Rozdział 12

2.6K 191 32
                                    

Kiedy dojechaliśmy pod dom od razu było słychać głośną muzykę dobiegającą ze środka. Była dopiero 10 rano, więc raczej nie była to impreza, oznaczało to tylko tyle, że Tony robił obiad. Weszliśmy do środka, poszłam od razu w kierunku kuchni i usiadłam na krześle przy kuchennej wyspie, a obok mnie Peter. Tony odwrócił się po chwili w naszą stronę i się nas tam nie spodziewał, że stłukł naczynie żaroodporne na podłodze i muzyka wtedy ucichła.

-Co wy tu robicie?!-zapytał zdziwiony

-Długa historia..-westchnęłam

-Ale jest środek lekcji!-zdenerwował się, nie chciał nigdy słyszeć, że będę na wagarach

-Taaa, nie dla nas-zaczęłam i spojrzałam na niego badając ile mogę mu powiedzieć-Dyrektor nas zawiesił...

-Jak to zawiesił?! Za co?!-zdenerwował się jeszcze bardziej.

Opowiedzieliśmy wszystko, co wydarzyło się rano w szkole. Nie był zadowolony i chciał od razu dzwonić do dyrektora wyjaśnić to wszystko, ale z trudem udało nam się go powstrzymać. Obiad niestety przepadł, przynajmniej ten co próbował przygotować, dlatego ja musiałam się tym zająć. W tym czasie Tony poszedł z Parker'em do warsztatu. Zrobiłam zapiekankę makaronową bo tylko do tego znalazłam jakieś składniki. Obiad był gotowy wie godziny później, więc zeszłam na dół zobaczyć czym się zajmuje męska część towarzystwa. Zastałam ich podczas testowania nowej zbroi Iron-man'a. Biedny Peter musiał słuchać ciągle zmieniającego zdanie, geniusza i chyba miał już tego dosyć, bo jak mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł

-Błagam powiedz, że jest już obiad!-zapytał, prawie przede mną klękając

-Tak, jest już, a co masz już dosyć tego marudy?-powiedziałam na tyle głośno żeby Stark usłyszał

-Nie wiem jak ty tu wytrzymujesz.-powiedział Parker

-Wiesz jak? Po prostu nie przychodzę do warsztatu, kiedy on tu jest.-zaśmiałam się-Chodź na górę. JARVIS potem go zawoła.

Poszliśmy do kuchni i przygotowaliśmy wszystko do obiadu. Tony właśnie wdrapał się na górę i usiadł przy stole na tarasie wpatrując się w danie jak pięciolatek. Zaczęliśmy jeść kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. 

-Ja otworzę-powiedziałam odkładając talerz i udając się w stronę drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu zastałam tam moje przyjaciółki z klasy.-Co wy tutaj robicie?-zapytałam robiąc wielkie oczy

-Słyszałyśmy, co się stało i cała klasa stwierdziła, że jest to niesprawiedliwe.-zaczęła Amanda

-I protestują żeby zmienić dyrektora-dodała Katrin

-Przepraszam, co robią?

-No chcemy zmiany dyrektora.-powiedziała Amanda

-Zwariowaliście?!-oburzyłam się-Przecież od zawieszenia nikt nie umarł.

-Ale sama wiesz jaki jest dyrektor, a to tylko taki pretekst.-zauważyła Katrin

-Doooobra, a jedno pytanie.-obie na mnie spojrzały błagalnym wzrokiem-Skąd wy w ogóle tu się wzięłyście?

-Shown nas podrzucił, on tu przejeżdża jak wraca do domu i nas wysadził.

-Ok.-odparłam-Chcecie wejść?-zapytałam niepewnie, bo nie wiedziałam czy Tony się zgodzi.

-Nie będziemy się wpraszać...-powiedziała Amanda

-Następnym razem was zaproszę, przynajmniej mam nadzieję, że będę mogła.

-Oki, to do zobaczenia niedługo-powiedziały i poszły w kierunku swoich domów.

Ja wróciłam na taras i usiadłam na swoim miejscu.

-Kto to był?-zapytał Tony

-Moje koleżanki z klasy-odpowiedziałam zabierając się za jedzenie.

-Czemu ich nie zaprosiłaś?

-Nie chciały wchodzić, przyszły mi tylko coś powiedzieć.-odparłam

-Coś w szkole się stało?-zapytał Peter

-Tak, tak to można nazwać. Uczniowie mają pretekst żeby zmienić dyrektora przez nasze bezpodstawne zawieszenie i protestują pod jego gabinetem.-powiedziałam w skrócie.

-Serio?-zdziwili się oboje.

Przytaknęłam i dokończyłam w końcu jedzenie. Oglądaliśmy jeszcze film i nadszedł czas żebym odwiozła Parker'a o domu, ale Stark stwierdził, że sam go odwiezie. Nie chciałam się kłócić, dlatego się zgodziłam. Poszłam na górę posprzątać w pokoju. Tony wynajmuje sprzątaczkę, która przychodzi dwa razy w tygodniu, ale ja wole sama sprzątać swój pokój. Dla mnie to dziwne żeby ktoś sprzątał mi pokój, kiedy ja mogę to zrobić. Zbliżał się wieczór i zaczynałam się zastanawiać, gdzie zaginął Tony. Zeszłam na dół pograć na fortepianie. Kiedy byłam w połowie utworu usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Nie no znowu!-powiedziałam sama do siebie i poszłam otworzyć-Kogo znowu tu...-urwałam się w połowie zdania widząc kto stoi po drugiej stronie drzwi. Zamurowało mnie ze zdziwienia, tej osoby tu się nie spodziewałam!

𝑵𝒐𝒘𝒂 𝒋𝒂 (Część 2)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang