8

6.8K 397 30
                                    

Alex

Pukam do salonu, odpowiada mi cisza.

- Kate, proszę otwórz drzwi.- mówię niemal rozpaczliwie.

Nic. Dałem jej czas, czego ta kobieta jeszcze chce?

- Lisico, jak co to jestem w pokoju.

I tam się kieruję, jutro moja mate, będzie musiała pójść do szkoły. Najchętniej nie wypuszczałbym jej stąd, ale na pewno będzie się kłócić. Ktoś puka, otwieram drzwi a tam Tess.

- Alex, gdzie jest Kate?- mówi jak zawsze rzeczowym tonem.

- Jak kto, gdzie jest? W salonie.

- Nie ma jej tam. Poszłam zmienić jej opatrunki, i nie było jej.

A myślałem że ona wkońcu zmądrzeje, idiota ze mnie, można się było tego spodziewać. Patrzę za okno, zbyt ciemno na poszukiwania. A ona i tak jutro pójdzie do szkoły, poczekam na nią. Z nią nie idzie się nudzić, jedną z wielu cech które u niej kocham to upór, chociaż czasem doprowadza mnie do gorączki.

Ja: O której jutro zaczynacie lekcje?

Emily:  O 8.

Ja: Dzięki.

Nastawiam sobie budzik na szóstą, będę na nią czekał. Jutro wszystko się zmieni.

Kate

Mike, włamał się do Emily po moje rzeczy do szkoły, wiem że to złe, ale nie mieliśmy wyboru. Przy śniadaniu, Adam, ojciec Mike'a, chociaż ja nazywam go wujek, po raz kolejny pytał się mnie czy naprawdę chcę iść do szkoły.

- Kate, nie musisz iść, wszyscy zrozumieją.

- Wujku, mama będzie na mnie czekać po szkole.

Wzdycha.

- Dobrze, ale Mike cię odwiezie do szkoły i spowrotem.

Kiwam głową. Po zjedzeniu kanapki z szynką i popiciu sokiem pomarańczowym.  Zabieram plecak i wsiadam na czarny motor Mike'a. Stajemy około dwieście metrów od szkoły, całuję go w policzek na co się...rumieni? Patrzę na godzinę na telefonie do lekcji pozostało ponad piędziesiąt minut. Lepiej być wcześniej, Alex nie złapie mnie przy ludziach, oby. Idąc rozglądam sią na boki, przed schodami stoi niby mój mate, wzrok ma wbity w ziemię, może jest jeszcze szansa by zawrócić? Powoli się cofam.

Proszę nie uciekaj

Cholera, zauważył mnie! Przyśpieszam. Jak na niego patrzę ból po upadku potęguje się. Wstaje i podchodzi do mnie, czuję się sparaliżowana. Dotyka mojego posiniaczonego policzka, jakaś część mnie chce rzucić mu się w ramiona i pocałować, a druga zabić.

- Czego chcesz,  Alex?

- Ciebie, lisico.

- Przestań mnie tak nazywać!- tak nazywał mnie, mój zmarły ojciec, tylko moi bliscy mogą mnie tak nazywać.- Czego chcesz?

- Ciebie.

- Co muszę zrobić byś zostawił mnie w spokoju?

Wygląda okropnie, blady, włosy jakby go prąd kopnął.

- Powiedz mi po co wogóle istnieje więź mate?

- Wilki to zwierzęta stadne, które potrzebują oparcia ze strony...

- Poprostu powiedz że chcesz mnie przelecieć?!

Ludzie, patrzą się na nas zainteresowani dalszym rozwojem wypadków.Pamiętam jak patrzyły na mnie jego oczy wczoraj w jego pokoju, jak na coś na co czekał całe lata, myślałam wtedy tylko o tym że chcę umrzeć. Kręciła go władza i poczucie władzy, karmił się moim strachem, na samo wspomnienie chce mi się rzygać.

Wbija wzrok w ziemię, a to #$#$#$#!

- To nie ja to wilk wewnątrz mnie.- szepcze.- ale naprawdę zakochałem się w tobie.

- Akurat.

Moja pięść spotyka się z jego nosem, gruchotanie kości daje mi dziwną satysfakcję, czy aby dobrze o mnie świadczy?
Biegnę do szkolnej ubikacji i do dzwonka płaczę. Ktoś puka podnoszę głowę i wiem kto to jest.

-------
Fajny?

ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz