Rozdział 3

65 16 3
                                    

21 marca, czwartek.

           Obudziłam się o 5:30. A właściwie to Ji Tae mnie obudził, pukając do mojego pokoju.
  - Ej, mam Cię zabrać do szkoły? Pomóc ci dojechać? - spytał chłopak
  - Nie, dam sobie radę! - krzyknęłam szybko. Byłam jeszcze zaspana, ale świadoma tego, co się dzieję. Dziś był pierwszy dzień, kiedy jechałam sama do szkoły...autobusem... Bez Brata... Zawsze to Eun Jae odbierał mnie ze szkoły, ale w końcu musiałam się usamodzielnić. Czy to jest to usamodzielnienie? Czy tak to miało wyglądać? Przeciągnęłam się i wstałam. Łóżko było niesamowicie wygodne! Nigdy nie spało mi się tak dobrze! Zeszłam po schodach, wprost do kuchni, by zjeść śniadanie, które było już gotowe. Nie ukrywałam, że byłam przerażona samodzielną podróżą...
  - Hej! Pytam po raz drugi... Mam jechać z Tobą? Autobusem? Do szkoły? - Ji Tae powtórzył pytanie. Przytaknęłam, bojąc się cokolwiek powiedzieć. Chłopak zgodził się.

          Usiadłam na ławce, znajdującej się na przystanku. Dokładnie to Ji Tae usiadł pierwszy ja usiadłam na jej drugim końcu. Siedziałam całkiem spokojnie...z rękami zaciśniętymi w pięści na kolanach. Przynajmniej mogło tak się wydawać. Tak naprawdę, to byłam przerażona. Ze strachu trzęsły mi się ręce I nogi. Czy było to widać? Chyba tak, bo Ji Tae przybliżył się do mnie.
  - Wszystko w porządku? - spytał. Próbował uspokoić mnie swoją dłonią, przykładając do mojej, ale ja szybko porwałam obie ręce i odwróciłam się plecami w jego stronę. Nic nie odpowiedziałam. Umierałam z przerażenia, który przejmował nade mną kontrolę.
  - Ciężko będzie z Tobą mieszkać pod jednym dachem... - zaśmiał się chłopak. Mimo, że siedziałam tyłem do niego, wiem że popatrzył w moją stronę, jakby czekał na odpowiedź. Ja jednak siedziałam cicho, kiedy w końcu podjechał autobus. Ruszyłam w kierunku drzwi, jednak chłopak mnie zatrzymał.
-Będę siedział na drugim końcu autobusu. Nikt nie będzie nic podejrzewał, więc po prostu jedź do szkoły, jakby nic się nie stało.- oznajmił chłopak. Szybko porwałam rękę. -Ej, przecież nic Ci nie zrobię! Myślisz, że kim ja jestem?! - krzyknął.
-Kim jesteś? Myślę, że jesteś takim samym gnojkiem jak Ci wszyscy, którzy mi dokuczają! -odpowiedziałam i wsiadłam do środka, siadając na przednim siedzeniu. Chciałam sobie poradzić ze strachem przed wszelkimi środkami transportu, ale nie dałam rady. Łzy spłyneły mi po obu stronach twarzy, a Ji Tae przystanął na chwilę, przechodząc obok mnie, popatrzył, poczym usiadł, a ja odwróciłam się do okna, nie zwracając na niego uwagi.

           Do domu wróciłam około godziny 16:00. Mama była jeszcze w pracy, więc musiałam sobie sama dać rady w domu. Stresowałam się tym i to bardzo... Szybko weszłam do swojego pokoju, i rzuciłam się na łóżko. Byłam okropnie zmęczona. Nawet chyba się zdrzemnęłam. Kiedy się obudziłam, na zegarku widniała godzina 19:00. Usłyszałam trzask drzwi. Ze strachu aż podskoczyłam na łóżku. Powolnym krokiem zeszłam na dół. Mama stała koło blatu kuchennego obok pani Chu i Ji Tae, który szybko przeszedł obok mnie, łapiąc przy tym moją rękę i zaprowadził z powrotem do pokoju.
  - Co się stało? spytałam przerażona, siadając na łóżku.
  - Ty jednak mówisz... - zaśmiał sie chłopak.
  - Powiedz, co się stało? Czemu mama wróciła dopiero teraz? - powtórzyłam. Ji Tae jednak milczał. - Chcę ją zobaczyć... Chcę zobaczyć się z mamą! - prosiłam.
  - Posprzątaj sobie tutaj, masz bałagan. - przyznał, po czym wyszedł. Ja siedziałam jak wryta. Nie mogłam się ruszyć. Po raz pierwszy słyszałam, żeby ktoś tak unikał tematu... Byłam... Przestraszona? To chyba był strach... Sama nie wiedzieć czemu wstałam z łóżka i zaczęłam sprzątać pokój, przy czym nawet się zmęczyłam. Upadłam na łóżko i słuchając swojej ukochanej piosenki BTS "Save Me", zasnęłam.

            Obudziłam się o godzinie 5:00. Nic dziwnego, skoro tak wcześnie poszłam spać. Zeszłam do kuchni, chcąc pomóc Pani Chu. Jej jednak tam nie było. Wspominała wcześniej, że wraca do pracy, ale nie podała dokładnej daty. Stanęłam za blatem kuchannym, opierając się o Niego rękami. Zastanawiałam się, co przygotować na śniadanie. Postanowiłam zrobić tosty. Sama Uwielbiałam awokado, więc chciałam dodać go trochę do chleba. Zrobiłam cztery więcej dla Ji Tae, ale stwierdziłam, że będę się dziwnie czuć, jedząc śniadanie we dwóch. Zaniosłam jego tosty do pokoju, a sama postanowiłam zostać w kuchni. Powolnym krokiem weszłam po schodach, poczym zajrzałam przez drzwi, które były uchylone. Chłopaka nie było jednak w środku. Weszłam do pokoju i postawiłam tacę na Jego biurku. Mój wzrok przykuła półka, na której stała ramka ze zdjęciem. Wzięłam ją do ręki, w tym samym czasie do pokoju wszedł Ji Tae, wycierając swoje włosy ręcznikiem.
  - Ej, co robisz? -Spytał. Przestraszyłam się, przyszedł tak nagle.
  - To... To... - zająkałam się, wskazując palcem na  tacę, stojąca na jego biurku. - Zrobiłam śniadanie... - dodałam szybko.
  - Co robisz z tym zdjęciem? - powtórzył chłopak.
  - Mój brat miał takie samo zdjęcie... - oznajmiłam,zatapiając się w pięknie tego zdjęcia.- To fotografia z dnia, kiedy Eun Jae skończył gimnazjum. Jest z nim jego najlepszy przyjaciel, z którym przyjaźnił się od podstawówki. To... Około dziesięć lat się przyjaźnili... - opowiedziałam
  - Wiem! - krzyknął, po czym wyrwał mi zdjęcie z ręki.. Przez chwilę nie mogłam się zorientować, co się właśnie wydarzyło.
  - P..Przyjaciel? - zdziwiłam się.
  - Wyjdź. - nakazał chłopak, poczym wyrzucił mnie za drzwi, zatrzaskując mi je przed nosem. Stałam tam jeszcze przez chwilę, jednak szybko się ogarnęłam.

          
           Zaczęłam się już przyzwyczajać do tego że sama muszę jakość dojeżdżać do szkoły. Było trochę łatwiej ale wciąż ogarniał mnie strach, kiedy miałam się przemieszczać jakimkolwiek środkiem transportu. W szkole nie mogłam się skupić. Cały dzień myślałam o tym, co odkryłam rano. Nawet po powrocie ze szkoły, siedziałam w swoim pokoju, próbując poukładać sobie wszystko w głowie...

Try To Not Fall In Love ✔Onde as histórias ganham vida. Descobre agora