Rozdział XXVIII: Złączone serca

280 14 2
                                    

      Lotnisko. Eryk i Joe czekali wraz z Judy na jej samolot.

- Będę za wami tęsknić... - stwierdziła Judy, rozczulając się.

- Odwiedzisz nas kiedyś ze swoim lisem?

- Z kim? - zapytał Eryk udając zazdrosnego. - "Swoim lisem?" Co to znaczy, każda kobieta ma swojego lisa, który jej służy? - zapytał z głupot, dla żartu.

- Tak, właśnie tak. - ucięła mu dobry humor lisica. Eryk na to stwierdził:

- W każdym razie dziękuję ci za wszystko Judy, przede wszystkim za tą ostatnią rzecz...

- Nie rozumiem... - odparła Judy.

- Zawsze chciałem aby Joe przekłuła sobie uszy i zaczęła nosić kolczyki, najlepiej takie duże złote kółka. Niestety ona chyba bała się tego ukłucia. Teraz z taką dziurą w uchu, nie powinna już robić trudności. - Eryk zaczął głośno chichotać.

- Tylko spróbuj mi coś takiego założyć, a obudzisz się z przekłutym językiem i powiekami!
 - oświadczyła żartobliwie lisica.

Drzwi samolotu zostały otwarte i Judy weszła do środka. Przez okno pomachała parze lisów. Następnie samolot zaczął kołować, rozpędził się i płynnym, majestatycznym ruchem oderwał od ziemi.

- To co, kochanie... Jaką wielkość kolczyków preferujesz? - zapytał Eryk, wyciągając z kieszeni pudełeczko wypełnione różnymi kolczykami.

- Och, zamilcz...

- Widzę, że z twoim charakterkiem, do tego ucha pasuje ci tylko piracka opaska na oko...

Poczuł krótki pocałunek na policzku.

- Mały. Jeśli już mam coś nosić, to tylko mały kolczyk, kochanie...


Po wylądowaniu w Zwierzogrodzie, Judy nałożyła kaptur na głowę. Zdecydowała się pokazać rodzicom jako pierwszym. Udała się błyskawicznie taksówką do Bunnyburrow.

Po wysiadce zobaczyła z daleka krzątaninę na farmie. Popatrzyła z daleka i zobaczyła swoich zapłakanych rodziców idących ku farmie. Za nimi dostrzegła niewyraźnie rude futro i udała się w jego stronę. Po przekroczeniu mostu i usłyszeniu głosu Nicka, miała ochotę pobiec, ściągnąć go z ławki i objąć go leżącego na trawie. Powstrzymała się jednak, bo obawiała się jego reakcji. Mamrotanie Nicka stawało się coraz głośniejsze:

- ...Czy ja teraz będę w stanie jeszcze ułożyć sobie życie?

- Masz jeszcze na to szansę głuptasku... - odpowiedziała słodkim głosem Judy, nachyliła się nad nim i pocałowała w policzek. Nick poderwał się z ławki jak oparzony:

- No wiesz? Tak się nie robi! Nie widzisz, że cierpię po stracie twojej siostry? Jak masz na imię?

- Judy, głupi lisie! - odrzekła, odsłaniając kaptur.

Nicka ścięło z nóg i usiadł z powrotem na ławce. Przez chwilę milczał i patrzył Judy prosto w oczy. Następnie zapytał:

- Judy? To naprawdę ty? Czy możesz mi w takim razie powiedzieć, w jaki sposób umarłem, skoro cię teraz widzę?

- Nie umarłeś, a ja żyję. Za chwilę wszystko ci opowiem...

- Nie... nie, nie! Ty nie jesteś prawdziwa, to moje sumienie znowu zaczyna mnie nękać! To przez mnie zginęłaś!

Judy wymierzyła mu siarczysty policzek na opamiętanie.

- Weź się w garść! Gdzie ten cwany lis, który miał zostać ojcem naszego dziecka?

Zwierzogród 3 - Dzień, w którym Cię zabraknieМесто, где живут истории. Откройте их для себя