18

6.6K 497 141
                                    

Kiedy Eren w końcu uciekł przed Isabel, musiał się odstresować. Poszedł w miejsce, gdzie nikt go nie zobaczy, a przynajmniej tak sądził. Wyjął z paczki papierosa i odpalił zapalniczke. Levi zauważył, że chłopaka znów nie ma na posiłku, a Hanji zaraz zacznie go męczyć, więc postanowił go poszukać. Nie było go w pokoju, wyszedł na dwór i zaczął chodzić wokół budynku. Dostrzegł jego sylwetkę w oddali i powoli podszedł. Zobaczył jak chłopak pali.

- Jaeger - powiedział, zabierając mu papierosa z ręki i zdeptując. - Co ty wyrabiasz?

- H-heichou?...Co ty tutaj robisz? Myślałem, że każdy je obiad... - spojrzał na niego zaskoczony.

- Też tak myślałem, ale twoje miejsce było puste. Co ty do cholery robisz?

- To nie twoja sprawa, heichou... - wyminął go, próbując odejść, ale kapral złapał go za ramię.

- Uwierz mi, że moja, szczeniaku - nie spodobał mu się ton jakim mówił do niego Eren. Chciał znów ujrzeć jego uśmiechniętą twarz jak starał się o jego względy. Od rana, a raczej dołączenia Isabel, chłopak wydawał się taki...Inny.

- Nie dotykaj mnie! - wrzasnął, odtrącając rękę kapitana. Kiedy zrozumiał na kogo podniósł głos, spłoszył się. Szatyn był zdziwiony reakcją nastolatka. Normanie uderzyłby go, więc co powstrzymało go od zrobienia tego?

,,Nie zależy mi, nie zależy mi, nie zależy mi..." powtarzał sobie w głowie, podchodząc bliżej.

- Jeszcze jedna podobna akcja, a wylecisz z treningów z moim oddziałem - zerknął na niego dawnym, obojętnym i zimnym wzrokiem, którym już dawno nie patrzył na chłopaka.

- Nie... - wziął głęboki oddech. - Nie obchodzi mnie to - rzucił, odchodząc, ale nie do budynku. Zaczął iść w stronę ulicy, nie chcąc, żeby ktokolwiek znów go dotykał. Wszystko przypominało mu Isabel, musiał ochłonąć.

Zaś Levi był zły na chłopaka. Chociaż nie, tego nie da się nazwać złością. Odczuwał to poraz pierwszy od straty swoich przyjaciół - martwił się. Naprawdę martwił go stan chłopaka. Wrócił do swojego pokoju, próbując przez drogę uspokoić się i być znów tak obojętnym co do niego. Stwierdził, że teraz wszystko jest mu obojętne. Tak jakby świat stracił w tym momencie dla niego sens.

Eren wrócił późno, a wchodząc do swojego pokoju, zauważył siedzącą na łóżku blondynkę. Zdziwiony, spojrzał na nią pytająco.

- Mówiłam poważnie - zachichotała i przyciągnęła go do siebie, tyle że on czuł się nieswojo. Odepchnął ją od siebie, ale Isabel zaczęła całować Erena po szyi. Nie chciał znów zostać zraniony.

- I-isabel, przestań... - mruknął podwyższonym głosem, ale ona za nic nie chciała dać za wygraną i wciąż składała pocałunku na jego ciele, czekając aż w końcu jej się podda. - Isabel, kurwa, wyjdź z mojego pokoju, w tej chwili! - krzyknął rozzłoszony całą sytacją. - Już nie jesteśmy razem! - nie wiedział czy zdenerwowało go to, że jej usta sprawiały mu przyjemność, czy wzrok jakim dziś obdarzył go kapral.

- E-eren...? - zdziwiła się jego zachowaniem. - No nic, mam nadzieję, że jutro ci przejdzie - uśmiechnęła się szeroko i wyszła, a on opadł na łóżko, wzdychając głośno.

Jego uśmiech... | EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz