Rozdział 39

4.8K 488 29
                                    

- Wyczuwam pięć wilkołaków na północy w odległości dziesięciu kilometrów, dwóch zmiennokształtnych na wschodzie, ale ich trop jest słaby, czyli coś koło pięćdziesięciu kilometrów i... - poinformował mnie Astriel po chwili skupienia, a ja przewróciłam zniecierpliwiona oczami i mu przerwałam.

- Jakiś ślad naszego demona? - zapytałam, przez co anioł zgromił mnie wzrokiem, lecz zaprzeczył głową. - No to idziemy zapolować na wilkołaki. - zdecydowałam wesołym głosem i rozłożywszy skrzydła wzleciałam na wysokość może metra, kiedy brunet za mną krzyknął.

- Czekaj chwilę! - szybko do mnie dołączył i oboje już po chwili ukryliśmy się w chmurach, by żaden śmiertelnik nas tu nie zauważył. Mimo że było to mało prawdopodobne ze względu na to, iż byliśmy w dość sporej odległości od miasteczka oraz drzewo samobójców było niedaleko. - Sab, czemu tak bardzo się cieszysz na te łowy?!

- Mówiłam ci już, mam ochotę kogoś zabić! - wrzasnęłam, bo wiatr huczący w uszach skutecznie uniemożliwiał normalne porozumiewanie się. Choć i tak strasznie cieszyłam się z jego siły, gdyż dzięki temu zamiast niepotrzebnie się męczyć, swobodnie mogłam szybować na prądach powietrznych.

- A ojczulek się nie wkurzy?! - ptaszek zrównał się ze mną i zerknął kątem oka w moją stronę.

- Demony mają zakaz pojawiania się tutaj by nie utrudniać śledztwa! Mamy wolną rękę! - wzruszyłam ramionami nieznacznie przyspieszając. Czułam już przybierające na sile muśnięcia piekielnej obecności, a zapach mokrych psów potwierdził słowa Asa. - Pospiesz się!

Złożyłam skrzydła przyciskając je mocno do pleców i z uśmiechem na ustach zanurkowałam w dół. Wiatr smagał mnie niczym bicz po twarz, jednak w ogóle mi to nie przeszkadzało, szarpał za włosy i utrudniał oddychanie, a widząc gwałtownie zbliżającą się ziemię adrenalina przepłynęła przeze mnie wręcz parzącym strumieniem. Z wysokości zdołałam zauważyć moim sokolim wzrokiem wylegujące się na niewielkiej polance wilkopodobne stwory, które odznaczały się od zwykłych zwierząt wydłużonymi kończynami, przypominającymi wręcz ludzkie. W przeciwieństwie do zmiennokształtnych wilkołaki zachowywały niektóre człowiecze aspekty, jak choćby palce, tyle że ze szponami, czy ludzkie oczy. No proszę, aniołek miał rację. Cała piątka na wyciągnięcie ręki. Głupie kundle. Właśnie skazały się na Otchłań, gdzie trafiali wszyscy mieszkańcy Piekła wyrzuceni z Ziemi z powrotem do Podziemia.

Gdy dzieliło mnie piętnaście metrów od ziemi, pozwoliłam skrzydłom zastopować spadanie i zawisłam w powietrzu, przyglądając się moim ofiarom. Z łatwością mogłam sobie z nimi wszystkimi poradzić bez przebudzania mojego ognia, a walka od zawsze stanowiła z tymi stworzeniami wręcz dziecinną zabawę. Ruchy tych istot były do przewidzenia, kierowały się w takich chwilach instynktem przez co wystarczyło znaleźć na nie sposób by wybić wszystkie, a i obecność anioła powinna znacznie je osłabić. Po prostu bułka z masłem.

- Ty bierzesz te dwa z lewej, a ja pozostałe trzy? - Astriel kiwnął palcem na najmniejsze osobniki przewidziane dla mnie, ale parsknęłam śmiechem i spojrzałam rozbawiona na ptaszka.

- Chyba sobie żartujesz. - roześmiałam się głośno, zwracając tym samym uwagę wilkołaków. Demony spojrzały w górę i poderwawszy się z miejsc zawarczały ostro, głównie kierując to do Asa. - Biorę wszystkie.

To powiedziawszy opadłam na ziemię i z gracją wylądowałam w samym środku okręgu, który utworzyły wilkołaki. Zdawałam sobie sprawę, że aniołek nadal tkwił nad ziemią i przyglądał się moim wyczynom, zaś stwory skupiły swoją uwagę wyłącznie na mnie. Moja aura swobodnie rozchodziła się w ich strony, a gdy uświadomiły sobie z kim miały do czynienia, zjeżyły się, jednocześnie podkulając ogony. Szybko wyłapałam wzrokiem alfę, który górował nad pozostałymi swym wzrostem oraz postawniejszą sylwetką i odważnie patrzył mi prosto w oczy.

- Nie powinno was tu być. - rozpoczęłam lodowatym tonem, a wilkołaki zaskamlały cicho, chyląc nisko głowy. Jedynie ich szef nic sobie z tego nie zrobił, za to bezczelnie podszedł do mnie bliżej i odparł chrapliwym, gardłowym głosem.

- Nikt nie zabronił nam tu przebywać. - w momencie gdy spiorunowałam go wzrokiem, a moje tęczówki zabłyszczały ostrzegawczo, odskoczył do tyłu i spotulniał, nieznacznie kłaniając się. - Wybacz, Wasza Wysokość.

- Zbyt wielka pewność siebie może przyczynić się do twojej śmierci, kundlu. - rzuciłam oschle i splotłam ręce na piersiach, przemykając spojrzeniem po całej grupce. Dreszcze od bycia obserwowaną przez Asa nieprzyjemnie drażniły mnie w kark wzmacniając tym samym moją irytację, a postawa alfy już i tak podniosła mi ciśnienie. - I pragnę cię poinformować, że mój ojciec rozkazał wszystkim demonom przebywającym na Ziemi powrócić do Piekła w trybie natychmiastowym. Będąc tu sprzeciwiłeś mu się. Ty i całe twoje stado.

- Pani, to nie tak... - zaczął się nieudolnie tłumaczyć, lecz mój śmiech skutecznie mu w tym przeszkodził. - Litości!

- O ile się nie mylę, za nieposłuszeństwo trzeba ukarać, czyż nie? - uśmiechnęłam się złośliwie, a pomiędzy palcami przeskoczyły mi pierwsze iskry, na których widok parę osobników wydało z siebie żałosny skowyt.

- Litości. - powtórzył mój rozmówca, aż dotykając łbem ziemi w niskim ukłonie, pomimo tego, iż wiedział, że mu nie odpuszczę. - Pani...

- I tak masz szczęście, że to ja się wami zajmę. Ten wyżej... - wskazałam Astriela machnięciem dłoni, a anioł jakby chcąc przyznać mi rację wzmocnił swoją aurę. - ...uśmierciłby was zupełnie. A tak, to tylko traficie do Otchłani.

- Sabriela, kończ już to! - ptaszek stracił cierpliwość i zaczął obniżać lot, jednak zatrzymał się gdy ujrzał błękitne płomienie rozlewające mi się po ramionach.

Ukryłam skrzydła, za to uwolniłam pazury i kły, moje tatuaże zaczęły wić się w tworzeniu nowego wzoru, a ogień przyozdobił całą moją postać przerażając wilkołaki. Całe stado, włącznie z alfą, zawyło przenikliwie i rzuciło się do ucieczki, choć pewnie i tak wszystkie stwory zdawały sobie sprawę, że i tak nie uratują się przed moim gniewem.

Przywdziałam na buzię mój sadystyczny uśmiech i dawszy znać aniołowi głową, że sobie poradzę, puściłam się pędem za demonami. Nareszcie mogłam rozpocząć tą najciekawszą część polowania. Pogoń za zwierzyną i jej uśmiercanie. Łatwizna.

Żołnierz DoskonałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz