Rozdział 12

29 9 0
                                    

          Również wróciłam do swojego pokoju, rzucając się na łóżko. Jak na złość rozpętała się wiosenna burza. Już wiedziałam, że nie zasnę... Nie wiedziałam co zrobić. Bardzo bałam się burzy. Bez chwili zawahania wybiegłam z pokoju, do pokoju obok, siadając na łóżku i okrywając się kołdrą.
  - Czemu miałem wrażenie, że przyjdziesz? - zakpił Ji Tae.
  - Ej! Nie tylko ja się boje tu burzy... - oznajmiłam ze złością.
  - Przez chwilę zastanawiałem się, czy mam przyjść do Ciebie, czy nie... Ale stwierdziłem, że pewnie i tak sama przybiegniesz. - zaśmiał się.
  - Mogę stąd iść. - oznajmiłam, podchodząc do drzwi, jednak chłopak pojawił się przede mną wcześniej. Zazwyczaj taka sytuacja kończyła się czymś, czego nie rozumiałam przez kolejne dwadzieścia cztery godziny. W końcu uległam prośbom Ji Tae i zostałam u niego do czasu, kiedy burza nie przejdzie. Nie zorientowałam się jednak, kiedy zasnęłam...

8 kwietnia, wtorek

           Podróż do szkoły minęła spokojnie, jak zawsze. Bałam się, że Ji Tae znów zrobi coś nieoczekiwanego, ale nic się nie wydarzyło.
Cały dzień zamiast skupić się na nauce, skupiałam się na tym czym nie musiałam. Zamiast planować kolejny dzień, planowałam to, jak zachować się, kiedy zobaczę Ji Tae. Chciałam wiedzieć na czym stoję. Po lekcjach wyszłam ze szkoły, cały czas oglądając się wokoło, czy Ji Tae nie planuje, na mnie jakiegoś kolejnego zamachu, kiedy dostałam od niego wiadomość, informując mnie, że będzie czekał na mnie w parku. Odetchnęłam. Szybko udałam się w kierunku parku. Przez całą drogę zastanawiałam się, jak mam się zachować, kiedy go zobaczę, by dowiedzieć się, w jakiej tak dokładnie jestem sytuacji. Kiedy zobaczyłam go w oddali, podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje. Chciałam zobaczyć, jak się zachowa. Ten jednak nie zamierzał mnie puścić. Już dokładnie wiedziałam o co chodzi.
  - Czemu chciałeś bym przyszła do parku? - spytałam po chwili, siadając na ławce. Odwróciłam się w jego stronę, A ten delikatnie pocałował moje usta. Szybko wstałam.
  - Jest już późno, powinniśmy wrócić... - stwierdziłam.
  - Jest dopiero 16:00... To późno? - zdziwił się chłopak.
  - Ja wracam do domu. - oznajmiłam, poczym odwróciłam się w stronę przystanku autobusowego. Ji Tae złapał mnie za rękę, poczym przytulił.
  - A nie mówiłem! Unikasz mnie... - Westchnął.
  - Za każdym razem staram się zapomnieć o tym, co się stało. Kiedy jednak nie potrafię puścić tego w niepamięć... To wtedy i tylko wtedy chcę tego uniknąć, bo boję się, jak się zachowam, kiedy to znów się wydarzy. - wyznałam.
  - Jeśli nie potrafisz zapomnieć, to po prostu pamiętaj. - przyznał, poczym znów mnie pocałował. Zaśmiałam się.
  - Dwa pocałunki w ciągu jednego dnia... Za niedługo pobijesz rekord...
  - Mam pobić go teraz? - chłopak zbliżył się do mnie, uśmiechając się.
  - Nie. - palnęłam, poczym podeszłam do samochodu. - Wracamy! - zażądałam. Ji Tae podszedł, znów nachylając się nade mną.
  - Zgoda, wracamy! Zrobię to, kiedy będziesz najmniej świadoma. - Ji Tae uśmiechnął się podstępnie, wsiadając do samochodu.
Byłam zadowolona, że w końcu postawiłam na swoim i oboje wróciliśmy do domu. Weszłam do pokoju, poczym rzuciłam się a łóżko, szybko zasypiając.

          Po niecałych dwóch godzinach do domu wraca mama, a ponieważ nie daje oznak życia, postanawia sprawdzić, co się ze mną dzieję.
  - Gdzie jest Sung Mi? - spytała mama.
  - Zasnęła, kiedy wróciła ze szkoły. Jest u siebie, właśnie od niej wracam. - poinformował Ji Tae.
  - Dawno zasnęła? - dopytywała zmartwiona mama. - Może coś się stało?
  - Dwie godziny temu. Wszystko w porządku, tak sądzę, nic mi nie mówiła. Myślę, że gdyby coś było nie tak, poinformowała by mnie. - chłopak uśmiechnął się, poczym zniknął za drzwiami swojego pokoju... Mama odpuściła i wróciła do kuchni.

           Obudziłam się po kolejnej godzinie. Przeciągnęłam się, spoglądając na zegarek. Była godzina 19:30, założyłam szlafrok i zeszłam na dół. Wszyscy w spokoju jedli kolację, a ja drugi dzień z rzędu byłam spóźniona.
  - Zasnęłam pod samą kołdrą. Kto nakrył mnie jeszcze kocem? - spytałam zdecydowanie. Bez wahania zgłosił się Ji Tae. - Dziękuje. - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, poczym usiadłam przy stole.

  - Źle wyglądasz. Co się dzieję? - spytała zmartwiona mama
  - To nic takiego. - przyznałam.
  - Jesteś blada. - stwierdziła. - Napewno wszystko w porządku?
  - Wezmę prysznic. - oznajmiłam, poczym wstając od stołu, podążyłam w kierunku łazienki.

           Po piętnastu minutach wyszłam spod prysznica. Nie chciałam jednak jeszcze opuszczać łazienki. Było tam tak ciepło! To prawda, że źle wyglądałam, tak się czułam. Nie chciałam nikogo martwić, dlatego o niczym nie mówiłam. W końcu usłyszałam głos Ji Tae.
  - Sung Mi, wszystko w porządku? Żyjesz? - spytał. Wychyliłam się zza drzwi, ubrana w moją sportową koszulę.
  - Jeszcze tak. - uśmiechnęłam się, podążając w stronę mojego pokoju. Chłopak przyszedł za mną
  - Napewno wszystko w porządku? - upewnił się.
  - Tak, w szkole panuje grypa. - oznajmiłam poirytowana.
  - Grypa? - podszedł do mnie, obejmując mnie w pasie, a swoją drugą ręką, dotknął mojego czoła.
  - Czemu?
  - Masz gorączkę. Czemu o niczym nie powiedziałaś? To dlatego tak długo spałaś... - wywnioskował Ji Tae.
  - Tak.
  - Przebierz się i połóż, zaraz wrócę. - poinformował chłopak, poczym zniknął za drzwiami. Posłusznie przebrałam się w piżamę. Było Mi okropnie zimno. Postanowiłam wdrapać się na łóżko, pod kołdrę, by chociaż odrobinę się ogrzać. W końcu doczekałam się chłopaka.
  - Sung Mi, wyglądasz coraz gorzej... - stwierdził chłopak.
  - Wiem, tak się czuje. Okropnie mi zimno i jestem strasznie słaba.
  - Powinien zobaczyć Cię lekarz...
  - Nie, wszystko w porządku... - zatrzymałam chłopaka. Ten wszedł pod moją kołdrę, poczym przytulił mnie, ogrzewając ciepłem własnego ciała.
  - Nie możesz się rozchorować... - prosił Ji Tae
  - Nic na to nie poradzę...
  - Odpoczywaj. - oznajmił, całując mnie w czoło. Ku mojemu zdziwieniu szybko zasnęłam.

9 kwietnia, środa

           Obudziłam się o godzinie 9:00, co gorsza... Obok mnie smacznie spał Ji Tae. Gdyby teraz mama by weszła do pokoju, nie wiadomo o czym by pomyślała. Czułam się tak samo, jak dnia poprzedniego. Byłam okropnie słaba, nie miałam siły się podnieść, kiedy obudził się Ji Tae.
  - Wariatka, Nie wstawaj! - krzyknął z wyrzutem. Usiadłam więc z powrotem na łóżku. Chłopak wyszedł z pokoju, po piętnastu minutach wrócił, trzymając w ręku tacę ze śniadaniem. Ostatnim razem źle się to skończyło. Bałam się, co będzie tym razem ...

Try To Not Fall In Love ✔Where stories live. Discover now