Z perspektywy Jacoba
Nagle tłum fanek podbiegł do mnie i do Marka, co przyjąłem z uśmiechem. W końcu to im wiele zawdzięczam.
Poprosiły nas o zdjęcia, jedna nawet zaczęła się do mnie przytulać i głaskać po włosach. Nie powiem, spodobało mi się. Całe to ,,m&g" na plaży trwało około 1,5 godziny. Gdy wreszcie mieliśmy spokój, okazało się, że naszych księżniczek nie ma.-Thomas, jak myślisz, gdzie one poszły?-spytałem mojego przyjaciela.
-Nie wiem, może są w domu Neli?-odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
-To lecimy.-zaczęliśmy iść żwawym krokiem w stronę jej willi . Nagle ujrzałem dwie sylwetki . Szły na przeciwko nas, ulicą prowadzącą do domu mojej przyjaciółki. Gdy podeszliśmy bliżej zamarłem. To nie może być on...
A jednak. Brandon, mój dawny ziomek, z którym chodziłem do klasy. Pewnego razu, za czasów bad boy'a, odbiłem mu dziewczynę, która oczywiście sama się do mnie kleiła. Byłem z Markiem największym fejmem i podrywaczem w szkole. Zmieniałem dziewczyny jak rękawiczki. Nie przeszkadzało mi to. Ale gdy pewnego razu Brandon się o tym dowiedział, wpadł w złość i urwał ze mną kontakt, w dodatku odchodząc ze szkoły. Postanowił ,,zemstę", a gdy odchodził, wyśmiałem go.
Teraz szedł z moją Nelcią za rękę. Flirtował, był szarmancki i zabawny.
Udawał.
Szybko podeszłem do nich i powiedziałem:
-A więc to tak, Peterson.Ona odwróciła wzrok od chłopaka i spojrzała tym razem na mnie. Była zmieszana. Ja też. Nastała cisza. Długa, krępująca cisza. Cholera.
Przymknąłem powieki i zacisnąłem ręce w pieści.Z perspektywy Neli
Ścisnęłam mocniej rękę mojego kolegi i spojrzałam proszący wzrokiem typu ,,zrób coś". Chociaż on wydawał się niezbyt poruszony tą sytuacją.
-Hej Sartorius, jak leci?-spytał Jacoba, a on spojrzał na niego zdegustowany.
W oczach Brandona była widoczna pewność siebie.-Powiem krótko- odwal się od niej.- warknął.
Zupełnie nie wiedziałam, skąd oni się znają. I nie powiem- trochę mnie to przerażało.
-Oj, Sartorius, Sartorius...-westchnął teatralnie- Czyli już zapomniałeś.
To było tak...-Zamknij się, debilu.- krzyknął, po czym niebezpiecznie się do niego zbliżył, ale ja stanęłam między nimi.
Patrzyli na siebie z widoczną wściekłością. Nie mogąc nic zrozumieć powiedziałam :
-Nie wiem o co wam chodzi, ale ja nie mam zamiaru tego słuchać.- westchnęłam, po czym pocałowałam Brandona w policzek i zniknęłam, wchodząc do swojego domu.
Z perspektywy Emili
Po powrocie od Johnnego, udałam się do willi mojej przyjaciółki, na szczęście miałam ze sobą klucze, które dała mi na przechowanie. Szybko weszłam pod prysznic i spłukałam wszystkie swoje troski. Pomyślałam, że możemy wieczorem wyjść na miasto , na pierwszy shopping w LA, przy okazji do jakiejś tutejszej knajpki. Taki babski wypad. Z tego też powodu przebrałam się w czyste rzeczy:
Wzięłam do ręki swojego Iphone'a 7 i zadzwoniłam do swojej mamy. Zdałam jej krótką relacje z podróży i wrażeń dotyczących Los Angeles. Potem zeszłam do kuchni, chcąc przygotować coś na obiad, gdy usłyszałam jakieś krzyki.
Wyjrzałam przez okno i ujrzałam niecodzienny widok: moją BFF odsuwającą od siebie dwójkę chłopaków. Owszem, Jacoba i Brandona. Za nim stał Thomas, zagubiony w tej całej sytuacji. Szybko zasłoniłam firankę, żeby mnie nie zobaczyli i już miałam tam iść, kiedy usłyszałam trzask drzwi.
Wtem ujrzałam moją przyjaciółkę, zdenerwowaną i smutna. Wpadła mi w ramiona i utkwiłyśmy w długim przytulasie.
-Dlaczego to życie jest takie trudne...-westchnęła moja BFF i otarła łzy z policzka.
Nie odpowiedziałam jej, ale wyjęłam z zamrażarki duże pudełku lodów i łyżeczkę. Podałam jej to do ręki i powiedziałam:-Uwierz kochana, to pomaga.
Puściłam jej ulubioną piosenkę, czyli ,,Freeze you out" Sii, w sumie-podobnie jak na trasie, i jeszcze raz przytuliłam.Magia czasu
Właśnie wybiła 19, a my zakluczamy dom i wychodzimy na miasto. Mój look jest następujący:
Po wyjściu, ruszyłyśmy ulicami miasta. Dzisiaj był 1 lipca. O kurczę, niedługo mam urodziny!!! Tak, dokładnie 13 lipca. Zabawne- jestem młodsza od Emi o równy kwartał. Podjechałyśmy metrem do najbliżej galerii handlowej. Najpierw- tradycyjnie- odwiedziłyśmy Starbucks'a, gdzie kupiłyśmy napój berry hibiskus. Potem poszłyśmy do amerykańskich sieciówek, jak Forever 21, Body Central, Gap'a i wielu, wielu innych. Zapomniałyśmy o dzisiejszej sytuacji na plaży, byłyśmy roześmiane i szczęśliwe. Kupiłyśmy mnóstwo przepięknych ubrań.
W drodze powrotnej weszłyśmy jeszcze do jakiejś przydrożnej knajpki i usiadłyśmy do stolika.-Ten wieczór był niesamowity!-powiedziała Nelcia, zaglądając do menu.
-Też tak uważam!-rzekłam i spytałam nieśmiało.-Wiem, że może nie powinnam psuć tej atmosfery,ale...co się stało przed domem, no wiesz- Brandon i Jacob.-przygryzłam wargę. Nic nie poradzę, jestem ciekawa!
-No wiesz...-spojrzała w bok.- Wracałam z Brandonem ze Starbucks'a...
-My ciągle do niego chodzimy!-przerwałam jej, na co zaczęłyśmy się śmiać. Nic na to nie poradzę, że kocham tą kawiarnię. To się nazywa uzależnienie.
-Tam więc wracałam z Brandonem ze Starbucks'a, byliśmy już prawie pod domem, gdy chwycił mnie za rękę. W sumie chciałam ją odepchnąć, ale wtedy zjawili się ONI.- rzekła.
-Brandon spytał jak leci, Jacob kazał mu się ode mnie odwalić. Wtedy nasz nowy kolega chciał rozpocząć jakąś historię, ale Sartorius mu przerwał i prawie doszłoby do rękoczynów. Stanęłam między nimi i powiedziałam, że nie będę tego słuchać. Także tak.-zakończyła.
Zjadłyśmy jakieś sałatki i wyruszyłyśmy do domu Neli. Zmęczone, wchodząc do pokoju mojej przyjaciółki, opadłyśmy na łóżko. Gdy zamknęłam oczy, dostałam powiadomienie w telefonie. Ugh, kto w nocy się do mnie dobija. Spojrzałam jednak na ekran telefonu i odczytałam wiadomość:Od:✴Thomas✴️
Dobranoc.~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka💕
Dziękujemy serdecznie za te rosnące wyświetlenia, gwiazdki i komentarze. Jesteście niesamowici!❤️🙈
GWIAZDKA=MOTYWACJA✨
Enjoy!💞
Autorki😘
CZYTASZ
Fly with me... |J.S|M.T|J.O|
FanfictionPrzyjaźń. Miłość. Taniec. Sława. Jeśli kochasz mówisz ,,tak", jeśli lubisz ,,nie". Jak będzie w tym przypadku? Pośród wzlotów i upadków, radości i rozczarowań... FF o Jacobie, Marku i Johnym. Zapraszam!