Crying in the crib

2.6K 211 14
                                    

Lauren POV:

Budzi mnie głośny płacz. Niechętnie otwieram oczy i włączam lampkę nocną. Mój wzrok wędruje do śpiącej obok mnie Camili. Jest odwrócona ode mnie z głową wsuniętą pod poduszkę. Wzdycham, gdy ponownie słyszę płacz dobiegający z elektronicznej niani. Charlotte ostatnio ma kolki, które nie pozwalają jej w nocy spać. Wstaję z łóżka i cicho otwieram drzwi do sypialni. Gdy wchodzę do pokoju dziecięcego widzę leżącą w kołysce Charlie. W pokoju świeci się lampka więc nie muszę włączać światła. Podchodzę do kołyski i wyciągam z niej płaczące dziecko. 

"Shhh." - zamykam oczy i delikatnie ją kołyszę w swoich ramionach. Po kilku minutach Charlotte przestaje płakać, ale wciąż nie śpi dlatego siadam na bujanym krześle i podciągam bluzkę by miała łatwy dostęp do mojej piersi. Jestem zmęczona. Od tygodnia nie miałam spokojnej nocy by się wyspać. Charlotte znowu zaczyna płakać i czuję jak do moich oczu zaczynają napływać łzy.

"Lauren?" - słyszę głos Camili, której wzrok wędruje od płaczącego dziecka do mojej mokrej od łez twarzy. "Co się dzieje?" - pyta zdezorientowana.

"Nie przestaje płakać." - mówię sama szlochając.

"Daj mi ją." - bierze Charlotte w swoje ramiona, a ja zaczynam wycierać swoją twarz. "Dawałaś jej jeść?" - pyta na co kiwam twierdząco głową. "A sprawdzałaś pampers? Może ma mokro." - Camila zaczyna ją przebierać po tym jak zobaczyła, że pielucha Charlie jest zużyta. Jednak nawet i to nie sprawiło, że przestała płakać. "Zrób jej herbatkę od kolki." - w końcu mówi na co wychodzę z pokoju i idę do kuchni.

Zaczynam płakać stojąc przy blacie kuchennym. Jestem beznadziejna. Nawet nie potrafię uspokoić własnej córki. Gdy woda już się zagotowała wlewam ją do kubka następnie wrzucam do niego saszetkę herbaty ziołowej, która pomaga przy kolce u dzieci i czekam aż się zaparzy. Po dwóch minutach przelewem wodę do butelki i wkładam ją do chłodnej wody by wystudzić herbatę. Gdy wracam do pokoju widzę jak Camila kołysze w swoich ramionach Charlotte i cichutko do niej śpiewa. Uśmiecham się na ten widok i do nich podchodzę. Podaję Camili butelkę i patrzę jak zastępuje nią smoczek Charlotte. Rączka naszej córeczki wędruje do dłoni Camili, którą trzyma butelkę i łapie za palce. Widzę jak Charlie walczy by mieć otworzone oczy, ale w końcu sen przejmuje kontrolę nad jej malutkim ciałkiem i zasypia. Camila podaje mi pustą już butelkę i wkłada do ust Charlotte różowy smoczek następnie kładzie ją w kołysce. Odwraca się w moją stronę i spotyka moje spojrzenie.

"Chodź spać. Jesteś zmęczona." - szepcze i owija swoje ramię wokół mojej talii. 

Kładę się do łóżka z przytuloną do moich pleców Camilą. Jej ciepły oddech delikatnie łaskocze moją szyję. Patrzę w przestrzeń przed sobą i zaczynam cicho płakać. Ostatnie dni były wyczerpujące. Camila jeździła na spotkania dotyczące szczegółów jej trasy koncertowej oraz występowała w kilku programach na żywo podczas, gdy ja siedziałam z Charlotte w domu.

"Lo?" - słyszę cichy głos Camili. Przykładam rękę do swoich ust by powstrzymać szloch. "Lauren?" - czuję jak siada na łóżku obok mnie. "Kochanie, co się dzieje?" - kładzie swoją dłoń na moich włosach i zaczyna je zabierać z mojej twarzy. Odwracam się do Camili i kładę swoją głowę na jej kolanach. Następuje cisza, którą kilka minut później przerywam.

"Jestem do niczego." - mój głos jest niewyraźny ponieważ moja głowa leży blisko jej brzucha.

"Co? Oczywiście, że nie. Dlaczego tak myślisz?" - pyta.

"Czuję się bezsilna. Gdy zobaczyłam jak sobie radzisz z Charlie zrozumiałam, że jestem ...." - urywam. "Nawet nie przyszło mi do głowy by sprawdzić jej pampers czy zrobić jej herbatkę." - przytulałam ją do siebie mocniej szukając komfortu w cieple jej ciała.

VOICEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz