9

573 49 12
                                    

-Mów- syknąłem, obawiając się najgorszego.
-Wczoraj, Simon wpadł do firmy, rozwścieczony krzycząc wkurwiony na wszystkich.
-Co w związku z tym?
-Stary, w tym samym czasie byli u nas klienci z firmy Revival. Zobaczywszy wkurzonego Simona, zrezygnowali z dalszego prowadzenia spotkania.
-Kurwa. Słuchaj, zajmij się przygotowaniem wypowiedzenia dla tego idioty. Ja dziś nie mam jak...
-Wiem. Spoko. Chodzi o to, że to nie pierwszy klient stracony w tym miesiącu- przerwał mi.
Sprawa w firmie była, jaka była. Simon, współzałożyciel firmy wspierającej nas, jest porywczy, nie ukrywajmy. Po przejęciu jego firmy, miałem zamiar go zwolnić, lecz nie miałem serca pozbawiać go pracy, przy dwójce dzieci. Niestety tym razem miarka się przebrała.
-Po prostu zrób to o co cię prosiłem. Ale, przed dostarczeniem mu tego wypowiedzenia, znajdź jakieś inne firmy, które poszukują pracownika- zakończyłem rozmowę, rozłączając się.
Wróciłem do stołu, gdzie siedziała Ash.
-Przepraszam, telefon z pracy...- zacząłem.
-Spokojnie, nic się nie stało. Jedziesz dziś do firmy?- dziewczyna poprawiła się na krześle.
-Nie. Mam dziś wolne. Moglibyśmy pojechać na zakupy, w lodówce świeci pustkami...
-Okej. Jasne, tylko się przebiorę okej?- brunetka wstała ruszając w stronę schodów.
Ash pov's
Cała ta sytuacja wydaje się niby normalna, przecież zwolnienie pracownika w takich firmach to normalna rzecz. Jednak u mnie kłótnie zaczęły się właśnie od tego. Ojciec zwolnił pracownika, podobno był on bardzo dobry, przez co mama była na niego zła.
Wchodząc do pokoju sięgnęłam po czarne dresy leżące na łóżku. Z torby wyciągnęłam zwykłą białą koszulkę, oraz czarna bluzę z kapturem.Wzięłam do kieszeni mój telefon i portfel. Mam tam sporo oszczędności. Po wykonaniu wszystkich czynności,wróciłam do miejsca gdzie czekał na mnie blondyn.
Miał na sobie czarne Ray Ban'y. Faktycznie dzisiaj mocno świeci słońce. Wyszłam na zewnątrz wraz z Charliem i wreszcie mogłam się lepiej przyjrzeć temu miejscu.
Ogromna działka,piękny dom,ogród,basen..
Wszystko o czym można tylko marzyć,jest zebrane w jednym miejscu. Spojrzałam na miejsce ,w które idzie blondyn. Na parkingu obok stał piękny biały Leksus. Chłopak otworzył mi drzwi. Usiadłam zapinając pasy bezpieczeństwa. Jechaliśmy w ciszy. Chłopak był bardzo skupiony na drodze. W radiu zaczęła lecieć jakaś piosenka,co lekko rozluźniało chłopaka. Widać było,że coś go martwi.
Gdy dojechaliśmy na miejsce,niemal od razu poszliśmy kupić najważniejsze rzeczy.
-Lucky Charmsy..-powiedział blondyn szukając płatków śniadaniowych na półce.-Są!-powiedział.
-Mleko, Jajka ,Masło, Śmietana, jakieś warzywa i..-powiedziałam wszystko co było wypisane na jednej stronie karteczki- Coś słodkiego, jakieś przekąski.
Gdy znaleźliśmy resztę produktów Charlie poszedł zapłacić za zakupy. Wyciągnęłam z portfela 10 funtów i podałam blondynowi.
-Nie ma opcji..ja płace.-powiedział oddając mi pieniądze.
-Weź je..chce się dołożyć.-powiedziałam uśmiechając się.
-Naprawdę nie trzeba.-powiedział płacąc szybko. Westchnęłam i zaczęłam pakować rzeczy do torby. Wróciliśmy do domu, zaczynając rozpakowywać zakupy.
-Nie cze...- zaczął blondyn chcąc odebrać mi siatkę.
Z reklamówki wypadło pudełeczko papierosów, oraz zapalniczka przedstawiająca nagą kobietę.
Ignorując to, wyciągnęłam resztę rzeczy. Jednak w środku nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Charlie patrzył na mnie speszony, nie wiedząc co począć. Schował do kieszeni zapalniczkę, wracając do swojej roboty.
Gdy skończyliśmy wypakowywać rzeczy z toreb, postanowiliśmy zająć się swoimi sprawami. U mnie oznaczało to oczywiście oglądniecie nowych odcinków mojego ukochanego serialu, u Chazzy- prace.
Jednak nasze plany przerwał dzwonek do drzwi.
-Co ty tu kurwa robisz!?- usłyszałam z dołu.
___
Dezy(Chazza)&Ola(Ash)

Escape|Charlie Lenehan| Donde viven las historias. Descúbrelo ahora