Prolog

16.6K 705 113
                                    

Ten weekend miałam spędzić u mojej najlepszej przyjaciółki Emily. Gdyby ktoś mi powiedział że wtedy moje życie diametralnie się zmieni, wyśmiałabym go. Z rana przyjechałam do przyjaciółki , z planami na następne dni pełne ciekawych zajęć. Od progu uściskała mnie serdecznie ze swoim charakterystycznym uśmiechem.

- Witaj, Emily.

- Nareszcie spędzimy ten weekend razem, Kate.

Czekałam na ten dzień  tydzień lub więcej, nie mogłyśmy się wcześniej spotkać, bo raz mnie a raz jej coś wypadało.
Wniosłam bagaże do przedpokoju, nagle przede mną wyrósł wysoki i dobrze zbudowany chłopak, ktory patrzył na mnie krytycznym wzrokiem.

- Koleś, masz jakiś problem? - Mówię,  wytrzymująć jego wzrok.

Spina się, pod koszulką widzę wyrzeźbione mięśnie, który wydają się być wynikiem naprawdę ciężkiej pracy.

- A ty jakiś masz? Kim jesteś? Co tu robisz?- mówi przez zaciśnięte zęby. Czy ja trafiłam na komisariat?

Prostuję się jak żołnierz, dwa palce przykładam do czoła, jak we wojsku.

- Szeregowa Kate McCourtney. Nie mam żadnego problemu. Przyjaciółka Emily Singt. Miałam spędzić ten weekend u Emily, sir. Może być?. — dodałam z widocznym sarkazmem

Rozluźnia się. Słyszę jak Emily tłumi chichoczw za jego plecami, obraca się i patrzy na nią wilkiem. Po chwili ciągnie ją do kuchni, a ja wzruszam ramionami i idę odnieść swoje bagaże do jej pokoju. Idąc słyszę stłumiony chichot dziewczyny. W pokoju Emily wszystko jest o wilkach, figurki, plakaty, książki itd. Ta fascynacja jest trochę przerażająca, ale i tak ją kocham. Słyszę pukanie, a po chwili wchodzi moja przyjaciółka i ten debil.

- Kate, to mój chłopak Tom. Tom to moja przyjaciółka.

- Miło mi. - Mówię, chociaż tak naprawdę mam ogromną ochotę wykopać go przez okno.

Tom kiwa głową i wychodzi. Do wieczora spędzamy czas na oglądaniu filmów w sieci, i obgadywaniu naszych wrogów, to są najlepsze wieczory. Emily nie chce za bardzo mówić o Tomie, co mocno mnie zdziwiło. O dziesiątej wieczorem, kładliśmy się spać, bo jak powiedziała moja przyjaciółka Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Po pół godzinie spania słyszę, jak wychodzi przez okno, dyskretnie wstaję, i podążam jej śladem. Niestety nie skoczyłam tak zwinnie jak ona. Chyba skręciłam kostkę, mruknęłam ruszając nogą..Utykając poszłam za Emily, nagle ni stąd, ni zowąd ktoś przygniata mnie do ziemi i zawiązuje oczy. Przerzuca mnie przez ramię i zwinnym krokiem niesie mnie w las. Przez głowę przechodzą mi najgorsze scenariusze o tym co mi  zrobi, ale staram się je odgonić. Po kilku minutach, które zdawały mi się wiecznością, zostaję wręcz rzucona na ziemię. Ręce mi związali a mój przyśpieszony oddech zdaje się być jedynym pośród tej ciemności. Nagle ktoś zdejmuje mi opaskę z oczu. Widzę, że leżę na kamiennej płycie w środku lasu, wokół mnie w okręgu stoją pochodnie. Rozglądam się wokoło za jakąś pomocą, ale widzę tylko mężczyzn nagich do pasa i kobiety w kusych ubraniach. Wszyscy mają srebrne tęczówki i patrzą na mnie jak na jakąś zwierzynę łowną.

- Kim jesteś? Czemu nas śledziłaś?

Zagrzmiał głos za mną, okazało się, że to atletyczny mężczyzna w średnim wieku. Gdzie ja się znalazłam? Co ma z tym wspólnego Emily? Sparaliżował mnie strach, z tłumu ludzi wychodzi, chyba najseksowniejszy chłopak jakiego widziałam, a było ich już kilku. Patrzy na mnie i przez chwilę widzę błysk w jego oku. W głowie słyszę cichy szept Spokojnie, nie bój się, mała lisico.

- Ojcze, możemy porozmawiać?

- Nie teraz, synu.- zwraca się spowrotem do mnie- niedaleko znajduje się domek, jeśli go miniesz, dopóki cię nie złapiemy, będziesz wolna.

A szeptem dodaje: jeszcze nikomu się to nie udało.

Ktoś rozcina mi ręce, a ja nie patrząc na nikogo biegnę w we wskazanym kierunku . Za mną ktoś krzyczy Stać!

-----------

ProblemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz