Wiedząc, że zostanę wygnana tak szybko, adorowałabym ją w sposób, jaki na to zasługuje.

**********

- Jesteś pewien, że nie chcesz tu zostać na kolejną noc ? Słyszałem jak Camila mówi Carol, że jeszcze nie odjeżdża. - Shawn wyciąga mnie z mojej podświadomości z powrotem do realnego świata w swój denerwujący sposób

- Wszystko w porządku ? - Dodaje.

- Tak.

Powinnam mu powiedzieć, co się działo w mojej głowie, słodko - gorzkie wspomnienie Camili zarzuconej wokół mnie, wczołgującej się na moje plecy, kiedy dochodziła. Jednak z drugiej strony, naprawdę nie chcę tego obrazu w jego głowie.

- A więc ? - Unosi na mnie swoją blond brew.

- Wyjeżdżam. Muszę dać jej trochę przestrzeni. - Wyjaśniam, zastanawiając się, jakim jebanym cudem wpakowałam się w tę sytuację.

Moja głupota jest doprawdy nieporównywalna, jeśli odliczymy głupotę moich ojców, a także mojej mamy, jak przypuszczam. Musiałam przejąć tę głupotę od nich. Ta trójka musi być miejscem, w którym nabyłam potrzebę do sabotowania siebie samej, niszczenia jedynego dobra w moim życiu.

Mogłabym ich obwiniać.

Mogłabym, ale obwinianie wszystkich innych jak dotąd nie zaprowadziło mnie nigdzie. Może to czas, żebym zrobiła coś inaczej.

- Przestrzeni ? Nie wiedziałem, że znasz to słowo. - Shawn próbuje ze mnie zażartować.

Musi zauważyć moje spojrzenie, bo szybko dodaje:

- Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, nie wiem czego, ale po prostu czegokolwiek, ogólnie, możesz do mnie zadzwonić. - Niezręcznie gapi się na olbrzymi salon swojego domu rodzinnego, a ja wpatruję się w ścianę za nim, aby uniknąć patrzenia na niego.

Po niekomfortowym w-tę-i-we-wtę z Shawnem oraz więcej niż kilkoma zdenerwowanymi spojrzeniami pani Porter, zabieram moją małą torbę i wychodzę z domu. Nie mam ze sobą szitu, tylko malutką torbę z paroma brudnymi ciuchami i ładowarkę do telefonu. Co gorsza, w szczególności dla moich nerwów, właśnie teraz, gdy jestem na zewnątrz, w mżącym deszczu, przypominam sobie, gdzie znajduje się mój samochód. Kurwa.

Mogłabym pójść do domu mamy Camili i zabrać się z Kenem, jeśli wciąż tam jest, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Jeśli znajdę się gdziekolwiek w jej pobliżu, nawet jeśli tylko będę oddychała tym samym powietrzem co Camila, nikt nie będzie wstanie mnie od niej oderwać.

Lekko pozwoliłam Carol odprawić mnie w szklarni, ale to się więcej nie stanie. Byłam tak blisko przebicia się do Camili. Czułam to i wiem, że ona też to czuła. Widziałam jej uśmiech. Widziałam jak pusta, smutna dziewczyna uśmiecha się dla mnie.

Wciąż ma w sobie tyle miłości do mnie, aby strawić na mnie kolejny uśmiech i to znaczy dla mnie cholernie dużo. Może, tylko może, jeśli dam jej przestrzeń, której teraz potrzebuje, dalej będzie rzucała mi skrawki. Przyjmę je z jebaną przyjemnością. Niewielki uśmiech, zawierająca jedno słowo odpowiedź na sms-a, cholera, jeśli nie dostanę sądowego zakazu zbliżania się do niej, z radością przyporządkuję się wszystkiemu, co mi da, dopóki nie przypomnę jej, co mamy razem.

Przypomnieć jej ? To właściwie nie jest za wielkie przypomnienie, skoro ja nigdy naprawdę nie pokazałam jej tego, jaka mogę być. Byłam tylko egoistyczna, przestraszona, pozwalając mojemu strachowi i wstrętowi do samej siebie grać główne role w przedstawieniu, zawsze odciągając od niej moją uwagę. Skupiałam się tylko na sobie i swoim obrzydzającym nawyku zabierania każdej uncji jej miłości i zaufania i rzucania jej nimi w twarz.

After Camren - IIIWhere stories live. Discover now