Rozdział 19

4K 294 13
                                    

Zerwałam kartkę z kalendarza.
4 Październik 1971
Niedziela
Przebiegłam wzrokiem po karteczce.
Pełnia
- Nie musiałaś mi tego mówić głupia karteczko.
- Mówiłaś coś? - Lily wychyliła piegowaty nos znad książki.
- Tak. Tak głupia karteczka myśli że nie wiemy o tym że dzisiaj pełnia. - Odpowiedziałam, wyrzucając karteczkę do kosza.

To prawda. Pełnię było widać w oczach Remusa już od jakichś czterech dni. Jego skóra stała się blada, oczy straciły blask a włosy dawny, miodowy kolor. W dodatku Lupin nie wysypiał się, kilka razy zdażyło mu się przysnąć na jakiejś lekcji, miał dreszcze i tracił apetyt. Nie śmiał się nawet kiedy na ostatnich Zaklęciach, różdżka jakiegoś przypadkowego Puchona uniosła się na kilka metrów w górę, przez co tamten zaczął skakać po nią, co wyglądało co najmniej komicznie.
Minus dziesięć punktów dla Gryffindoru!
Z tymi punktami jest bardzo śmieszna sprawa. Profesorowie odejmują je nam za wszystkie żarty które robimy na lekcjach, nawet jeśli nie mogą potwierdzić że są naszego autorstwa. Oczywiście ja albo Remus natychmiast potem je odrabiamy, przez co nasze wygłupy uchodzą nam na sucho. Od czasu żartu ze Snape'm aby nie stracić wprawy, na lekcjach zdarza nam się zrobić komuś małego psikusa. Ja, James, Remus, Syriusz i Peter jesteśmy już znani przez całą szkołę, mówiąc skromnie. A to wszystko przez jednego, małego, tłustowłosego Ślizgona.

- Idę do chłopaków, zobaczę jak się czuje Remus. - Powiedziałam do Lily i wyszłam.
Otworzyłam drzwi do dormitorium chłopaków. Odkąd Remus nie jest na siłach aby wstać, w ich pokoju znowu panuje istne pobojowisko.
- Cześć Remi. Jak się czujesz? - Podeszłam do jego łóżka i usiadłam.
- Nie najlepiej... - Mruknął spod kołdry.
- Może ci coś przynieść?
- Nie jesteś moją służącą.
- Jak chcesz.
Zapadła cisza. Po chwili Remus ściągnął kołdrę z głowy i spojrzał na mnie.
- Przepraszam.
- Za co niby? - Zapytałam zdziwiona.
- Przez tą pełnię jestem dla was niemiły, a wy mi usługujecie. Nie czuję się z tym dobrze.
- Za dużo przepraszasz. Nie możesz się tyle na sobą użalać, a poza tym ja ci nie usługuję. Znając ciebie zabiłbyś mnie gdybym w czymś cię wyręczyła.
Na ustach blondyna zagościł lekki uśmiech.
- A tak w ogóle to gdzie chłopaki?
- Nie wiem, mówili że idą się przejść. - Odpowiedział.
- A to chamy, nie wzięli mnie ze sobą.
Wyjrzałam przez okno. Z ich dormitorium rozciągał się widok na oddaloną Wrzeszczącą Chatę i Wierzbę Bijącą.
Wtedy w drzwiach stanął James wraz z Syriuszem i Peterem.
- Cześć Clara! Nie uwierzycie oboje o czym się dopiero dowiedzieliśmy! - Wykrzyknął Potter.
- Nie uwierzymy. - Prychnęłam
- W tym tygodniu będziemy mieć nowego nauczyciela OPCM!
- Niby kogo? - Zdziwiłam się.
- Dumbledora!
- Żartujesz?
- Nie! A co najlepsze słyszałem jak McGonagall z nim rozmawia o tym, więc jest to potwierdzona informacja. - Syriusz usiadł na swoim łożku.
- O nie, to znaczy że będę musiała napisać ten esej o wilkołakach. - Skrzywiłam się.
- Może ci trochę podpowiem. - Uśmiechnął się Remus.
- Skorzystam.

Dalej wpatrywałam się w drzewa. Zobaczyłam że zaczyna kropić. No tak, przez tydzień było słonecznie. Teraz powrót deszczu. Spojrzałam znowu na Wrzeszczącą Chatę. Moi bracia mówili mi że tam straszy...
- Słyszeliście że Wrzeszcząca Chata to najbardziej nawiedzany przez duchy dom w Wielkiej Brytanii? - Zapytałam.
- A raczej przez jednego wilkołaka. - Odpowiedział Remus.
- O czym ty mówisz?
- Kiedy kilka lat temu Dumbledore dowiedział się że jestem wilkołakiem to rozpuścił plotki jakoby tam straszyło. A dźwięki które z tamtąd podobno dochodzą, pojawiły się jak dotąd raz, kiedy ja tam byłem podczas ostatniej pełni. - Odparł.
- Czyli to tam się przemieniasz? - Spytał James.
- Tak.
Remus znowu owinął się szczelniej kołdrą.
- Remus, chcielibyśmy być tam z tobą wtedy. Przecież nic nam się nie stanie! - Wykrzyknął James.
- Mówiłem wam kilkanaście razy że nie wiem co się ze mną dzieje podczas przemiany, mogło by się wam coś stać! - Westchnął zirytowany Lupin. - Tak jak tamtemu chłopakowi... Wilkołaki są niebezpieczne dla ludzi...
Zastanowiłam się chwilę.
- To znaczy że wilkołak nie atakuje zwierząt? - Zapytałam cicho.
- Tak, pod warunkiem że go nie sprowokuje.
- Poczekajcie! - Wybiegłam z ich dormitorium i skierowałam się do swojego. W swoim kufrze znalazłam książkę wypożyczoną kiedyś z biblioteki, Coś o Wilkołakach. Wróciłam szybko do chłopaków. Usiadłam znowu na łożku Remusa i zaczęłam kartkować książkę. Wszyscy spoglądali na mnie pytająco.
- Mam! Czyli jednak da się!
- Ale co się da? - Zdziwił się Syriusz.
- Tu jest napisane że wilkołaki nie reagują w żaden sposób na Animagów! Czyli jeśli przemienilibyśmy się w zwierzęta to moglibyśmy ci towarzyszyć!
- To jest genialne Clara! - Wykrzyknął James.
- To jest niebezpieczne! - Remus także krzyknął.
- No i co z tego? - Wzruszyłam ramionami.
- To z tego, że nie wybaczyłbym sobie gdyby wam się coś stało. - Odparł.
- Od dzisiaj ćwiczymy aby stać się animagami, moi kochani. - Powiedział Syriusz.
- Nie pozwalam wam! Nie możecie się narażać dla mnie!
- A kto powiedział że to dla ciebie? Równie dobrze możemy to robić tylko aby zająć się czymś. - Wzruszył ramionami Black.
- Oczywiście że to dla ciebie! Przecież jesteś naszym przyjacielem, a my cię wspieramy. - Objęłam go ramieniem. - Nie smuć się, nie stracimy dużo jeśli taki Syriusz Black przedwcześnie kopnie w kalendarz.
Wszyscy oprócz Czarnowłosego zaczęli się śmiać.
- Tylko potrzebujemy miejsca na tego typu ćwiczenia. - Zauważyłam.
- Na razie możemy to robić tutaj. Ale jeśli tak jak przewiduję, James zacznie zmieniać się w łosia, będziemy musieli przenieść się gdzieś indziej.
- Bardzo śmieszne. - Burknął okularnik.
- Ale wiecie że o jest strasznie trudne? - Szepnął Lupin.
- Dla nas nic nie jest trudne! - Wykrzyknęliśmy.

Lumos!
To już koniec maratonu. 😔 Mam nadzieję że się spodobało, ostatniego rozdziału nie sprawdzałam więc mogą być błędy. Zrobię to jutro. To pozdrowionka, no i cześć! 🍫
Nox!

Lunatyk Kocha CzekoladęWhere stories live. Discover now