Rozdział 16

6.9K 602 6
                                    

Zirytowana westchnęłam ciężko, patrząc na facetów znikających już w ciemnościach jakiegoś korytarza. Jezu, znowu schody. Jak tak dalej pójdzie to zejdziemy do samego Piekła! Z ociąganiem zaczęłam schodzić w nieznane, bo wstyd się przyznać, ale w tej części klubu jeszcze nigdy nie byłam. Po prostu dotychczas nie odczuwałam takiej potrzeby i też niezbyt mnie obchodziło co się kryło w "biurze" Callysa. W końcu ciekawość to pierwszy stopień do piekła, co nie? Zresztą nawet nie w głowie miałam szpiegowanie tych, którzy ostatecznie okazywali się być przydatni. Dopóki mogłam ich wykorzystywać, mogli mieć swoje sekreciki. Oczywiście z umiarem.

Ciemno, ciemno, ciemno. Aż tak im zależało na pieniądzach, że gdziekolwiek się szło paliło się tylko minimum świateł? To, że oni widzieli w ciemnościach nie znaczyło, że ja również. A nie miałam najmniejszego zamiaru rozwalić sobie o coś głowy tylko dlatego, iż Heret i Callys jako ludzie byli materialistami do potęgi entej.

- Pieprzyć to. - mruknęłam pod nosem i przystanęłam na chwilę, przymykając oczy i skupiając się na ukrytej wewnątrz mnie mocy.

Błękitne iskry natychmiast prześlizgnęły się po mojej skórze przyjemnie łaskocząc swym ciepłem i chłodem jednocześnie, a ich intensywność wywołała u mnie na twarzy lekki uśmiech. Zamruczałam z przyjemnością, a wtedy poczułam na sobie spojrzenia Hereta i Callysa, którzy musieli zerknąć w moim kierunku. Prychnęłam cicho i pozwoliłam płomieniom ujawnić się. Niebieski ogień natychmiast zaczął rozlewać się po moich ramionach i głowie oraz spływać po rozpuszczonych włosach, rozświetlając przejście, w którym stałam i moich towarzyszy, przypatrujących mi się ze zdziwieniem i pierwszym strachem w oczach.

Przemknęłam wzrokiem po bogato zdobionych we freski ścianach, suficie obwieszonym drogimi żyrandolami, których ci debile nie zapalali chyba tylko po to, by zaoszczędzić kasę i spojrzałam pod nogi, na schody obite grubym dywanem. Nic dziwnego, że cały czas miałam wrażenie jakbym się w coś zapadała. Naprawdę to robiłam, bo włosie sięgało mi aż do kostek. Ech, chyba nigdy nie zrozumiem demonów i ich upodobań do urządzania wnętrz oraz ubierania się.

Nie zwracając uwagi na osłupiałe demony, ponownie ruszyłam w dół, a gdy ich mijałam, posłałam im kpiący uśmieszek.

- Macie tu strasznie ciemno, chłopcy. - wzruszyłam ramionami, a oczy zabłyszczały mi iskrami rozbawienia. - Chodźcie. Chcę już odzyskać moc.

- A nie miałaś pomóc aniołom? - odważył się zapytać Heret, który jako pierwszy otrząsnął się z oszołomienia spowodowanego nagłym przebudzeniem mojego płomienia. Posłałam mu przez ramię jedno, znaczące spojrzenie i tyle wystarczyło by razem z Callysem roześmiali się głośno. - Mogliśmy się spodziewać, że jest haczyk.

- Jak zawsze. - parsknęłam śmiechem i wreszcie stanęłam w ogromnym pomieszczeniu.

Cóż, biura szefów klubów zawsze wyobrażałam sobie inaczej. Bez znaków i symboli Piekła na ścianach, sterty ksiąg zalegających na biurku i byle jak poodkładanych na regały oraz wielu innych typowych dla demonów przedmiotów. Na szczęście w pokoju gdzie byliśmy nie było już dywanu, za to na środku pomieszczenia wyrysowany był ogromny pentagram z czarnymi świecami na każdym ramieniu pięcioramiennej gwiazdy. No, Callys pewnie już parę razy musiał odprawiać tu jakieś rytuały. Hmm, teoretycznie powinnam skonfiskować mu te wszystkie duperele, ale szczerze mówiąc, gówno mnie obchodziło do czego mu były potrzebne. Więc...

- Nieźle się tu urządziłeś. - stwierdziłam z nutą uznania w głosie, a widząc dumę na twarzy pomarańczowowłosego przewróciłam oczami. Połechtaj ego demona, a ten od razu wywyższa się jakby dostał jakiś awans. To takie prymitywne. - Zaczynamy?

- A co mamy zrobić? - spytał się Heret z zażenowaniem drapiąc się w tył głowy i zerknął na przyjaciela, lecz ten pokręcił przecząco głową.

Ech, czemu mnie to nie dziwiło. W końcu i jeden, i drugi należeli do demonów niższych kast, co było równoznaczne z tym, iż ich wiedza była niezbyt rozległa. Co prawda wiele mieszkańców Piekła próbowało to nadrobić i czytali setki ksiąg, dzięki którym uczyli się przydatnych zaklęć, ale było to niczym w porównaniu do słuchania mędrców. Ci wiedzieli wszystko o wszystkim. Nieraz udzielali mi lekcji, mimo że tego nienawidziłam i robiłam wszystko by się z nich urwać, chociaż teraz byłam wdzięczna ojcu, że mnie zmuszał do wysłuchiwania opowieści staruszków. Dopiero na Ziemi doceniłam ile na tym zyskałam.

Ustawiłam się na środku pentagramu i wyciągnęłam z kieszeni kurtki pazur, starając się go nie uszkodzić płomieniami. Następnie skinęłam ręką na Callysa i Hereta, a ci spojrzeli po sobie i niepewnie podeszli bliżej, stanąwszy ode mnie w odległości metra. Wiedziałam, że wyjątkowo budziłam w nich szacunek wzbudzany przez strach. Ale aktualnie nawet gdyby chcieli się ze mną kłócić, jak to potrafili robić kiedy przychodziłam do klubu na cywilu, tak teraz by nie mogli. Ogień płonący błękitem wzbudzał wśród nich zbyt wielki respekt, pewnie głównie dlatego, że był to także kolor mojego ojca, a dodatkowa świadomość, że w każdej chwili mogłabym ich zabić kazała im pilnować się na każdym kroku.

- Przybierzcie pełne formy. - poleciłam im, a widząc jak brunet już otwierał usta by coś powiedzieć, posłałam mu ostrzegawcze spojrzenie. - To rozkaz.

- Sabrielo, nie jestem pewien czy to dobry pomysł. Przecież na górze są anioły. - Callys odważył się mi postawić, lecz w momencie gdy przeszyłam go wzrokiem, aż się cofnął. Zmarszczyłam brwi i zmrużyłam groźnie oczy, a mój wciąż rozświetlający wnętrze płomień rozbłysnął jeszcze jaśniejszym światłem.

- Wydaje mi się, czy sprzeciwiasz się moim rozkazom? - wyszeptałam, a w otaczającym nas półmroku zabrzmiało to dość złowieszczo. Demony odskoczyły ode mnie spanikowane i z satysfakcją zauważyłam, jak ich dłonie zaczynają się trząść ze zdenerwowania i trwogi. - Przybierzcie pełne formy.

Tym razem posłuchali się od razu. Heret z ociąganiem napiął mięśnie i odetchnąwszy głęboko, wreszcie pozwolił przebudzić się demonicznemu instynktowi. Jego skóra pociemniała i nabrała szarego koloru, paznokcie wydłużyły się i zamieniły w szpony, ukazał się ogon lwa oraz ujawniły kły, którymi jeszcze nie tak dawno próbował zastraszyć Astriela. Gdy otworzył oczy jego tęczówki zalśniły jasnym, zielonym światłem, a źrenice znów zmieniły w szparki.

Za to Callys zaburczał zirytowany pod nosem, co puściłam mimo uszu i przeobraził się w wielkiego, piekielnego ogara. Zaledwie po sekundzie, zamiast dorosłego mężczyzny stał stwór przypominający rosłego wilka, tyle że był mojego wzrostu, bardziej postawny, a jego czarna jak smoła sierść płonęła na grzbiecie jasnymi, czerwonymi, pomarańczowymi i żółtymi płomieniami. Wbił we mnie swoje skrzące się ślepia i cicho zawarczał.

- Co dalej? - spytał się Heret, rzucając ogarowi uspokajające spojrzenie. Callys kłapnął zębiskami, lecz w końcu skłonił przede mną głowę. Odwzajemniłam gest i zwróciłam się do zielonookiego z niepokojącym błyskiem w głębi moich tęczówek.

- Skupcie się na swej aurze i dzielcie się nią z otoczeniem. Resztę zostawcie mnie.

Żołnierz DoskonałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz