Więzienie. Finnick pilnowany przez strażnika, podszedł do telefonu w sali spotkań i popatrzył przez szybę oddzielającą go od gościa.
- Jak się trzymasz? - zapytał Nick, trzymający drugą słuchawkę za szybą.
- Bywało lepiej. Zmaściłem wszystko, co nie?
- Nie, na szczęście nie wszystko...
- Słyszałem, że się za mną wstawiłeś u burmistrza. Dzięki, bracie...
- Nie ma sprawy, ty chyba zrobiłbyś dla mnie to samo.
- Jak to "chyba"?
- Sporo narozrabiałeś. Wiesz, że nie będziemy mogli się więcej widywać? Nawet pomimo ostatnich wydarzeń?
- Jak to? - zapytał Finnick drżącym głosem.
Nick popatrzył na niego, robiąc wielkie, szkliste oczy, a następnie roześmiał się:
- Żartowałem...
- Ty... - warknął Finnick - Ja się nie dziwię, czemu każdy nazywa cię cwanym...
- Jak tylko wyjdziesz za parę miesięcy, odwiedź mnie, tylko bez żadnych jagód i łasic... - zaproponował uśmiechnięty Nick.
- He he, na pewno skorzystam. Co z Judy?
- Spokojnie, ona też ci wybaczyła. Dopóki się da, staram się uprawiać z nią niegroźne sporty, by utrzymać ją w formie. Kto wie, może w jakiś czas po narodzinach usłyszysz, jak jakiś maluch w naszym domu nazwie cię wujkiem Fenkiem...
- Niech sobie nazywa, byleby nie brał ze mnie przykładu... - odparł Finnick z łzą w oku.
- Muszę kończyć, najbliższy czas spędzimy poza miastem. Nie chcę narażać Judy na stres, więc weźmiemy dłuższy urlop.
- Powodzenia, trzymam kciuki. Może zamiast jednego dzieciaka będziesz miał gromadkę...
- Jak to?
- Wiesz przecież, ile potomstwa mogą mieć króliki... - zaśmiał się Finnick.
Nick zbladł, po czym odpowiedział:
- Ile by ich nie było, na pewno wszystkie pokocham.
- Na pewno, bywaj!
Po tym Nick odszedł, a strażnik zaczął prowadzić go z powrotem. Minęli jednak celę Finnicka.
- Chwila moment, dokąd ty mnie prowadzisz?
- Ktoś chciałby z tobą pogadać... - odparł krótko strażnik.
Finnick wszedł samotnie do ciemnej celi i krata za nim zatrzasnęła się.
- Witaj, szefie...
- Witam pani Jagno, dawno się nie widzieliśmy...
Jakiś czas później, Greg zabrał samochód z zakrytą przyczepą na przedmieścia. Na miejscu czekali na niego Nick i Judy. Ryś wysiadł z auta:
- Witajcie. Mam to, o co prosiłeś, Nick...
Po czym poszedł do przyczepy i ściągnął płachtę. Odsłonił wynalazek, który na pierwszy rzut oka przypominał tandem, jednak z doczepionym wielkim śmigłem, jak w helikopterze. Ściągnął go z przyczepy i przedstawił:
- Nazywa się bicykopter. Wygląda na ciężki, ale dzięki lekkiej ramie wypełnionej helem pod ciśnieniem, będziecie w stanie się unieść. Dopóki nie macie tak sflaczałych mięśni jak ja, możecie go skutecznie przetestować. Załóżcie też, proszę, te odciążające kamizelki i spadochrony.
Para policjantów wsiadła na wynalazek, Nick z przodu, a Judy z tyłu.
- Zapnijcie pasy. Zróbcie kółko naokoło tego terenu. Skręcacie pochylając się lekko w locie. Gdybyście się zmęczyli, na środku ramy jest silniczek wspomagający. Paliwa wystarczy na pół godziny. Lądujcie na twardej nawierzchni, pod małym nachyleniem.
- Tak jest, rysiek. - odpowiedział zaczepnie Nick.
- Panie rysiek, jak już... - odparł mu Greg sarkastycznie.
Odsunął się, a para zaczęła pedałować i rozpędzać się. Po chwili oderwali się od ziemi i powoli wznosili się coraz wyżej. Greg wsiadł do samochodu i zaczął ich obserwować przez lornetę. Po chwili zaczął się niepokoić, gdy zamiast skręcać, lecieli ciągle prosto.
- Coś jest nie tak... Przecież już powinni nawracać...
Odpalił silnik i zamierzał ruszyć za nimi, jednak poczuł czyjeś palce na barkach.
- Zostaw ich, kochanie... - rozległ się szept przy jego prawym uchu.
- Ale przecież nie mogę ryzykować. Wiesz, że Judy...
- Wiem, oni lecą do Bunnyburrow. Zapewniam cię, że tam nie będziesz im potrzebny...
- Ty chyba coś wiedziałaś?
- Oczywiście, kochanie. Przecież nie chowałabym się na tyle auta z byle powodu...
- Chyba wiem, o co ci chodzi, Jade...
Greg odwrócił głowę. Ich usta zetknęły się i złączyły w długim pocałunku, a Nick i Judy rozmyli się na tle zachodzącego słońca.
*****
Dziękuję wszystkim za poświęcenie chwili czasu na przeczytanie moich wypocin ;)
Mam nadzieję, że prezentują one przynajmniej poziom zdatny do czytania ;)
Zachęcam do podzielenia się jakimikolwiek uwagami na temat tego opowiadania.
Dziękuję wszystkim którzy pomogli mi się rozwinąć na tej stronce.
Czy napiszę jeszcze coś kiedyś? Nie wiem, nie jestem w stanie tego powiedzieć na ten moment ;)
*****
![](https://img.wattpad.com/cover/105379143-288-k934339.jpg)
VOCÊ ESTÁ LENDO
Zwierzogród 3 - Dzień, w którym Cię zabraknie
FanficNadszedł moment, w którym jeden z bohaterów musi odejść. Czy drugi będzie w stanie przetrwać najcięższą próbę swojego życia? Judy i Nicku - tyle pięknych chwil, lecz czy to wystarczy by przeżyć rozłąkę i pamiętać? Czy zło tym razem da radę zwy...