○ Shannon
Powiedziałam to. Sugerując się jego miną, mogłam zobaczyć malujące się na przemian emocje: szok, zdezorientowanie, przerażenie, poczucie winy i coś, coś czego nie byłam w stanie do końca ocenić.
- Shannon ja... Ja nie wiedziałem... Ja przepraszam. Serio... - wyszeptał, a jego oczy wciąż byly szeroko otwarte, jakby nadal nie dowierzał w zaistniałą sytuację.
- Daj spokój. Nie mam Ci niczego za złe, naprawdę. - odparłam lekko wzruszając ramionami. Tu nie chodziło o to, że jest mi smutno, bo to powiedział, problemem było to, że ja wciąż nie potrafię w to wszystko uwierzyć.
Wciąż nie dotarło do mnie to wszystko, co stało się w tak krótkim czasie... Przecież całe moje życie uległo całkowitej zmianie!
A kiedy myślałam, że może być w porządku mój ojciec wywinął mi taki podł numer. Powtórka z rozrywki, lecz to zabolało o wiele bardziej, zważając na fakt, iż to był mężczyzna, który mnie spłodził, który widniał w moim akcie urodzenia. No cholera! To był mój ojciec!
- Shannon? - wyrwana z wewnętrznych rozmyślań, spojrzałam na Niall'a, zastanawiając się o co, może chodzić. Wciąż wyglądał niewyraźnie.
- Tak? - mruknęłam cicho, odchrząkując z powodu nieco łamiącego się głosu.
- Czy płaczesz przeze mnie? - co? Dotknęłam opuszkami palców policzków wyczuwając mokre ślady.
- Nie! - od razu zaprzeczyłam. - Nawet nie zdawalam sobie z tego sprawy. - dodałam, wzdychając ciężko.
- Um... To ja pójdę, rozgość się...- podrapał się po głowie i pospiesznie opuścił pomieszczenie.
Znowu zostałam sama.
Rozejrzałam się po wnętrzu. Beżowe ściany świetnie komponowały się z białymi meblami. Na środku pokoju stało dwuosobowe łóżko, pokryte nieco ciemniejszą odcieniem niż kolor farby narzutą, aż błagało aby się w nim położyć, co bez dłużśzej chwili zastanowienia po prostu zrobiłam.
Nie minęło pięć minut, a już smacznie spałam i Bogu dzięki, tej nocy kompletnie nic mi się nie śniło. Może to za sprawą blondyna, który czuwał zaraz obok?
- . - . - . -
Gdy się przebudziłam od razu dłonią odszukałam mój telefon, leżący na safce nocnej tuż obok łóżka, który dzwonił od dłuższego czasu, nie dając mi dalej odpoczywać.
Jednak natychmiast się rozbudziłam, a zarazm rozpromieniłam, gdy ujrzałam do kogo owy numer należał.
- Carrie! - zawołałam, a w odpowiedzi usłyszałam śmiech.
- Pamiętasz, jak mówiłam Ci o niespodziance? - pisnęła radośnie.
- No tak. - odpowiedziałam nieco niepewnie, jednak mój entuzjazm wciąż był na wysokim poziomie.
- Jutro rano będę... U Ciebie! - o Boże! Zaczęłam krzyczeć tak głośno, że po chwili do mojego pokoju wpadł Niall z kijem baseballowym, na co wybuchnęłam niekontorlowanym śmiechem, szczególnie, gdy zobaczyłam jego zdezorientowaną minę.
- Daj znać, przyjadę. Kocham Cię. - kiedy otrzymałam odpowiedźz drugiej strony rozłączyłam się i wstałam z łóżka, by podejść do blondyna.
- Twój chłopak? - mruknął cicho, marszcząc brwi.
- Przyjaciółka. - poprawiłam go, na co wyraz jego twarzy od razu się zmienił.
- Wystraszyłaś mnie! - zaczął mówić, nawiązują do przedmiotu w jego dłoniach.
- Widzę właśnie. Wybacz, ale ten widok... - przerwałam nie mogąc już dłużej powstrzymać śmiechu, a Niall mi zawtórował.
CZYTASZ
Let It Go / n.h. ✔
FanfictionZwykła dziewczyna, niebezpieczny chłopak. Świat pełen używek i nielegalnych wyścigów. Samotność. Miłość. Namiętność. Kłamstwo. Zdrada. Prawdziwe Życie. Zostaw wszystko za sobą, pora zacząć od nowa.