Rozdział 14 (OSTATNI)

31 9 4
                                    

15 kwietnia, wtorek.

Złapałam swoją ciężką walizkę do ręki. Rozejrzałam się po pokoju, jakbym czegoś jeszcze szukała, kiedy do pokoju niepewnie weszła mama.
- Wszystko już jest gotowe. - oznajmiła spokojnie. Przytaknęłam. - Zabiorę Twoją walizkę. - dodała. Wyszłam z pokoju razem z mamą, przystawiając przy drzwiach do pokoju Ji Tae. Posmutniałam, spuszczając wzrok.
- Idź. - pospieszyła mnie mama, wskazując głową na pomieszczenie. Zaprzeczyłam.
- Czemu? No idź! - powtórzyła mama
- Nie mogę... Nie chcę... - łzy stanęły mi w oczach.
- Poczekam na Ciebie na zewnątrz... - oznajmiła, dając do zrozumienia, że mam iść pożegnać się z Ji Tae. Ale przecież już to zrobiłam. Nie wiedziałam, co robić. Postanowiłam jednak posłuchać mamy. Najciszej jak tylko potrafiłam uchyliłam drzwi. Ji Tae wciąż spał. Powoli podeszłam do jego łóżka, uklękając przy nim. Leżałam oparta o łóżko chyba z pięć minut. Po cichu wypowiedziałam słowo, którego nienawidziłam. "Żegnaj" wypowiedziałam szeptem, poczym ucałowałam go w czoło na pożegnanie...

Zeszłam na dół. Pani Hyun Sook przytuliła mnie mocno. Po chwili razem z mamą znalazłam się za bramą tymczasowego domu. Szłam powoli z dala od mamy. Za sobą wlekłam walizkę. Po dziesięciu minutach byłyśmy już na przystanku. Czekałyśmy na autobus, który miał nas zabrać do Busan. Nie minęło dużo czasu, kiedy pojazd podjechał.
- Han Sung Mi! - usłyszałam swoje imię. Przede mną stał zmęczony Ji Tae. Biegł całą drogę. Podbiegłam do niego, rzucając mu się na szyję.
Chłopak podał mi do ręki zaklejoną kopertę.
- Nie otwieraj tego szybciej, niż kiedy będziesz w Busan... -oznajmił. Spuściłam głowę, przechwycając kopertę do ręki.
- Żegnaj. - wyszeptałam przez łzy.
- Oh racja... Uważaj na siebie. - poprosił spokojnie chłopak. Odwróciłam się w kierunku drzwi. Łzy spływały mi po twarzy, a Ji Tae stał nieruchomo i patrzył w moją stronę, kiedy wchodziłam do autobusu. Usiadłam na trzecim siedzeniu. Obok mnie przycupnęła mama. Wyjrzałam przez okno. Ji Tae pomachał mi smutno, a ja starałam się nie rozpłakać. Delikatnie uniosłam kąciki moich ust, do czasu, kiedy autobus nie odjechał... Sześciogodzinna podróż minęła w ciszy. Mama tylko trzymała mnie za rękę, a ja kończyłam czytać książkę, którą dostałam od Ji Tae...

Dom, który wynajęła mama, Był średniej wielkości. Wystarczył maksymalnie dla czterech osób. Podążyłam do pokoju, przeznaczonego dla mnie. Znajdował się na pierwszym piętrze, co mnie bardzo cieszyło, ponieważ miałam piękne widoki na park, przy którym mieszkałyśmy. Usiadłam na brzegu łóżka, kładąc obok moją walizkę. Powoli zaczęłam się rozpakowywać, kiedy w połowie przypomniałam sobie o kopercie, którą dał mi Ji Tae zanim wsiadłam do autobusu. Szybko zerwałam się z łóżka, podbiegając do biurka i przetrzepując torebkę, w celu jej znalezienia. W końcu udało mi się go znaleźć. Spokojnie usiadłam obok łóżka, opierając się o nie plecami, poczym otwarłam kopertę.

Piszę ten list, wiedząc że jesteś bardzo daleko... - zmarszczyłam brwi. - Musisz zrobić to, o co Cię proszę. Wiem, że będziesz się wahać, ale zrób to... Weź swój telefon do ręki. - zdziwiłam się. - No weź, nie rób głupich min. - posłuchałam go. - Pierwszy krok... Wejdź w wiadomości, usuń wszystkie sms'y związane ze mną... Zrób to. Krok drugi... Wejdź w listę wybieranych numerów i usuń wszystkie telefony, które wykonywaliśmy między sobą... Krok trzeci... Wejdź w kontakty... I... Usuń mój numer z tej listy... - do tej pory posłusznie wszystko wykonałam. Przy tym jednak zawahałam się. W końcu z wielkim trudem zrobiłam to, o co mnie poprosił. - Krok ostatni... Najważniejszy... Wiem, że kochasz robić zdjęcia, ale usuń wszystkie te, które zrobiłaś mi, gdy spałem na biurku... Myślałaś, że nie wiedziałem? Głuptasie.... Bądź szczęśliwa. Mieszkaj spokojnie w Busan, zapomnij o ojcu i wiedź spokojne życie. Znajdź mężczyznę, który Cię nie skrzywdzi i... Uważaj na Siebie. - czytając te słowa, łza spłynęła mi po twarzy. Starałam się jednak uspokoić. Rzuciłam kartkę na łóżko, zostawiając tam również telefon poczym wyszłam z pokoju, ocierając łzy rękawem bluzy. Tuż za drzwiami stała mama.
- Wszystko zacznie się układać... - uśmiechnęła się, poczym mocno mnie przytuliła.
- Wierzę w to, mamo. Mam nadzieję, że...
- Tak... Obiecałam Ci to, więc zrób to, kiedy będziesz gotowa... Nie będę Cię zatrzymywać... - rzuciłam się jej na szyję.
- Kocham Cię mamo... - przyznałam. - wyjdę do parku, wrócę niedługo. - dodałam, machając jej na pożegnanie

Usiadłam na ławce w parku. Naprzeciwko znajdowało się boisko do koszykówki. Widocznie park to najlepsze miejsce na zabawy dla dzieci. W Seulu piłka nożna, tutaj koszykówka. Podeszłam nieco bliżej, by przyjrzeć się grającym dzieciakom. Nie byli to dwunastolatki z podstawówki, jednak przypominali mi dzieciaki z minimum drugiej gimnazjum. Razem z nimi przeżywałam ten mecz... Czułam się, jakby to był mecz o mistrzostwo Korei. Jeden z chłopców podszedł do mnie.
- Czemu tu jesteś? - spytał.
- Właśnie wyszłam do parku... Chciałam popatrzeć jak gracie. Grajcie dalej. - pospieszyłam go.
- Czemu tak reagujesz? Aż takie to emocjonujące? - dopytywał
- Strasznie mnie ekscytują takie gry. Czy to koszykówka, czy piłka nożna... - przyznałam.
- Nie widziałem Cię tu nigdy wcześniej nie widziałem. - przyznał Chłopiec.
- Ah... Dzisiaj przyjechałam. Mieszkam w tamtym domu - wskazałam na balkon mojego pokoju. - Nie znam okolicy. - poinformowałam go. Chłopak podał mi rękę na powitanie.
- Mam na imię Min Ho. Mam piętnaście lat. Będę Twoim przewodnikiem. - uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech, poczym uścisnęłam jego rękę.
- Sung Mi... Nazywam się Han Sung Mi. Mam osiemnaście lat. - oznajmiłam.
- Kiedy będziesz chciała gdzieś iść, oprowadzić Cię, powiedz mi... Pójdę z Tobą. - poinformował mnie chłopak.
- W porządku, dziękuje... W Seulu spotkałam chłopców z podstawówki, którzy grali w piłkę nożną. Kiedy byłam młodsza uwielbiałam patrzeć, jak mój brat i jego najlepszy przyjaciel grywali razem...
- Gdzie oni teraz są? Jesteś tu sama?
- Nie... Jestem tu z mamą... Mój brat... Długa historia... - przerwałam.
- A Wasz przyjaciel?
- Ah... Został w Seulu. Niestety nie mogliśmy tu przyjechać razem... - westchnęłam.
- Przepraszam, nie chciałem Cię zasmucić...
- W porządku, nic się nie stało. - pocieszyłam chłopaka.
- Podejdź bliżej, stąd nie będziesz nic widzieć. - poinformował chłopak, poczym złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą, usadzając na ławce, znajdującej się na boisku.

Mama obserwowała całą sytuację z mojego balkonu. Wszystko było stamtąd widać, co mnie cieszyło. Min Ho razem z kolegami codziennie tu grali, dzięki czemu mogłam ich codziennie obserwować. Bardzo szybko zżyłam się z chłopakiem. Czułam się przy nim, jakbym wciąż była w Seulu... Z nim nie czułam się samotna. Z charakteru bardzo przypominał mojego brata. Chciał pomóc mi mimo wszystko. Martwił się, czy sobie poradzę... Mój trzeci brat... Trzeci Eun Jae... Drugi Ji Tae...

Try To Not Fall In Love ✔Where stories live. Discover now