Rozdział 1

15.1K 1.1K 62
                                    

Siedziałam przy oknie w sali lekcyjnej i wyglądałam przez skroploną deszczem szybę, przysłuchując się nudnemu wykładowi nauczycielki na temat skróconej historii Ameryki. Historyczka mówiła właśnie o wojnie secesyjnej, choć i tak to co opowiadała to w większości były bzdury. Nikogo to nie interesowało. Nawet kujoni siedzący w pierwszym rzędzie przysypiali, nie wspominając już o ostatnich ławkach, gdzie popularsi próbowali wyciąć jakiś numer okularnicy Helen.

Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o ławkę, pozwalając by parę moich czarnych kosmyków wydostało się z niechlujnie splecionego warkocza. Czułam się okropnie. Znudzona, zniechęcona i - po raz pierwszy od stuleci - pokonana. Od trzech lat męczyłam się w tym zapomnianym przez Boga miejscu, starając się znaleźć choćby najmniejszy ślad demona odpowiadającego za szerzącą się plagę szaleństwa, a jedyne co mi się udało znaleźć to bełkoczącego wariata, który opowiadał o głosach w jego głowie. Najprawdopodobniej był to po prostu schizofrenik. Kolejny świr, których w tym wymiarze było pełno.

Tak więc teraz miałam ochotę wrócić do domu i przyznać przed ojcem i sobą, że ten jeden, pieprzony raz poległam. Kurwa, Roth miałby ze mnie niezły ubaw.

- Hej, Sab. - za mną rozległ się cichy szept, a gdy rozpoznałam jego właścicielkę, aż jęknęłam w duchu. Jeszcze tego mi brakowało. By nienormalnej Cassie zebrało się na rozmowy.

- Czego? - uniosłam głowę i syknęłam przez zaciśnięte zęby, patrząc na nią spode łba. Rudowłosa nastolatka posłała mi szeroki uśmiech, widząc, że wreszcie zareagowałam na jej zaczepki i roześmiała się cicho.

- Słyszałaś o nowych? - zapytała, nachylając się nad stolikiem by być bliżej mnie. Przewróciłam tylko oczami i odchyliłam się na krześle, zmniejszając odległość między mną i dziewczyną. Cassie musiała odebrać to za zachętę do dalszego mówienia, bo kontynuowała. - Astriel i Lilianna są rodzeństwem. Podobno Timmy już ich widział u dyrektora i mówił, że gdyby nie to, że był w obecności rodziców, to zacząłby się ślinić na widok nowej.

- Kiedy mają przyjść? - przerwałam jej zniecierpliwiona, zerkając przez ramię na rozentuzjazmowaną śmiertelniczkę, a jej oczy rozbłysły jasno.

- Podobno dziś. Nie widziałaś ich jeszcze? - spytała ciekawsko, podskakując aż na krześle od nadmiaru energii. Zmierzyłam ją tylko wzrokiem, z satysfakcją zauważając jak idiotka ubrudziła sobie od długopisu bluzkę, po czym zmusiłam się na słaby, kpiący uśmieszek.

- Nie. I raczej nie mam zamiaru. - gwałtownie wróciłam na swoje miejsce i oparłszy łokieć o stolik, a brodę o zaciśniętą w pięść dłoń, wyjrzałam przez okno, pogrążając się we własnych myślach.

Astriel i Lilianna. No proszę, anioły wreszcie zainteresowały się światem śmiertelników i przysłały swoich, by wybadać sytuację z plagą. Szkoda tylko, że zajęło im to dobre trzy lata. Wcześniej to nawet nie dawały jakichkolwiek znaków, że się tym przejęły, ale jak teraz dowaliły, to z całej siły. Astriel i Lilianna. Najlepsi żołnierze Anielskiej Armii. Podobno. Sama nie miałam z nimi do czynienia, aczkolwiek brat często mi o nich opowiadał.

Dziewczyna pełniła funkcję pieśniarki. Jeśli chciała, potrafiła za pomocą śpiewu zahipnotyzować i wykorzystać to do własnych celów. Nie powiem, przydatna umiejętność, lecz gdybym musiała tyle śpiewać to by mnie chyba krew zalała. To samo osiągałam już i bez hipnotyzowania, a to, że stosowałam do tego strach, który budziłam, to już była inna sprawa. Sama anielica słynęła we wszystkich wymiarach ze swojego niebiańskiego głosu i już nie raz, słysząc o niej zaledwie jedno zdanie, miałam ochotę zrzygać się tęczą. Bo błagam, ile można o kimś słuchać samych słodkich rzeczy? Tym bardziej, że dziewczyna słynęła ze swojej charyzmy i łatwości nawiązywania znajomości. Więc tak czy siak, nawet wśród demonów była dość popularna.

Za to jej brat był kompletnym przeciwieństwem. Zamknięty w sobie, cichy, niezwracający na siebie uwagi. Gdyby nie to, że opowieści o jego dokonaniach były śpiewane jako hymny, a w Piekle straszono nimi niegrzeczne dzieci, to pewnie nikt nigdy by o nim nie usłyszał. Znany ze swych niezwykłych umiejętności walecznych, z tego co się orientowałam nazywany był wśród swoich jako Nadzieja Nieba. Najlepszy żołnierz tych na górze, największa zmora tych z dołu. Ciekawa tylko byłam jak to wypadało w stosunku do mnie. Skromna to ja nie byłam i wiedziałam, że też jestem znana w Niebie. Może i moja reputacja nie była tak świetlana jak Astriela i Lilianny, ale przynajmniej o mnie słyszano. Pytanie teraz: Kto był silniejszy? Ja czy Astriel? Zapowiadał się ciekawy pojedynek.

Nie mogąc się powstrzymać, uniosłam kąciki ust z cieniem drwiny. No proszę, a ja myślałam, że ten dzień będzie kolejnym dniem straconym na poszukiwaniach uprzykrzającego mi życie demona. Chyba los się do mnie uśmiechnął, skoro czekały na mnie takie atrakcje.

Chwila, cofnij. Z czego ja się niby tak cholernie cieszyłam? Że dwójka aniołów została mi zrzucona na głowę i miałam robić za ich niańkę? Co prawda ja miałam już dość spore doświadczenie w walce z demonami, ale Astriel i Lilianna? To były anioły! Uskrzydleni debile, którzy skakali sobie z chmurki na chmurkę, grając na harfach, trąbkach, fletach i pies wie czym jeszcze. To, że czasami udawało im się złapać jednego z nas i wrzucić do Otchłani nie oznaczało, że poradzą sobie z demonem od plagi. A ten wyglądał na dość potężnego przeciwnika. Szlag by to, a ja narzekałam na nudę. No to teraz miałam za swoje.

- Morningstar? - z moich rozważań wyrwała mnie nauczycielka, tym samym rozbudzając pozostałą część klasy. Spojrzałam obojętnie na kobietę w średnim wieku, wpatrującą się we mnie z wyczekiwaniem. - Podasz nam przyczyny wybuchu wojny secesyjnej? - a ta ciągle o tym samym. Boże, ile można pieprzyć takie bzdury?

Z czystych nudów odsunęłam rozmyślenia o aniołach na dalszy plan, po czym oparłszy się wygodnie na krześle bez zająknięcia zaczęłam cytować to, co historyczka dyktowała pięć minut wcześniej. Ale jedna, uparta myśl nieprzerwanie atakowała mój umysł.

Nadszedł czas by rozpocząć zabawę.

Żołnierz DoskonałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz