Rozdział 24

409 39 1
                                    

Josefine - tak miała na imię mama Williama - była miłą kobietą. Bardzo fajnie mi się z nią rozmawiało. Byla zaciekawiona tym, dlaczego "wprowadziłam" się do Williama. Opowiedziałam jej o moich rodzicach i pewną część z mojego życia o nich. Josefine wyglądała na zmartwioną i zaproponowała mi wyjazd do Londynu. Nie wiedzialam co mam powiedzieć. Zawsze chciałam tam wyjechać, i nagle dostaje propozycje od tak. Oczywiście William był za, żeby polecieć do Anglii.

- Ale do niczego cię nie zmuszam Nooro - rzekła z uśmiechem i wstała z kanapy, chwytając trzy, puste już kubki. - Jutro mam lot o 12 rano. Jeśli byś się zdecydowała to na pewno dokupicie bilety na ten lot - oznajmiła i wyszła z salonu.

Westchnęłam i oparłam sie o ramię mojego chłopaka. - To bardzo miłe ze strony twojej mamy.

- Ale?

- No właśnie jest to ale - mruknęłam - Nie wiem William - uniosłam głowę i spojrzałam na bruneta. - Co z moja pracą? Nawet nie mam pieniędzy na bilet..

- A więc o to chodzi? - spytał. - O pieniądze?

- Też.

- Noora - uśmiechnął się. - Tym akurat nie musisz się przejmować. 

Pokręciłam głową. - Nie będziesz za mnie płacił. Nie ma mowy.

- Noora - powtórzył. - Czy odwiedzenie Lonydnu nie jest twoim marzeniem?

- Możliwe, że jest - wzruszyłam ramionami i wyplątałam się z uścisku chłopaka. Wstałam z kanapy.

- No proszę - powiedział i tak samo wstał. Znów musiałam unieść głowę by na niego spojrzeć. - Leć ze mną.

Zagryzłam policzek od środka. - Chyba powinnam mieć jeszcze jakieś pieniądze - westchnęłam po chwiki, a William przytulił mnie mocno.

- Wiedziałem, że się zgodzisz - mruknął. - I dobrze, bo już kupiłem bilety.

- William!

***

Przebrana w piżame wskoczyłam na łóżko Williama. Wzięłam telefon z szafki i postanowiłam napisać do dziewczyny.

Noora: Lecę jutro do Londynu!!

Eva: Że co?

Chris: Też chcę:(

Eva: Jak to lecisz do Londynu?

Noora: Ogólnie to długa historia, trochę pokręcona

Noora: Lecę z Williamem i jego mamą

- Co robisz?

Spojrzałam na chłopaka, który miał na sobie tylko krótkie, dresowe spodenki. - Um, pisze z dziewczynami.

Eva: Aaa jak z Williamem to okej

Chris: Udanej podróży :)))

Noora: Dzięki Chris haha

W międzyczasie kiedy pisałam, William zdążył się już we mnie wtulić. - William, gorąco mi - jęknęłam i odłożyłam telefon.

- Znowu zaczynasz? - spytał, a ja zaśmiałam sie. - Jutro musimy wstać rano - mruknął i zaczął całować mnie po ramieniu.

- Więc chodźmy spać - powiedziałam, a William odsunął się ode mnie. Wsunęłam sie pod pościel i ułożyłam wygodnie. Chłopak poszedł zgasić światło i dołączył do mnie.

***

Poczułam jak coś smyra mnie po policzku. Otworzyłam oczy i ujrzałam biały sufit. Przekręciłam głowę w lewo i zobaczyłam Williama, który przyglądał mi się z małym uśmiechem. - Wreszcie wstałaś - powiedział, a jego głos był głęboki i zachrypnięty.

- Która godzina? - zapytałam i przetarłam oczy. Usiadłam na łóżku i przejechałam dłonią po włosach.

- Po ósmej - oznajmił. - Zjemy śniadanie i ruszamy na lotnisko.

Pokiwałam głową i wstałam z łóżka. - Muszę się ogarnąć - mruknęłam klękając obok walizki. Rozsunęłam ją i wyjęłam jeansowe spodnie i białą bluzkę, która miała przyczepione małe, białe różyczki.  Znalazłam też czysta bieliznę i udałam się do ciemnych drzwi, za którymi znajdowała się łazienka. - William, wstawaj - przed wejściem zerknęłam jeszczr na chłopaka, który był wtulony w poduszke i miał zamknięte oczy.

Wzięłam szybki prysznic i umyłam też wlosu, bo wyglądały już okropnie. Znalazłam zielony ręcznik w szafce, którym wytarłam ciało i ubrałam sie w rzeczy, które wybrałam. Schyliłam się i otworzyłam dolną szafkę pod umywalką. I odziwo znalazłam to czego szukałam. Podłączyłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy.

Gdy włosy były już wilgotne odłączyłam urządzenie i schowałam je spowrotem do szafki. Wyszłam z łazienki i schowałam piżame do walizki. Poprawiłam swoją bluzke, która nie ukrywam, była trochę pomięta.
Zeszłam na dół do kuchni, gdzie William i jego mama siedzieli przy stole jedząc śniadanie.

- Dzień dobry - przywitałam się i zajęłam miejsce obok mojego chłopaka. Josefine uśmiechnęła się do mnie i wróciła wzrokiem do tableta.

Chwyciłam za kromke chleba i posmarowałam go masłem a na wierzch nałożyłam pokrojonego pomidora. Zaczęłam jeść i przeglądać razem z Williamem jakąś gazetkę z różnymi meblami.

Gdy skończyliśmy jeść śniadanie, Josefine oświadczyła, że ona posprząta. Chciałam jej pomóc, ale kobieta wyprawiła mnie do pokoju, abym wszystko spakowała.

Razem z Williamem weszliśmy do pokoju, a ja podeszłam do czarnej torby i szybko przełożyłam buty do walizki. Jednak nie chciała się zamknąć. - William? Masz może miejsce w swojej walizce?

- Chyba się znajdzie, a co? - spytał i podszedł do mnie.

- Te buty mi się już nie mieszczą - wskazałam na czarne botki i dwie pary trampek.

- Podaj - powiedział, a ja podałam mu obuwie. Chłopak podszedł do swojej walizki, a ja wyciągnęłam kosmetyczkę z torby.

- Kiedy zdążyłeś się spakować?

- Kiedy brałaś prysznic - wzruszył ramionami i zasunął walizkę.

Pokiwałam głową i poszłam do łazienki. Otworzyłam kosmetyczke i położyłam ją obok umywalki. Wyjęłam tylko tusz do rzęs, palete do brwi i czerwoną szminkę. Szybko umalowałam się i schowałam kosmetyki.

- Już jestem gotowa - oznajmiłam, kiedy weszłam do pokoju. Schowałam kosmetyczkę i wyprotowałam się. William podszedł do mnie i stanął na przeciwko.

- Nie dostałem dzisiaj buziaka - mruknął i objął mnie w tali.

Przewróciłam oczami i chwyciłam jego policzki w dłonie mocno go całując.

Summer Love [noorhelm]Where stories live. Discover now