#2 To koniec?

502 23 21
                                    

~Perspektywa Ulricha~

Superkomputer wyłączony. Wszyscy z tym się pogodzili. Ale ja wciąż nie umiem... Czy to oznacza, że moja miłość... ginie? W końcu Yumi będzie się często widywała z Wiliamem, bo są w tej samej klasie. Referaty, projekty, ławka... To wszystko będzie ich teraz łączyć. Jeremy będzie z Aelitą i będą szukali mamy Aelity, a może będzie też coś więcej? Odd pobiegnie do Sam. A ja? Będę samotnym wilkiem? Zostały mi tylko karate i joga? Po co mi to? Już nie ma co robić? Po co zrywać się z lekcji? Czy to już END? No bo na pewno nie HAPPY END, a już przynajmniej nie dla mnie. Sam już nie wiem co o tym myśleć... Niby dalej będzie to samo, ale... to tylko złudzenia. Stanie się zupełnie inaczej. Łącznikiem między nami będzie tylko Aelita. Staliśmy się jej rodziną i musimy wciąż być przy niej. Bo kogo ma innego niż nas? A oprócz tego - żadnych misji, przygód... To jest straszne, to katastrofa. Tam byłem kimś - szybki, mądry, nieprzewidywalny, ważny... A teraz? Nie mam nic, nic nie zostało. Jestem bezkodowcem i bezcechowcem.

~Perspektywa Odda~

Fajnie było w Lyoko. Oczywiście, że będę tęsknił za deską czy strzałkami, ale w sumie... Spektra nie są mi do niczego potrzebne. W końcu będę mógł zrobić coś, dzięki czemu Sam mnie zauważy... A oprócz tego wszystko stoi przede mną otworem: koncerty, wyjazdy, nowi ludzie. Może chociaż raz będę mógł odpocząć? No ale nie oszukujmy się - będzie mi tego brakowało. Mówiąc TEGO mam na myśli LYOKO - zawsze się działo, zawsze było coś ciekawego i niesamowitego do odkrycia. Jeśli Einstein* zadzwoni i powie "Odd, błagam, powiedz że masz wolną chwilę? Potrzebujemy cię w Lyoko." to bez wahania popędzę do fabryki. A jeśli coś takiego nie nastąpi... To i tak znajdę sposób żeby znowu wejść tam i poczuć "to coś".

*Einstein - Jeremy

~Perspektywa Yumi~

Nie wiem, czy przygody w Lyoko można określić jednym słowem. W sensie: na pewno połączyły naszą grupę. Ale skoro nie ma Lyoko, nie ma Xany ani niebezpieczeństwa, to po co to dalej trwać? Po co zawiązywać ten supeł, skoro nie ma takiej potrzeby? Jeśli Xana zaatakuje, to się zdziwimy, ale jeśli nie... To będziemy mieć święty spokój! Japonia czeka na pomoc, czyż nie? Może w końcu będę mogła zrobić dla świata coś więcej niż tylko anonimowe "wycieczki" do Lyoko i niszczenie planów Xany? Może w końcu zrobię coś, co rzeczywiście ich podratuje? Chciałabym w końcu przestać musieć być w 100% anonimem i nierozpoznawalnym członkiem ekipy ratującej świat. Pragnę usłyszeć w telewizji głos: "Patrzcie, to Yumi! To ona tak bardzo nas wspiera! To ona stara się zrobić dla nas wszystko! To ona!" Chciałabym pomóc im, ale wiem, że na to trzeba czasu. I chęci.

~Perspektywa Aelity~

Wyłączenie superkomputera nie oznacza, że poszukiwanie mojej mamy dobiegło końca. Najwyżej namówię Jeremiego, sama pójdę do Lyoko. Dam radę bez potworów i wyłączania wież, prawda? A poza tym, nikt nie musi wiedzieć. To może być nasz mały sekret - ja i Jeremy. I nikt więcej. Najbardziej cieszę się z tego, że pozbyliśmy się tej LAURY. No i co z tego że wszystko potrafi?! Przez nią prawie straciliśmy Wiliama! Gdyby kiedyś dotarła do Lyoko, to osobiście wrzucę ją do morza cyfrowego! Jak mogła? Chciała zaimponować Jeremiemu?! W każdym razie nie ona jest teraz ważna, bo już jej "nie ma". Na szczęście Jeremy obiecał mi, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to włączy superkomputer i postara się skontaktować z moją mamą. Szkoda że nic nie pamiętam. Ale jestem pewna, że istnieje taka możliwość, abym przypomniała sobie. Tylko trzeba to znaleźć.

~Perspektywa Jeremiego~

Jeśli mam być szczery, to jest mi wręcz przykro, że superkomputer został wyłączony. W sumie nie musiało się tak stać, ale skoro wszyscy mają coś do roboty i superkomputer tylko sprawiałby problemy... Odd na pewno wróciłby do Lyoko: choćby sam. A żeby tego nie zrobił (no bo raczej nie zna komend i mogłoby się zdarzyć, że rozwali cały system) schowałem dyskietkę u siebie. Tylko Aelita wie, gdzie ona się znajduje. Chcę, aby była pewna, że zawsze może wrócić. Jeśli tylko tego zapragnie, zrobię to. Na razie nie będę lekceważył Tajrona i Xany. Mogą wrócić w każdej chwili, więc nie ma sensu czekać z założonymi rękami. Ulepszę pojazdy, a nawet stworzę nowe. Stawiam sobie taki cel: "Jeden dobry pojazd". Nie zapomnę, wisi u mnie na łóżkiem.

~Perspektywa Wiliama~

Koniec Lyoko - nie ma sensu się tym przejmować. Może w końcu mnie docenią? Może w końcu nie będę ostatnią deską ratunku, tylko stanę się pierwszym ogniem? Może w końcu zauważą, że jestem im potrzebny? W końcu w prawdziwym życiu zdarzają się większe problemy niż w Lyoko. OKEJ, morze cyfrowe i koniec istnienia było niebezpieczne, ale w sumie w realu też tak jest. Mogą ci strzelić w głowę, wrzucić do rzeki i koniec z tobą. A do tego możesz stać się pośmiewiskiem, ofiarą terroryzmu i innych strasznych rzeczy. Nie wyobrażam sobie niczego gorszego. Do tego: jeśli w Lyoko ninja przetnie cię nożem - nie martw się - 12 godzin i wracasz do Lyoko albo machasz ręką i żyjesz dalej. Ale zawsze możesz wrócić. A w życiu? Ninja przetnie cię nożem i żegnaj, już nigdy nie wrócisz. Nie wiesz co się z tobą stanie. W Lyoko była akcja jak był Xana. Xany nie ma przynajmniej na razie, a życie toczy się dalej.

Kod Lyoko Ewolucja - Największe starciaWhere stories live. Discover now