XXIII. Odrzucenie

699 44 85
                                    

Od razu mówię iż mam już przygotowaną trumnę 🙄.

Kiedy z ust bruneta wypłynęły ostatnie wersy utworu, z jasnozielonych oczu brunetki siedzącej naprzeciw niego spłynęło po jej lekko rożowawych policzkach kilka słonych, kryształowych łez.

Nastolatkę bardzo wzruszyła jakże cudowna piosenka, która niosła ze są mocne przesłanie, trafiające wprost do serca.

Matteo widząc rozczulenie na twarzy Luny w jakie wprawił je on sam, od razu otarł swoją męską dłonią jej wilgotne policzki.

Dziewczyna spojrzała na bruneta swoimi przeszklonymi oczyma.

- Matteo.. Ja.. ja.. Nie wiem co powiedzieć.. - wyjąkała.

- Nie musisz nic mówić. - oznajmił czułym tonem. - Wystarczy tylko twoja obecność. - dodał pochwycając jej drobną dłoń.

- Ale nie powiedziałeś mi dla kogo napisałeś tę przepiękną piosenkę. - oznajmiła głęboko wpatrując się w czekoladowe tęczówki chłopaka.

- Na prawdę nie wiesz dla kogo ona jest? - zapytał na co brunetka pokiwała przecząco swoją główką.

- Luna, ta piosenka... Ta piosenka jest.. - nastolatkowi bardzo ciężko było wyznać tę całą prawdę jaką przed nią skrywał. - Jest dla Ciebie. Ty jesteś tą dziewczyną, która odmieniła moje życie. - w końcu wyrzucił to z siebie lecz obawiał się reakcji Valente.

Wyznanie bruneta wbiło zielonooką w podłoże. Jej świat nagle zawirował. Nie wiedziała gdzie obecnie się znajduje.

Czyżby to był tylko sen?

A może jednak jawa?

Siedziała jak zaczarowana na śnieżnobiałej ławce nie wiedząc co ma w ogóle z siebie wydusić, ponieważ w swoim umyśle miała totalną pustkę.

Czy ja czuję coś do Matteo?

Czy darze go tym samym uczuciem?

Co ja mam teraz zrobić?


To były jedyne myśli jakie obecnie zagłuszały głowę brunetki.

Matteo widząc skamieniałą dziewczynę, delikatnym ruchem prawej dłoni przejechał po jej rozpalonym policzku.

Dziewczynę od stóp do głów przeszył zimny dreszcz przez dotyk chłopaka. Dlatego też od razu wybudziła się z transu.

- Matteo... Ja... Ja nie wiem co mam Ci powiedzieć... - oznajmiła mało słyszalnie unikając z nim jakiego kiedykolwiek kontaktu wzrokowego.

- Kelnereczko, nie mówisz nic mówić. - odpowiedzał coraz bardziej przybliżając się do jej bladej twarzyczki. Pragnął w końcu dokonać tego o czym myślał od chwili w której ujżał ją po raz pierwszy.

Brunet praktycznie już dotykał swoimi ciepłymi wargami malinowych ust brunetki kiedy ta odsunęła się od niego.

Ta jakże magiczna chwila w jednej sekundzie prysła niczym bańka mydlana.

Matteo był już całkiem zdezorientowany. Nie wiedział a sam nie mógł sobie wytłumaczyć tego co właśnie się stało. Jeszcze przed kilkoma minutami był pewien iż Luna daży go tym samym, prawdziwym uczuciem.

A teraz?

Teraz nie wiedział już nic.

- Matteo... ja... - brunetka zawiesiła głos. - Ja nie mogę... Nie potrafię zranić Simona.. - wydukała energicznie podnosząc się z miejsca po czym szybko biegnąc przed siebie nie zważając na nawoływania chłopaka.

Świat siedemnastolatka właśnie legł w gruzach.  Jedyna prawdziwa miłość, która odmieniła go od stóp do głów właśnie odrzuciła jego wyznanie spowodu jakiegoś nieudacznika.

Matteo nie potrafił poskładać swoich myśli w logiczną całość. Słowa nastolatki, które tak bardzo trafiły w jego serce niczym nóż przebijając je na wylot pozostawiając tylko jedną wielką krwawiącą ranę, której krwotoku uczuć nic nie było wstanie zatamować.

W chłopaku wrzała jedynie wściekłość.

Jeśli w tym momencie na jego drodze stanąłby owy amant w Skarpecie, długo nie nacieszyłby się swoim nędznym życiem.

Lecz nic nie zapowiadało tego
iż ma się on gdzieś pojawić dlatego brunet z impetem cisnął swoją czarną gitarą w pobliskie drzewo tak, że rozsypała się na części pierwsze.

W obecnej sytuacji ona była najmniej ważna.

Matteo nie wiedząc co ma teraz ze sobą począć usiadł na zimnej ziemi opierając swój tułów o chropowatą drzewną korę, która okalała rosnącą tam płaczącą wierzbę. Ukrył swoją rozgoryczoną twarz w dużych, zimnych dłoniach próbując zagłuszyć wojnę myśli jaka właśnie toczyła się w jego umyśle.

*"...Jeśli odejdziesz zakocham się, rozbroję się po raz kolejny
Jeśli odejdziesz stracę sens, umrę z zimna nie mogąc dłużej, jeśli odejdziesz
Jeśli ty, ty, jeśli odejdziesz."

Luna biegła ile sił w nogach nie wiedząc dokąd tak właściwie zmierza.

Miała mętlik w głowie.

Właśnie uświadomiła sobie, że zraniła tak ważną dla niej osobę, ale nie chciała ranić ich obydwu.

Nie potrafiła wybrać pomiędzy nimi.

Sama nie wiedziała kogo darzy jakim uczuciem. Zgubiła się w swoich odczuciach, niepotrafiąc odnaleźć się w nich.

Było to dla niej bardzo trudne i jakże skomplikowane. Żadne racjonalne rozwiązanie nie przychodziło jej teraz do głowy. Nie miała pojęcia jak to wszystko rozwiązać. To było zbyt zaplątane a ona nie umiała odkręcić tej całej sytuacji.

Czyżby jedynym wyjściem z tego wszystkiego było udanie, że nic takiego nie miało miejsca?

Czy to w ogóle było realne do wykonania?

*"Moje głupie serce
Zawsze się zakochuje
Zawsze się rozpada
To nie jest rozsądne..."

* "Si tu te vas" - Tini
* "My stupid heart" - Tini

A zatem jestem gotowa na śmierć 😓
Proszę wybaczcie, ale musiał 🙄
Musicie jeszcze przeżyć lecz mam nadzieję, że pomimo wszystko przeczytacie to 🙄

Komentujesz - Motywujesz 💞
Gwiazdkujesz - Zyskujesz 👊

Pozdrawiam ❣️😚

Confia en mi × Lutteo ✔️Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora