojawiłem się w szkole.
Bałem się kontaktu z nią.
Chociaż jeszcze bardziej boję się tego, co teraz się z nią dzieje.

A jeszcze bardziej boję się tego, co sobie pomyślała kiedy wyznałem jej miłość.

Do reszty mi odbiło?

Jest 7.00

Czyli powinienem zdążyć jeszcze do szkoły?

W pośpiechu zacząłem się szykować.
Nie wiem czemu to robie.
Może po prostu tak bardzo chcę ją zobaczyć?

Nieważne.

Teraz liczy się tylko ona.
Nikt więcej.

Dlatego muszę pójść zobaczyć, co się z nią dzieje.

Ayano p.o.v

Znowu nie przyszedł do szkoły?

Ciekawe co teraz się z nim dzieję.

Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało.

Już nie chodzi o to, że odkrył moją tajemnice.
Tylko o to co zrobił.

"Kocham cię, Ayano"

Absurd.

Pewnie sobie tylko ze mnie żartował.

Tylko dlaczego go wtedy nie zabiłam?

Czyżbym zaczęła traktować go jako... Znajomego?

Nie nie, coś większego.

Przyjaciela?

To może bardzo mi utrudniać moje zadania. Muszę się pilnować następnym razem. Nikt nie może znać mojego sekretu. Jeszcze ktoś się dowie.

Przy następnej okazji,
zabije go.

Skoro zabiłam już Amai, to mam tydzień wolny, nie?

Tylko jest mały problem.
Nauczycielki od pewnego czasu są strasznie podejrzliwe.

W sumie, co się dziwić.

Zabiłam już dwie osoby.

Ale najważniejsze jest pozostać niezauważoną. Następnym razem nikt mi nie przeszkodzi. Nawet on.

***

Ostatnio zaczęłam chodzić coraz częściej na zajęcia klubowe. Dzisiaj także przyszłam.
Jednak nie chce wchodzić w interakcje z innymi członkami klubu. To nie dla mnie.

Poszłam przebrać swój mundurek na kimono do ćwiczeń.

-Cześć wszystkim, wróciłem! - wykrzyczał radośnie znajomy już mi głos.

Co robić, co robić.

Wdech, wydech i wychodzę.

Zasłoniłam za sobą zasłonę i popatrzyłam się w jego kierunku, starając pozostawić obojętność na twarzy.

Tak jak myślałam.

Ponownie stanął jak sparaliżowany, a reszta klubu patrzyła na niego jak na idiotę.

-Co jest, Budo?
-A, przepraszam, nic nic.

Przeszliśmy tuż obok siebie. Aż przeszedł mi dreszcz po plecach.

Kiedy wszyscy byli zajęci treningiem, ja odpoczywałam w jednym kącie pomieszczenia.

Nagle ktoś wyrwał mnie z zamysłu.

-Może się dołączysz do rozgrzewki?

Popatrzyłam się w góre i zobaczyłam ręke, która była skierowana w moją strone. Spojrzałam jeszcze wyżej.

Rozszerzyłam delikatnie oczy i natychmiastowo odwróciłam wzrok.

Chyba jednak trzeba coś z tym zrobić, a nie tylko unikać siebie nawzajem.

Złapałam go za ręke, a on pomógł mi wstać z materaca. Szybko rozłączyłam nasze dłonie.

-Spotkajmy się o 16:30 obok fontanny.
-Chyba nie chcesz mi nic zrobić? - uśmiechnął się niepewnie.

Pokręciłam przecząco głową.

Przez kolejne przerwy, unikaliśmy siebie nawzajem. Nie było mi to na ręke z nim teraz rozmawiać.
Bo o czym?

Kieruję się w stronę fontanny.

Na moje szczęście, Senpai poszedł dzisiaj szybciej do domu. Nie chciałam chyba, żeby słyszał o czym będziemy rozmawiać.

Budo p.o.v

-Hej.

Przyszedłem trochę wcześniej i czekałem już na nią.

-Chciałabym o czymś z tobą porozmawiać - wzięła głęboki wdech -Nie wiem, co teraz sobie o mnie myślisz ani jakie relacje chcesz ze mną utrzymywać i zrozumiem to, bo kto chciałby zadawać się z modercą?

W między czasie usiadła obok mnie.

-Nie mówiłeś o tym nikomu, prawda?
-Nie. - rzuciłem szybko i ze spokojem.

-Chciałam cię ostrzec, że jeżeli jeszcze raz przeszkodzisz mi w czymkolwiek, to następnym razem się nie zawaham.

Przeraziło mnie to, co powiedziała.

-Czyli mam ci pozwolić dalej mordować ludzi?
-Miałeś okazję wydać mnie wcześniej policji, jednak tego nie zrobiłeś. Więc co masz zamiar zrobić dalej? Skoro za pierwszym razem tego nie zrobiłeś, to za drugim zrobisz?

Nie mam pojęcia.

Zadała mi teraz takie pytanie, na które nie znam odpowiedzi.

Nie mogłem wydać jej policji, ale także nie mogłem zostawić ją z tym samej.

-Nie chciałem zostawić cię z tym samej. Nie mógłbym. Miałbym to na sumieniu.

Przez pewien okres czasu siedzieliśmy w milczeniu.

-Zabiłaś też Osane?
-Tak.

Tak jak myślałem.

-Jakby ci to powiedzieć, nie zrozum mnie źle - wzięła głęboki oddech -Jestem zakochana w Taro Yamadzie.

Poczułem, jak coś ciężkiego ląduje mi na sercu. Zabolało mnie to.

-Zabiłam Osane oraz Amai, ponieważ one żywiły do niego te same uczucia, co ja. Nie chcę pozwolić, żeby ktokolwiek mi go odebrał. On jest dla mnie jedynym sensem życia.

Tak jakby coś we mnie pękło. A ja głupi wyznałem jej miłość, bo miałem jakąś tam chwilę słabości.
Beznadziejny jesteś, Budo.

-Rozumiem. Chcę, żebyś wiedziała jedno.
-To znaczy?

Przybliżyłem się i popatrzyłem jej prosto w oczy.

-Nieważne, ile złego zrobisz, nieważne ile cierpienia komuś sprawisz, ja zawsze będę po twojej stronie.

I ponownie ją zaskoczyłem tym, co powiedziałem. Jej źrenice znowu się rozszerzyły i patrzyła się osłupiała na mnie.

Mocno ją przytuliłem, jednak chyba nie powinienem tego robić po tym, co mi właśnie powiedziała.

-Do zobaczenia. - odkleiłem się od niej i udałem się do domu.

Budo x Ayano PLWhere stories live. Discover now