Tyle dla mnie zrobił...

1.3K 45 9
                                    

*Natalia*

Ocknęłam się w ciemnym, ciasnym pomieszczeniu bez okien. Kręciło mi się w głowie, czułam się, jakbym była mocno pijana.

Natalia: Robert... Robert, pomóż... Robert...

Porywacz: Nie przyjdzie.

Spojrzałam w kąt, z którego dochodził głos. Stał tam mężczyzna koło 40-stki, którego skądś kojarzyłam. W dłoni trzymał wycelowany we mnie pistolet. Koło niego były otawrte drzwi prowadzące do ponurego korytarza. Wewnątrz pokoju było bardzo ciemno, świeciła tylko lampa naftowa postawiona koło nogi mężczyzny. Ja miałam związane ręce i nogi. Czułam okropny ból brzucha.

Natalia: Robert.. Robert, pomóż... zanim umrę...

*Robert*

Widząc te ślady krwi przestraszyłem się, ale wiedziałem, że trzeba działać szybko. Zadzwoniłem do szefa i wytłumaczyłem mu wszystko. Kazał czekać na AT, ale do tego czasu Natalka mogła już umierać! Wolałem o tym nie myśleć. Postanowiłem iść śladami krwi. Po kilku minutach dotarłem na skraj lasu. Znalazłem drzwi i korytarz prowadzący w dół. Nad powierzchnię ziemi wystawał betonowy dach. Podsłuchałem, co ludzie będący wewnątrz „bunkra" mówią.

Natalia: Robert... Robert, proszę.... Robert, pomóż...

Porywacz: Weź się zamknij! Nie przyjdzie, nie zdąży, bo zastrzelę cię już teraz!

Natalia: Robert! Robert! – łkała.

Porywacz: To co? Odliczamy? 3... 2...

Wbiegłem do korytarza i małego pomieszczenia.

Porywacz: 1...

Zasłoniłem mu Natalię, ale nie zdążył się zorientować. Usłyszałem huk. Poczułem przeszywający ból w klatce piersiowej, ale musiałem być silny. Dla Natalki. Leżąc na ziemi powaliłem porywacza i zabrałem mu pistolet. Wkrótce potem straciłem z bólu przytomność.

*Natalia*

Nie wierzyłam własnym oczom. Tę „zdradę" na pewno da się jakoś wyjaśnić. Tyle dla mnie zrobił... a teraz dał się POSTRZELIĆ zamiast mnie! To ja miałam leżeć na ziemi z kulką w klatce piersiowej, nie on! Zrobiło mi się wstyd za to posądzenie. Mogłam go chociaż wysłuchać...! Na tyle, na ile mogłam ze związanymi kończynami, przysunęłam się do Roberta.

Natalia: Robert... przeżyjesz to... dasz radę... to ja miałam tak leżeć, nie ty... Robert proszę! – rozpłakałam się.

Jeden z AT przeciął sznury na moich rękach i nogach, a ratownicy zabrali Roberta na noszach do karetki i pojechali do szpitala. Później również i ja zostałam zabrana.

-----------------------------------------------------------------------------------------

Wow. Z tymi głosami rozwalacie system, a więc, jako że niektórzy są na mnie źli, że w takim momencie, to dodaję kolejną część zakończenie jeszcze lepsze :D 

Do zobaczenia, już jadę! 

Gliniarze - Natalia&Robert /// --- /// ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz