Rozdział 5

7.8K 448 238
                                    

Już w korytarzu dołączyłam do Petera i McGonagall. Profesorka zaprowadziła nas przed portret Grubej Damy. Wypowiedziała hasło (nieśmiałki) i weszliśmy. Pokój wspólny Gryffindoru był prześliczny. Na dębowej podłodze leżał czerwono-złoty dywan. Stały na nim okrągłe stoliczki, a przy nich czerwone fotele i pufy. Ściany ozdobione były gobelinami z herbem Gryffindoru oraz najróżniejszymi obrazami. Przy jednej z nich stał wielki kominek w którym trzaskały wesoło drewienka, a przed nim kanapa, również czerwona. W pokoju było wiele złotych zdobień, szczególnie kominek wydawał się cały błyszczeć od licznych złotych akcentów. McGonagall wskazała nam nasze dormitoria. Drzwi oznaczone były plakietkami z herbem Gryffindorru oraz klasą. Pod nią były kolejne plakietki z nazwiskami, najprawdopodobniej zamieszkujących w nich uczniów. Zaraz przy schodach, drzwi oznaczone były Klasą IV, następnie Klasą III, Klasą II, i w końcu Klasą I. Weszłam. Pierwsze co zobaczyłam, to dwa łóżka z kolumienkami i bordowymi zasłonkami. Między łóżkami było okno, pod nim dwie szafki nocne, na których stały lampki ze złotymi abażurami. Ściana z oknem była półokrągła. Domyśliłem się że pokoje są usytuowane w jednej z licznych wież. Przy jednej z nie-półokrągłych ścian stała duża szafa. Zauważyłam że Lilly sprytnie zajęła łóżko tuż przy niej. W pokoju były jeszcze jedne drzwi, pewnie prowadzące do łazienki. Stały jeszcze dwa fotele, widziałam takie w Pokoju Wspólnym, oraz śliczny rzeźbiony stoliczek. Chcąc nie chcąc, zajęłam drugie łóżko. Zajęłam się tą samą żeczą co Lily, czyli wypakowywaniem bagażu, oraz luźną pogawędką z Lily. Wszystkie ubrania wrzuciłam do mojej części szafy. Nie miałam zamiaru ich układać. Jedyne co zrobiłam, to zawiesiłam na wieszaku moje szaty oraz kurtkę. Po różnych innych sprawach organizacyjnych, zasnęłam.
Obudziłam się dość wcześnie. Bardzo wcześnie, bo było jeszcze ciemno. To dziwne, czyżby to wpływ nowego miejsca? Odsunęłam bordową zasłonkę mojego łóżka, Przysięgłabym że usłyszałam wcześniej szczęknięcie drzwi. Popatrzyłam na zegarek. Była... 21:30. To znaczy że spałam całe pół godziny. Nagle, obok szafki nocnej zauważyłam rozczochraną głowę. Wydałam z siebie pisk, wzięłam najbliższą żecz obok siebie - dziewięćset czterdziesto pięcio stronowy Poradnik Transmutacji, i bez namysłu trzasnęłam głowę... W głowę. Wydaje mi się że musiałam to zrobić dość mocno, bo rozległ się trzask, oraz głośne Ałaaa. Natychmiast odsłoniła się reszta ciała intruza i zobaczyłam ze był nim nie kto inny jak kochany James Potter.

— Zgłupiałeś do reszty!? Co ty tu robisz o tej porze? I dlaczego do cholery widziałam przez chwilę tylko twoją głowę?

— A ty nie jesteś lepsza! Czemu walnęłas mnie tą cegłą?! — James rozmasowywać sobie głowę ręką. — Chciałem cię tylko zaprosić do naszego dormitorium na wieczorek zapoznawczy!

— To czemu nie obudziłeś Lily tylko mnie? — Zapytałam oburzona.

— Bo ona jest sztywna i nudna... Poza tym naskarżyła by się McGonagall. Musiałem iść po poręczy żeby tu się w ogóle dostać, na te schody nałożone jest zabezpieczenie. To idziesz czy wolisz tu zostać?

— Idę, idę. Na pewno nie budzić Lily? To nie fair że idę tylko ja.

— Ćśśś... Obudzisz cały Hogwart jak będziesz tyle gadać.

Wyszliśmy z naszego dormitorium skierowaliśmy się szybko w kierunku schodów. Ja zeszłam normalnie, Potter zjechał po poręczy. W Pokoju Wspólnym na szczęście nie było nikogo. Dotarliśmy do dormitorium chłopców. Weszłam tam za Jamesem. W pokoju panował istny bałagan. Wszędzie leżały porozwalany ciuchy. Ogólnie ich dormitorium poza liczbą łóżek nie różniło się niczym od naszego. No i miało dwa okna. Reszta chłopaków siedziała przy identycznym jak nasz stoliku, jedynie Remus siedział na swoim łóżku i coś czytał. James także usiadł na swoim łóżku. Widziałam że na stoliku stały rożne słodycze. Kiedy weszłam wszyscy spojrzeli na mnie. James stanął na swoim łóżku i zaczął mówić.

Lunatyk Kocha CzekoladęWhere stories live. Discover now