rozdział 10

335 55 47
                                    

Michael

Gdy zobaczyłem chłopaka przed moimi drzwiami, całego zapłakanego, nie wiedziałem co robić. Stanąłem zszokowany. Kiedy usiadł i rozkleił się całkowicie, nie miałem pojęcia, jak powinienem się zachować. Nie oszukując się – nie potrafiłem pocieszać. Ale do głowy wpadł mi pewien pomysł.

Gdy byłem mały, mama brała mnie w ramiona i śpiewała kołysanki. Opatuliłem Luke'a całym swoim ciałem, a on się we mnie wtulił. Pomyślałem, że właśnie tego potrzebował. Przycisnął się do mnie mocno. Rozkleiłem się także na ten widok. Nie obchodziło mnie, że moja szara koszulka stawała się coraz bardziej mokra. Przybliżyłem się do ucha blondyna i zacząłem nucić piosenkę.

- Kiedy oboje zasypiamy – mruczałem cicho, kołysząc wiotkie ciało Luke'a. - Pod tym samym niebem do bicia naszych serc. W tym samym czasie tak blisko, ale tak daleko. Czy mnie słyszysz? – skończyłem zwrotkę, a błękitnooki spał już w moich ramionach.

Nie chciałem nalegać, by mi powiedział, co się stało. Choć zżerała mnie ciekawość i chęć przywalenia osobie, która go skrzywdziła. Dlaczego nie ma przy nim tej blondyneczki, z którą się obściskiwał? Jej wspomnienie zakłuło mnie w serce.

Luke dalej trzymał się mnie kurczowo. Ręce mi zdrętwiały i prwie nie czułem jednej nogi. Potrzebowałem zmienić pozycję. Delikatnie odkleiłem od siebie chłopaka. Położyłem go wygodniej na łóżku i przykryłem kołdrą. O dziwo, mimo swojego wzrostu, był bardzo lekki.

W tym samym czasie do pokoju wparował Ashton. Jak zwykle z wielkim hukiem otworzył drzwi. Pociągnąłem go na korytarz w obawie, że obudzi blondyna.

- Ash, błagam, śpij u Caluma – zaskomlałem w jego stronę. Przyjaciel spojrzał na mnie dziwnie, ale po chwili zrozumiał co nieco. Wyszeptał „Luke?", na co kiwnąłem głową. Nie mógł zostać u nas, gdy chłopak potrzebował ciepła. I może byłem egoistą, ale nie chciałem oddać go w opiekę Caluma.

Nie byłem pewny, o czym Ash sobie pomyślał, ale na jego usta wkradł się chytry uśmieszek. Pokiwał głową i oddalił się. Lekko zarumieniony wszedłem z powrotem do pokoju.

Postanowiłem wziąć szybki prysznic. Miałem nadzieję, że nie zbudzę Luke'a.

Położyłem się obok blondyna. Musiałem przykryć się tą samą kołdrą, bo niestety nie posiadaliśmy innej. Zbliżyłem się jak najbliżej chłopaka.

Leżał do mnie przodem z lekko zadartą głową. Z jego ust wykradały się ciche pomruki, musiał spać głęboko. Chyba nic by się nie stało, gdybym go przytulił? Ostrożnie przycisnąłem się do niego, a ręką objąłem w pasie. Położyłem głowę blisko jego klatki piersiowej. Po chwili on położył swoją na mojej. Jego oddech nie był już tak spokojny.

- Ładnie pachniesz – szepnął zaspanym głosem. Miał lekką chrypę.

Dziękowałem Bogu za to, że nie widzi, jak się rumieniłem. Położyłem dłoń na jego plecach. Zacząłem jeździć palcami wzdłuż linii kręgosłupa. Był tak chudy, że mogłem policzyć każdy wystający kręg.

Przytulił się mnie mocniej, a po chwili usłyszałem jego równomierny oddech oraz bicie serca.

Zbudził mnie cichy szloch chłopaka. Ocknąłem się po kilku sekundach, zanim zdałem sobie sprawę, co się dzieje. Luke leżał odwrócony do mnie plecami i się trząsł. Przez słabe światło księżyca widziałem jego mokre policzki. Podniosłem się do siadu.

- Luke? – zacząłem cicho. Chłopak otarł dłońmi łzy, ale nie odwrócił się w moją stronę. – Luke? – powtórzyłem z nadzieją w głosie.

Wstałem z łóżka i okrążyłem je wkoło. Kucnąłem przy blondynie. Położyłem swoją rękę na jego ramieniu.

- Nic mi nie jest – burknął niewyraźnie. Dalej cały drżał, a ja nie mogłem nic na to poradzić. Podciągnął nosem.

- Właśnie widzę.

Przysunąłem się bliżej, by móc zajrzeć w jego błękitne oczy. Nawet w tym świetle nie straciły swojego placu. Próbowałem zachować spokój na widok pięknego chłopaka.

Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Uśmiechnąłem się ciepło w jego stronę. Luke spuścił wzrok na swoje dłonie. Dotknąłem jednej z nich i mocno ścisnąłem. Blondyna przeszły dreszcze, a mi się to spodobało.

- Możesz mi powiedzieć, chcę ci pomóc – mruknąłem starając się, by ton mojego głosu brzmiał jak najbardziej ufnie. Luke kiwnął głową, a ja odetchnąłem z ulgą. Dałem mu chwilę, by zebrał w sobie odwagę.

- Z-zerwałem z R-r-r... - przemówił słabym głosem. Teraz zrozumiałem, dlaczego jej przy nim nie było. Sam przeszedłem niejedno bolesne zerwanie, dlatego wiedziałem, jak się czuł. Współczułem mu ogromnie, nie mogłem patrzeć na jego ból. Ale w głębi duszy skakałem z radości. Może byłem egoistycznym dupkiem, ale właśnie dostałem szansę.

- Dlaczego zerwaliście? – spytałem. Chciałem, żeby sobie ulżył mówiąc to wszystko. Zawsze byłoby mu łatwiej.

- J-ja tak strasznie się wstydzę. – Zakrył twarz dłońmi i zaszlochał. Uniósł się do siadu, przez co opierałem się o jego kolana. – Bo byliśmy razem od trzech lat, ale... - zaskomlał. – Mam siedemnaście lat, wiem, że to dziwne, ale jestem, tak jakby, prawiczkiem. – powiedział z cichym westchnięciem. Tak jakby?

- To zupełnie normalne – uspokajałem go. – I dlatego z tobą zerwała?

Pokręcił przecząco głową.

- Zaczęła się dzisiaj do mnie dobierać – powiedział z trudem. Wyobraziłem sobie, że musiało to być ciężkie przeżycie dla blondyna. Ale trochę go nie rozumiałem, bo myślałem, że większość chłopaków w jego – naszym – wieku raczej chciałaby się z kimś przespać, a nie utrzymywać czystość. Nie odzywałem się w ogóle, pozwoliłem, by Luke się wygadał. – Ja się bałem... Nie jestem jeszcze gotowy i chyba nigdy nie będę.

Kilka łez skapnęło na moje dłonie. Siedziałem na kolanach na podłodze z uniesioną głową i wpatrywałem się w twarz Luke'a. Widziałem, że chciał coś jeszcze dodać, ale nie potrafił. Przygryzał dolną wargę i co chwila otwierał usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk.

- Śmiało – zachęciłem go. – Obiecuję, że nie będę się śmiał ani cię oceniał. Możesz powiedzieć mi wszystko.

Może znaliśmy się kilka dni, ale czułem jakby minęło dobrych kilka lat. Chyba się do siebie zbliżyliśmy. Uśmiechnął się smutno. Zrozumiałem, że próbuje dobrać odpowiednie słowa.

- Tylko Calum o tym wie – wyszepnął głucho. Zaczął drżeć ponownie na całym ciele.

Wspominałem jakim byłem słabym pocieszycielem? Głupio się czułem w całej tej sytuacji. Po prostu usiadłem obok i objąłem jego drobne ciało w swoje ramiona. Przytulił się do mojego boku, a ja pomału osunąłem się na poduszki. Luke leżał na mnie.

- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz – mruknąłem w jego ucho.

- Dziękuję.

*
Zaczął się weekend! Możecie spodziewać się jutro dwóch rozdziałów. Może więcej, kto wie. Jestem chyba za dobra, ale ily

Trzymajcie się  x x

suitcase | muke fanfictionWhere stories live. Discover now