Lauren's POV
- Obiad, co ? – Kimberly stoi w kuchni z ręką opartą na biodrze.
Jak uroczo.
- Ech ? – Kpię z niej, przechodząc obok, jakby to był mój dom, a nie jej.
- Nie patrz tak na mnie. – Dodaję, a jej szpilki stukoczą za mną.
- Powinnam była postawić pieniądze na to, jak szybko się tu znajdziesz. – Mówi, otwierając lodówkę.
– Powiedziałam Christianowi po drodze tutaj, że twój samochód będzie na podjeździe.
- Ta, ta, łapię. – Patrzę w głąb korytarza, mając nadzieję, że Camila bierze szybki prysznic i żałując, że nie jestem pod prysznicem z nią.
Cholera, byłabym szczęśliwa gdyby przynajmniej pozwoliła mi posiedzieć w łazience, nawet na podłodze, i słuchać co mówi, gdy się kąpie.
Tęsknię za wspólnymi prysznicami, tęsknię za tym, jak zaciska oczy, zbyt mocno i trzyma je zupełnie ciasno cały czas, gdy myje włosy, no wiesz, "tylko na wypadek", gdyby szampon dostał się do jej oczu.
Raz ją tym prześladowałam i otworzyła oczy, tylko aby dostać wielkim kłębem mydła prosto w nie. Nie miało to końca długie godziny później, kiedy jej oczy nareszcie pozbyły się okalających je czerwonych kręgów.
- Co jest takie śmieszne ? – Kimberly kładzie pudełko jajek na wyspie przede mną.
Nie zdawałam sobie sprawy, że się śmieję, byłam tak pochłonięta wspomnieniem Camili, patrzącej na mnie z grymasem niezadowolenia, czerwonymi oczami i tym wszystkim.
- Nic. – Zbywam ją.
Blat zapełnia się każdym rodzajem jedzenia, jakie można sobie wyobrazić, a Kimberly nawet stawia przede mną kubek czarnej kawy.
- Co z tobą ? Jesteś dla mnie miła żebym nie przypominała twojemu narzeczonemu jakim dupkiem jest ? – Unoszę podejrzany kubek kawy w powietrze, a ona się śmieje.
- Nie, ja zawsze jestem dla ciebie miła. Po prostu nie przyjmuję twojego gówna jak wszyscy inni, ale zawsze jestem dla ciebie miła.
Potakuję, nie wiedząc, co powiedzieć w dalszej konwersacji. Czy to się tutaj dzieje ? Konwersuję z najokropniejszą przyjaciółką Camili i tą samą kobietą, która przez przypadek pobiera się również z moim popieprzonym dawcą spermy ?
- Nie jestem taka zła kiedy przejdziesz przez to całe nienawidzenie świata, w którego fazie jesteś. – Rozbija jajko na boku szklanej miski, a ja spoglądam na nią.
Jest wkurzająca, ale lojalna jak cholera, przyznam jej to.
Lojalność jest ciężka do zdobycia. Ostatnio, co jest dość dziwne, przyłapuję się na myśleniu o Austinie i tym, jak wydaje się być jedyną osobą oprócz Camili, która jest wobec mnie lojalna. Był tu dla mnie w sposób, jakiego nie oczekiwałam, a z pewnością nie oczekiwałam, że będzie mi się to w pewien sposób podobało, a nawet będę na tym polegała.
Z całym tym gównem dziejącym się w moim życiu i problemami z utrzymaniem się na właściwej ścieżce, ścieżce oznaczonej pieprzonymi tęczami i kwiatkami, i tym całym gównem, które wiedzie do życia z Camilą, miło jest wiedzieć, że Austin jest przy mnie, kiedy go potrzebuję.
On niedługo wyjeżdża i to cholernie ssie, ale wiem, że nawet z Nowego Jorku będzie wobec mnie lojalny. Może być po stronie Camili w większości przypadków, ale zawsze jest ze mną szczery. Nie ukrywa przede mną rzeczy jak wszyscy inni.
YOU ARE READING
After Camren - III
FanfictionDalszy ciąg tłumaczonego opowiadania autorstwa: @higiribien Kontynuacje zaczynam od części III rozdziału 50 Jeżeli nie przeczytałeś części I oraz II jak i III (Do roz. 49) to znajdują sie na profilu użytkowniczki: @higiribien