| Bywa |

126 5 0
                                    


To głupie uważać, że taki dzieciak jak ja, albo taki ktoś jak Ty, nie potrafi kochać.

Szczerze powiedziawszy to bardzo głupie.






Czasem mam wrażenie, że jestem tak samo głupiutką dziewczynką jak te wszystkie, które tak rozpaczają, że chłopak je nie kocha.
A czasem, że tak naprawdę jestem od nich o wiele bardziej dojrzalsza emocjonalnie niż mi się wydaje.


Szczerze powiedziawszy, jestem tym i tym. Zrozpaczonym dzieciakiem, a jednak małym dorosłym, któremu przyszło zmierzyć się z wieloma przykrościami.

Nie wiem co mam myśleć o tym co się u mnie dzieje. Jedyne co mogę stwierdzić, to to, że nie daję sobie już rady. Ryczę w nocy z bezsilności, sama już nie wiedząc co mam robić i czym się bardziej przejmować. Jestem tak trochę w dupie, bo nie chcę wracać ani do szkoły i musieć na niego patrzeć, ani do domu, gdzie atmosfera jest gorsza niż kiedykolwiek a najgorsze mimo wszystko przede mną. Siedzę po prostu na parapecie, gdzieś o 2-3 w nocy i puszczam sobie Circles Edena, marząc tylko by już było dobrze. Dlaczego nie doceniałam tego co miałam?

Zdałam sobie sprawę, że to nie jest już mój dom. A przynajmniej wkrótce już nim nie będzie. Dlatego staram się nie patrzeć na niego tak jak kiedyś - czyli na mój własny kąt gdzie czuję się najlepiej. Tak samo w sumie robię z innymi rzeczami. Jeśli wiem, że mam je w najbliższym czasie stracić, odsuwam się od nich, i pozwalam by uczucia, lub kontakty się oziębiły. Mniejszy ból, a może nawet ulga.

Tylko co robić gdy nie jest się gotowym na odejście kogoś? Gdy tak naprawdę nie wie się, że ta osoba cię opuści? I kiedy nagle opuszcza, a ty siedzisz kurwa nie wiedząc co robić, bo nie będziesz na siłę starał się wszystko naprawić gdy ta osoba tak naprawdę siedzi na dupie i ma na ciebie wyjebane.

A skoro tak się dzieje, to nasuwa się tylko jedno piękne stwierdzenie -

Jeśli ktoś chce odejść, to pozwól mu odejść, albo zastanawiaj się po co właściwie przyszedł

Próbowałam już tej drogi. Tej, w której wręcz narzucałam się, bo nie mogłam pogodzić się ze stratą. Przez cały czas widziałam i wiedziałam ile dla niego znaczę, że gdybym zniknęła nie zwróciłby na to uwagi. Śmieszne akurat, że w tej chwili to on zawiesił kontakt, przestając odpisywać, i w ogóle nic nie pisząc, a niby powiedział mi żebyśmy zostali przyjaciółmi. Potem wszystko się zaczęło. Moja przyjaciółka i on... Szkoda piłować mordę na to by znów o tym gdzieś wspominać.

- No Martyna jak tam

- No, jak się z tym czujesz

- Ona zabrała ci miłość, i dalej się z nią przyjaźnisz?

- Słyszałam że.... bla bla bla....

Mam dosyć ludzi i ich pierdolenia na temat spraw o których nie mają żadnego pojęcia i których treść jest im równie obca jak powód dla którego wyrażają swoją opinię.

22 grudnia

Dzisiejsza noc była jedną z gorszych w ostatnim czasie. Gdy w końcu poszłam spać czułam się kompletnie wypruta z emocji, po prostu leżałam zmęczona od ciągłego szlochania.
    Około pierwszej włączyłam sobie jakąś tam piosenkę. Problem w tym, że wstawiła ją ta sama osoba, która wrzuciła także tą, którą on mi kiedyś wysłał.
    Było to wówczas, gdy wywodził się mi ze swojej poprzedniej smutnej milosci, gdzie to akurat jego dziewczyna z nim zerwała. Trochę to wszystko przeżywając obsypywał mnie wiadomości jaki jest nieszczęśliwy, aż do momentu gdy postanowił podzielić się ze mną *tą* piosenką.
   Puściłam ją sobie - może na początku nie była zbyt ekscytująca, ale pod koniec uczucia jakimi eksplodował twórca zwaliły mnie z nóg. Zakochałam się w niej.  Nie ma tu co dużo mówić, puszczałam ją sobie zawsze gdy jechałam gdzieś autobusem, chociażby by się z nim spotkać.
   Tez macie tak, że piosenki potrafią zatrzymać w sobie uczucia, których doznawaliście gdy słuchaliście ich na okrągło? Nie ważne ile by minęło od czasu gdy ostatni raz ją usłyszeliście, nagle wszystko sobie przypominacie włączając ją. Ja tak miałam, gdy po nagłej stracie zainteresowania, kłótnią znalazłam ją w ulubionych na youtubie. 
   Jeśli mam byc szczera - jej pierwsze dźwięki wywoływały we mnie dreszcz, przez co nie miałam wystarczajaco siły by jej słuchać. Ale wreszcie się przełamałam.
  Za każdym razem czułam w niej listopad, bo to wlasnie w tym miesiącu go poznałam, spotykaliśmy się, bardzo duzo pisaliśmy. Wtedy się w nim zakochałam. I wiecie co? Trwa to do dzisiaj, a mamy już kurwa luty.
   Teraz słucham jej bardzo często. Moze powinnam przestać, bo im częściej to robię tym słabiej czuje te emocje. Zamiast tego znalazłam inne równie piękne piosenki wykonawcy jej.
  
  Tylko.... Mieliście tak kiedyś, że jedna piosenka potrafiła wam tak zawrócić w głowie, że gdy przyszedł jej kulminacyjny moment mieliście ochotę wrzeszczeć a potem zaczęliście plakac? Bo ja tak.

Oto, jej kawałek tekstu, tak, ten gdzie jest wybuch emocji -

Więc usłysz mnie
Wiedz, że każdy przecież gada, dziewczyno
I to nic nie znaczy, dopóki na to nie pozwolisz
Ale jeśli będziesz nadal w kółko zgadywać
Wtedy zakończy się to tylko w jeden sposób
Możesz odejść, jeśli naprawdę chcesz to zrobić
I możesz biec, jeśli czujesz, że powinnaś
A ja mogę pić, jeśli czuję, że powinienem
Wiem, że to trudne ale nie mogę się czuć, jak dawniej,
Jak zwykłem się czuć

Zaraz nie wytrzymam uhhhh

Do zobaczenia

Life hacki do szkoły =D (i nie tylko)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz