Rozdział 14

2.6K 181 9
                                    

Chodziłem nerwowo po całym domu, znowu nie mogłem się na niczym skupić. Koło południa usłyszałem,jak otwierają się drzwi od domu. Pobiegłem do holu. Hannah usiadła na schodach. Miała na sobie bluzę z zarzuconym na głowę kapturem.

-Hannah! Gdzie ty byłaś?!-zapytałem, kiedy znalazłem się naprzeciw jej-Nawet nie wiesz, jak się bałem...

-Przepraszam, ale musiałam-chlipnęła i podała mi jakąś teczkę-Musiałam jechać po to.

-Co to jest?-spytałem,kiedy zobaczyłem podpis, który widniał na poniszczonej teczce: Hannah Hansen/Black Revenge

-To teczka o mnie, o tej drugiej mnie-powiedziała zaciągając kaptur mocniej na twarz-Teraz dopiero będę wolna.

-Skąd to wzięłaś?-zapytałem próbując dostrzec jej twarz, ale starannie się ukrywała

-Z bazy Hydry. Z ich akt.-powiedziała i pobiegła na górę.

-Zaraz, czekaj?! Jak to z ich bazy?!-krzyknąłem i pobiegłem za nią

Dogoniłem ją dopiero przy drzwiach do pokoju. Chwytając klamkę zanim ona to zrobiła.

-Jak to z ich bazy? Byłaś tam?

-Tak byłam. Czy mogę odpocząć?-poprosiła, a ja pozwoliłem jej wejść do pokoju.

Zszedłem na dół zdezorientowany tą sytuacją. Odłożyłem teczkę na stół w kuchni i usiadłem w salonie.

*Perspektywa Hanny*

Głupio zrobiłam idąc tam bez powiedzenia nic Tony'emu, ale dobrze, że miałam już to z głowy. Jeżeli to przeczyta to na pewno nie będzie chciał mnie znać. Ale chciałam być szczera we wszystkim, koniec życia w kłamstwie. Poszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam się w czyste, wygodne ubrania i spojrzałam w lustro. Wyglądałam gorzej niż źle... Pod moim lewym okiem widniał siniec tak wielki, że sięgał końca policzka. Rozcięta warga i do tego draśnięcie od noża na nodze, ale na szczęście tego nie widać. Opatrzyłam bolącą ranę na nodze, krew lała się z niej niemiłosiernie, ale opatrunek chyba da radę. Mój podkład nie był w stanie zatuszować śladu po walce, dlatego znowu ubrałam bluzę z kapturem. Nie mogę przecież całe dnie chodzić z nim na głowie. Musiałam coś wymyślić. Postanowiłam najpierw coś zjeść. Ruszyłam w stronę drzwi, próbując nie pokazywać po sobie, że coś mnie boli. Zeszłam na dół i udałam się w stronę lodówki z kapturem zaciągniętym po czubek nosa. Noga mnie bolała i chyba trochę utykałam, ale chyba nikt tego nie zauważy. Tony siedział w salonie, starałam się żeby nie zobaczył mojej twarzy. Wzięłam jogurt i musli i chciałam iść do siebie, ale zauważyłam teczkę na stole.

-Nie czytałeś tego?-zapytałam wskazując na dokumenty

-Nie.-opowiedział i poszedł do mnie, a ja spuściłam głowę na dół-I nie będę czytał.

-Dlaczego? Nie chcesz wiedzieć z kim masz do czynienia?-pytałam nie patrząc na niego

-Wiem z kim. Z moją córką. Reszta mnie nie interesuje.-powiedział i mnie przytulił.

-Cieszę się. W takim razie będę mogła ją zniszczyć i zapomnieć.-powiedziałam z ulgą

-Czemu nosisz kaptur w domu?-zapytał, a w jego głosie czułam, że coś podejrzewa.

-Tak jakoś.-odparłam i miałam iść w stronę pokoju, ale Tony złapał mnie za rękaw bluzy

-Hannah. Co jest grane?-zapytał z troską

-Nic.-wyrwałam się z uścisku i szłam w kierunku schodów.

-Utykasz też tak jakoś? Czy może mi w końcu powiesz, co się dzieje?-zapytał krzyżując ręce.

Odwróciłam się po chwili zastanowienia i podeszłam do niego. Spuściłam głowę i zdjęłam kaptur, do oczu napływały mi łzy. Podniosłam oczy na niego. Miał smutny wyraz twarzy, a mi zbierało się na płacz.

-Skarbie, a co z nogą?-zapytał z wyraźną troską w głosie

-Nic...-szepnęłam i znowu zwiesiłam wzrok.

-Jesteś cała blada, co ci jest?-zapytał tym razem wystraszony, rzeczywiście nie czułam się najlepiej przez tą nogę.

-To przez nogę...-powiedziałam prawie niedosłyszalnie. Momentalnie zrobiło mi się czarno przed oczami. I straciłam równowagę.Poczułam tylko, jak Tony chwycił mnie w ramiona i przeniósł na kanapę w salonie.

-Która noga?-zapytał poważnie patrząc mi w oczy.

-Prawa...-odpowiedziałam podciągając nogawkę dresu tak żeby było widać ranę. Z moich oczu popłynęły strumienie łez. Tony poszedł do kuchni i wrócił z apteczką. Wiedział, że nie znoszę lekarzy, dlatego nie zawiózł mnie do szpitala. Wtuliłam się w koc i wycierałam łzy. tony opatrywał moją nogę w milczeniu, szczypało i bolało okropnie, ale nie dałam po sobie nic poznać. Skończył po 10 minutach zakładając nowy opatrunek.

-Przepraszam...-szepnęłam

-Nie masz za co przepraszać.-powiedział, usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.

-Chyba jednak mam...

-Nie masz. Teraz wiem, co będziesz robić przez dwa tygodnie.

-Co?-zapytałam zdziwiona

-Będziesz leżeć w domu. Ta rana jest naprawdę paskudna...

-Nie błagam tylko nie leżeć! Będę siedzieć w domu i się oszczędzać, ale nie będę cały czas w łóżku.-powiedziałam błagalnym tonem

-Dobrze, niech będzie. Ale teraz powinnaś iść odpocząć, najlepiej się prześpij. Nadal jesteś blada.-powiedział i otarł mi resztę łez.

-Dobrze, idę na górę.-powiedziałam i próbowałam wstać z kanapy, ale Tony mnie powstrzymał

-Chyba żartujesz? Nie pójdziesz sama w takim stanie na górę.-powiedział biorąc mnie na ręce.

-Przecież bym poszła, wariacie-powiedziałam, kiedy byliśmy w połowie schodów.

-Tak, poszłabyś, ale jak daleko to nie wiem. Ledwo stoisz na nogach.

-Nie jest tak źle.-powiedziałam prawie zasypiając w ciepłych ramionach taty.

-Widzę właśnie...-powiedział i położył mnie w moim kochanym łóżku.

-Mam prośbę.-powiedziałam, kiedy wtuliłam się w pachnącą pościel

-Jaką?-zapytał Tony siadając na brzegu łóżka.

-Zniszczysz tą teczkę? Proszę...

-Dobrze. Zrobię to od razu jak zejdę na dół.-powiedział i uśmiechnął się-A teraz się prześpij.

Tony wyszedł z pokoju, a ja zostałam w swoim łóżku. Było mi smutno, on znowu się o mnie martwił, nie chcę żeby tak było. Wzięłam telefon z szafki nocnej. 98 połączeń nieodebranych od Tony'ego i 10 SMS-ów od Petera. Nie miałam siły sprawdzać co pisał, dlatego postanowiłam to zrobić jak wstanę. Odłożyłam telefon na szafkę, a przynajmniej chciałam, ale wylądował na podłodze. Nie mogłam go dosięgnąć i spadłam z łóżka na chorą nogę. Syknęłam z bólu i podniosłam telefon. Świetnie ekran do wymiany! Te nowoczesne telefony są do niczego... Wdrapałam się z powrotem pod kołdrę. Owinęłam się nią i zasnęłam zmęczona.

𝑵𝒐𝒘𝒂 𝒋𝒂 (Część 2)Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon