Gerard Way (My Chemical Romance)

283 30 11
                                    

Krople deszcze rzeźbią długie smugi na gładkiej szybkie okna. Moje odbicie pokrywa się słabym obłoczkiem pary. Burza szaleje w najlepsze. Gdzieś tam, pośród chaosu wznoszą się góry, teraz pogrążone w czarnej otchłani.

Jego śpiew przebija się przez cichy szum zza okna. Najpierw niższy, zaskakująco mocny. Wolny i czysty. Potem coraz bardziej niezależny i pewny, razem z cichym akompaniamentem gitary, tworzy przepiękny duet. Przez moje ciało przechodzą przyjemne ciarki, kiedy do moich uszu dobiegają kolejne nuty. Powiedzenie, że jest niesamowity, jest stanowczo za słabe. On opowiada historię. Piękną i przejmującą do głębi, poruszającą coś wewnątrz ciebie. Sprawia, że dostajesz gęsiej skórki, a do oczu napływają Ci łzy.

Wdrapuję się na łóżko i okrywam się kołdrą. Ubrana jedynie w luźne dresy, mam wrażenie, że oglądam jakiś wyjątkowo ujmujący teledysk. Lub może i film. Oczy ma zamknięte, zdaje się być myślami w innym świecie, znacznie lepszym od tego. Morze emocji opływa jego twarz. Żyje, tym co robi. Jest to dla niego tak naturalne, jak wzięcie oddechu.

Pod oczami malują się cienie, a włosy są w nieładzie, ale dla mnie ten widok i tak sięga marzeń. Jest tak oddany, ze nie zwraca najmniejszej uwagi na wszystko inne. Dopiero kiedy ostatni raz przeciąga kciukiem po strunach, odwraca się w moją stronę i uśmiecha.

– Mógłbyś być aktorem – rzucam, udają przy tym zamyśloną.– Albo modelem.

– Bycie gwiazdą rocka jest o wiele bardziej ciekawsze.– Wzrusza ramionami i wraca do gitary. Gra jedynie pojedyncze dźwięki, jednak i one, komponują się w piękną całość. Zdaje się, że zapomina o mojej obecności, ale wtedy zerka na mnie ukradkiem i jeszcze raz rozciąga usta w słabym, ale idealnym uśmiechu.

Za oknem huczy grzmot, a zaraz potem mała lampka nocna, nasze jedynie oświetlenie, miga kilka razy i gaśnie.

– O-o– mówi, kładąc palce na strunach, przez co instrument milknie. Jesteśmy tylko my, nasze spokojne oddechy i upiorne odgłosy za ścianą.

Słyszę głuche uderzenia, mówiące mi o tym, że odkłada zabawkę, a zaraz potem jego ciężar obok mnie. Łóżko skrzypi, kiedy czołga się w moją stronę. Zaczyna dotykać mnie w losowych miejscach, na co reaguję cichym śmiechem.

– Szukam twojej twarzy.– Słyszę lekkie rozbawienie w jego głosie.

W końcu znajduje. Nachyla się, wiem to po ciepłym oddechu łaskoczącym moją skórę. Muska nosem mój policzek, potem linię szczęki i w końcu płatek ucha. Wplatam dłonie w jego przydługie i odrobinę splątane kosmyki, a potem znaczę dotykiem ciepłą skórę na karku.

– Teraz ust – szepcze.

Znajduje w końcu i je. Napiera na nie swoimi, łącząc nas w czułym i mocnym pocałunku. Jeśli jeszcze czemuś oddaje się tak bardzo jak muzyce to właśnie temu. Na moment przestaje jednak opiera swoje czoło o moje. Jego palce błądzą po moje nagiej skórze ramion i obojczykach. Jego dotyk jest delikatny, a po ciele rozchodzą się dreszcze. Całuję go jeszcze raz, pozwalam mu rozchylić swoje usta, a zaraz potem odpływamy całkiem, oddychając jedno w drugie. Nasze ciała są tak blisko, że wręcz mogę poczuć  nasze serca, bijące jednym rytmem. Nasze ciała, choć zupełnie różne komponują się w jedno, jak kolejne akordy piosenki, tworząc coś więcej, niż potrafimy pojąć.

*

Dajcie jakieś komy, pls.

+ Jeśli ktoś chce młodszego braciszka -> https://www.wattpad.com/story/104747073-mo%C5%BCe-%C5%9Bmier%C4%87-nas-nie-zatrzyma-mikey-way-short-story

Bands One Shots PlWhere stories live. Discover now