2.

3.4K 266 25
                                    

Camila's POV

To już dziś.

Dinah ma wyjątkowo głupie pomysły na spędzanie wolnego czasu.

Ciszę panującą w moim pokoju przerwała moja przyjaciółka, która po tym wszystkim uśmiechała się do mnie głupkowato.

- Spierdalaj - warknęłam.

- Ktoś tutaj wstał lewą nogą - uniosła brwi.

- Dinah, ja nie żartuję.

- Musisz się zbierać - skrzyżowała ręce.

- Nie idę - rzuciłam się na łóżko. - Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, kim jest Lauren Jauregui? Nawet ja ją znam.

- Nie narzekaj, Mila - po tych słowach wyjęła z trzymanej w ręku reklamówki komplet luźnych, czarnych ubrań. - Masz, przygotowałam ci ubrania.

Westchnęłam.

- Ubieraj - rozkazała.

- Dobra, niech już ci będzie - mruknęłam, gdy wychodziła, abym mogła się przebrać.

***

W drodze, Dinah mocno ściskała moją rękę, przy okazji lekko ciągnąc mnie do przodu, gdy zniechęcona zwalniałam. Po paru zakrętach moim oczom ukazał się ogromny budynek, z oknami wielkości dwa razy większej, niż było to normalne. W milczeniu skierowałyśmy się w stronę drzwi.

Lauren's POV

Właśnie zalewałam gradem pięści wiszący nade mną worek treningowy, gdy podszedł do mnie mój trener.

- Odpocznij trochę, Lauren. Dzisiaj czeka cię kolejna walka.

- Tylko dokończę - rzuciłam szybko.

- Liczę na ciebie, Jauregui - po tych słowach wyszedł z pomieszczenia.

***

- Za pięć minut zawodnicy wychodzą na ring - usłyszałam głos prowadzącego.

Poprawiłam włosy i gotowa stanęłam przy drzwiach. Nie stresowałam się. Przecież jestem najlepsza.

- Drodzy państwo, zaczynamy!

Pokiwałam głową trenerowi i wyszłam na dywan, który prowadził w kierunku podwyższenia. Niewzruszona przechodziłam wokół oklasków widowni, na dźwięk swojego imienia delikatnie się uśmiechnęłam. Z oddali dostrzegłam nadchodzącą sylwetkę, najprawdopodobniej mojej przeciwniczki.

- Powitajcie Camilę Cabello! - oklasków było niewiele.

Gdy tylko podeszła bliżej tak, abym mogła ją dokładnie zobaczyć, opuściłam ręce, wcześniej bojowo ustawione do ataku. Patrzyła na mnie swoimi czekoladowymi, szeroko otwartymi oczami. Dostrzegłam w nich strach i jeszcze jedno odczucie, którego nie potrafiłam rozpoznać. Sylwetkę miała szczupłą, nie rozumiałam, jak taka chudzina, jak ona, miałaby wymierzyć chociażby jeden solidny cios. Jej rysy twarzy wydawały się być wprost idealne.

- Start! - dźwięczny głos prowadzącego wybudził mnie z transu.

Zaczęłam powoli się do niej zbliżać, na co ona uciekła w przeciwną stronę. Kurwa, nienawidziłam tego. To jak zabawa w kotka i myszkę.

Zaskoczyło mnie, że udało jej się uniknąć pierwszego uderzenia, przez co zalała mnie jeszcze większa fala gniewu. Z całej swojej siły walnęłam dziewczynę w szczękę. Nie dając jej czasu na ochłonięcie, złapałam ją za rękę i jednym zwinnym ruchem wywróciłam na ziemię. Przymierzając się do kolejnych ataków, niespodziewanie poczułam uczucie, jakiego od dawna nie zaznałam.

Litość.

Widzowie skandowali słowa: Do-bij!, więc na ich prośbę zadałam jej jeszcze jeden cios w brzuch. Pierwszy raz nie sprawiało mi to radości. Zobaczyłam, jak błagalnie na mnie patrzy, co już kompletnie skruszyło moje serce. Zrobiłam coś, czego nikt się po mnie nie spodziewał. Powoli wyciągnęłam moją umięśnioną rękę w jej kierunku. Dziewczyna podtrzymywała się na moim ramieniu. Nic nie powiedziała, być może z powodu nasilających się bólów lub być może z poczucia oszołomienia po wszystkich przeżyciach tego wieczoru. Poczułam jej przerywany oddech przy swoim uchu. Pomogłam brunetce przejść przez linę i zaprowadziłam ją do pustej sali. Żegnały nas skandowania i mordercze spojrzenia niezadowolonych kibiców.

Walcz o Mnie (Camren)Where stories live. Discover now