Rozdział 24

5.8K 555 30
                                    

Wkurwiona, ciężko wylądowałam na ziemi, przez co zaryłam butami w miękką ziemię na polance. Złożywszy skrzydła, splotłam ręce na piersiach i zgromiłam wzrokiem Astriela, który zniecierpliwiony wylądował obok mnie. Widząc moją minę, westchnął tylko ciężko i przewrócił oczami.

- O co ci znowu chodzi, co? - warknął zirytowany chłopak i podszedł do mnie bliżej, przez co jego boska energia ponownie nieprzyjemnie zakuła w moje ramiona i zaszczypała w policzki.

- O to, że od samego początku mówiłam, że nie będę ci się podporządkowywać! Poza tym miałeś nie angażować Lilianny w tą sprawę! Wziąłeś ją na patrol? Okej, przymknęłam na to oko, bo znalazła pazur. Ale gdyby ta idiotka rozejrzała się dookoła, to może teraz nie musielibyśmy tracić czasu! - wyrzuciłam z siebie zezłoszczona, a moja aura przybrała na intensywności. - Przestań się rządzić!

Ten debil już chyba do końca zgłupiał! To, że zgodziłam się na współpracę z nim nie oznaczało, że nagle to on stanie się szefem całej tej pojebanej misji, za którego teraz się najwyraźniej uważał! As przez cały czas leciał przede mną nie pozwalając mi się wyprzedzić, a samo dotrzymanie mu tempa wymagało ode mnie niemałego wysiłku, gdyż po paru latach ukrywania skrzydeł trochę wyszłam z formy. Co prawda krótka wycieczka do Piekła pomogła mi nadgonić zaległości, lecz to nadal nie było to samo co wcześniej. I teraz chuj z tego korzystał! Nie wspominając już o tym, że nasze energie non stop ze sobą walczyły, co mnie dekoncentrowało. Niby jak mieliśmy znaleźć jakiś trop demona, skoro cały czas atakowaliśmy się wzajemnie otaczającymi nas aurami?!

- Ktoś musi dowodzić, bo inaczej pogubimy się w tym wszystkim! - zauważył ptaszek, jeszcze bardziej się do mnie zbliżył i nachylił, gdyż był wyższy ode mnie. Dzieliły nas teraz tylko centymetry, a energie toczyły spór, która z nich była silniejsza. Anioł wwiercał we mnie swoje srebrne oczy, najwidoczniej próbując zmusić do uległości, tyle że debil chyba zapomniał z kim miał do czynienia. - Ja jestem od wydawania rozkazów, a ty od ich wypełniania. Czy ci się to podoba, czy nie. Więc przestań się rzucać, rozłóż te swoje czarne skrzydełka i ruszaj na poszukiwania pieprzonego demona. Jasne?!

- Więc masz problem. - na moją twarz wślizgnął się złośliwy uśmieszek, gdy zacisnęłam ręce w pięści, a iskry przemknęły po skórze. Oczy nieprzyjemnie zamrowiły, gdy tęczówki zajaśniały błękitnym światłem, wypełniając się tętniącą we mnie magią, a mięśnie napięły, przygotowując do ciosu. - Ja nie słucham się aniołów. - to powiedziawszy, zamachnęłam się i zdzieliłam Astriela w nos.

Zaskoczony chłopak, który nie spodziewał się takiego ruchu z mojej strony, nawet nie próbował się bronić. Co prawda siła z jaką go uderzyłam nie była za wielka, bo mimo wszystko nadal nie mogłam go zbytnio skrzywdzić, ale wystarczająca, by pociekła mu jego złocista krew. As gwałtownie odsunął się do tyłu chwytając za nos i syknął cicho. Anielska poświata rozbłysła i zaatakowała mnie tak agresywnie, że miałam ochotę się cofnąć, choć satysfakcja i zadowolenie z siebie pomogły mi pozostać w bezruchu. Szeroki uśmiech ozdobił moją twarz, a rozbudzona moc chciała wydostać się i dokończyć dzieła, ale wiedziałam, że nie mogłam jeszcze zabić anioła. Odetchnęłam więc głęboko, tym samym uspokajając się.

- Pojebało cię?! - Astriel wrzasnął na mnie ocierając krew, która zdążyła już skrzepnąć bo anioły również regenerowały się w błyskawicznym tempie, a usłyszawszy znów przekleństwo z jego ust, roześmiałam się drwiąco. No proszę, wyglądało na to, że miałam na ptaszki zły wpływ. - Sabriela! - z trudem powstrzymywał się od zaatakowania mnie.

- Żeby było jasne. Nie będę słuchała poleceń ANIOŁA. - zaakcentowałam ostatnie słowo, a moje skrzydła lekko rozchyliły się i machnęłam nimi. Oderwawszy się od ziemi o parę centymetrów, tak, bym to ja górowała nad brunetem, zmarszczyłam brwi i syknęłam przez zaciśnięte zęby. - Więc albo to ja dowodzę, albo żadne z nas.

- Bo co? Będziesz mnie atakować za każdym razem jak ci wydam polecenie? - zakpił ze mnie szybko odzyskawszy rezon, jednak gdy zobaczył moją zaciętą minę, skrzywił się. - Nie będę się ciebie słuchał.

- W takim razie przestań się rządzić, ptaszku, i skup wreszcie na szukaniu tego cholernego miejsca, w którym Lilianna znalazła pazur. - powiedziałam lodowatym, ale prześmiewczym tonem, po czym wzleciałam wyżej o kolejne centymetry. - Ruszaj się. Szpon wibruje coraz bardziej, czyli jesteśmy coraz bliżej.

- A idź do diabła. - burknął pod nosem i zapanowawszy nad swą aurą, również poderwał się do lotu, tym razem wolniej niż poprzednio bym mogła go dogonić.

- Oj, chciałabym. Ale tatuś raczej nie byłby zadowolony, gdybym nie wypełniła tej misji. - parsknęłam śmiechem, a gdy anioł nie odpowiedział, zrozumiałam, że wreszcie mogłam w pełni skupić się na poszukiwaniach demona od plagi, a nie na wkurzaniu na Asa.

Coś czułam, że sukinsyn od samobójstw śmiertelników był blisko. I kto wie, może już dzisiaj w końcu miałam stawić go przed oblicze ojca i na stałe wrócić do Piekła, zabierając się tam za powstrzymywanie rosnącego w siły buntu.

Choć nie, cofnij. Pozostawało mi wtedy coś jeszcze do roboty. Wyciągnięcie informacji z Lil. W ostateczności nawet siłą. Lecz tym drugim rozwiązaniem raczej nie musiałam się martwić. Z taką naiwniaczką jak blondyna? Nawet nie będzie wiedziała kiedy, a wyśpiewa mi wszystkie tajemnice Nieba jak skowronek. A Astriel nic nie będzie mógł na to poradzić. Archaniołowie i anioły padną przed nami na kolana. Tym razem to piekło będzie górą. I pozostanie na wieki.

Żołnierz DoskonałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz