Rozdział II: Trochę techniki i zwierzę się gubi.

233 10 0
                                    

- Witaj Nick, czemu tyle czasu mnie unikasz? - zapytał radośnie Greg.

- Wiesz, nie było zbyt wielu okazji... - odpowiedział Nick, stojąc w drzwiach i rozglądając się po gigantycznym garażu - warsztacie.

Ostatni raz, gdy tutaj był, wyglądało to jak złomowisko, a sama podłoga lepiła się jak po wycieku w wyniku katastrofy ekologicznej. Na ścianach roiło się od pajęczyn, a w całym wielkim pomieszczeniu nie było praktycznie jednej dobrze działającej rzeczy.
Każdy oficer bał się tutaj wchodzić, by nie zostać pogrzebanym żywcem w kompletnej ciemności. Obecnie podłoga była czysta, jakby Greg dopiero co wyczyścił ją, szykując na jakąś wizytację. Samochody były sprawne i stały w rzędzie jako wozy rezerwowe gotowe na nagłe wypadki. Co więcej ryś zamontował nowe oświetlenie i pomalował ściany na przyjazny dla oka, zielony kolor.

- ...wiele czasu spędzałem z Judy, właściwe każdą wolną chwilę, chyba rozumiesz?

- Rozumiem, ja też ostatnio dużo uwagi poświęcam Jade... ale nie mówmy o mnie, co się tu sprowadza?

- Ano, byłem właśnie u szefa...

- Rany, ubrudziłeś mu jeden z jego medali? Albo dyplomów?

- Nie, czemu pytasz?

- Bo tak się darł, jakbyś mu napluł do kompotu, może po prostu przeszkodziłeś mu w robocie? Przecież chyba nie wrzeszczałby tak bez powodu...

- Powiedzmy... że nie smakuje mu sok z automatu... - odpowiedział szeptem Nick, dusząc się ze śmiechu.

- Przetestowałbyś coś dla mnie?

Po tym, jak to powiedział, z Nicka uszła cała pewność siebie - zareagował jak napompowany gorącym powietrzem balon, wrzucony między kostki lodu. Dopiero teraz dostrzegł całą masę wynalazków ułożonych za biurkiem, stojącym przy drzwiach wejściowych.

- Ja...  eee...  nikt tego jeszcze nie testował?

- Z jakiegoś powodu prawie nikt poza Jade mnie tutaj nie odwiedza, nie chciałbym jej narażać, a gdybym sam stracił przytomność przy jakiejś próbie, to pewnie nikt by tego nie słyszał i mi nie pomógł...

- No dobra,(gulp), spróbuję - dodał Nick przełykając ślinę - Od czego mam zacząć?

- Może od pistoletu z harpunem...

- Przecież pół roku temu na akcji go sprawdziliśmy, bardzo dobrze się spisał!

- Ten jest lepszy, z lepszego jakościowo materiału, ma mocniejszy odrzut i dłuższe zęby, do tego dłuższa lina. Zawiesiłem fragment grubej płyty kartonowo-gipsowej pod sufitem. Strzel w nią i zacznij się huśtać na linie, wtedy sprawdzimy przy okazji wytrzymałość płyty. Jeśli się złamie albo liny je podtrzymujące się zerwą, to huśtając się, masz większe szanse na ucieczkę...

- JAK TO SZANSE? Przecież powinienem mieć chyba pewność! - wykrzyknął Nick.

- To jest prototyp Nick, a ta płyta spod sufitu też nie była jeszcze testowana, więc musisz być gotowy na wszystko!

Widząc że Nick nie był zbyt pewny, ryś dodał:

- Cóż, może się pomyliłem, myślałem, że lisy są szybkie i zwinne... w takim razie ja to zrobię, a ty przynajmniej mnie ubezpiecza...

- Dawaj to, zanim się rozmyślę! - odrzekł Nick z urażoną dumą w głosie.

Wystrzelił harpun i podciągnął się na linie za pomocą mechanizmu w pistolecie.

Zwierzogród 3 - Dzień, w którym Cię zabraknieWhere stories live. Discover now