27

471 40 5
                                    


Kathia POV


Gdy Loki nas teleportował czułam jak moje ciało się rozsypuje. Widziałam jedynie oślepiające światło. Nie byłam pewna gdzie mnie przenosi, ale byłam pewna jednego... z nim nic mi się nie stanie.


Po sekundzie lub dwóch, czułam, że stoje już na twardym, stabilnym gruncie. Zimny wiatr poczułam na policzkach i uścisk Lokiego zelżał. 

Rozejrzałam się dookoła i o mało co nie potknęłam się o krawężnik. Jestem w domu!

Stałam przed sierocińcem. Blok nic a nic się nie zmienił ! 


Spojrzałam na ciemnowłosego z ogromnym bananem na twarzy.

-Naprawdę? Powiedz, że mi się to nie śni.-powiedziałam do niego. On tylko spojrzał na budynek i gestem zaprosił mnie bym szła pierwsza do drzwi wejściowych. Weszłam po tych samych czterech schodach, stałam przed tymi samymi dębowymi drzwiami. Zapukałam trzy razy... 

Serce waliło mi jak oszalałe.. spotkam Agathę po dwóch latach!

Czas niesamowicie mi się dłużył. Loki stał za mną i oglądał okolicę. Jestem pod wrażeniem. Zabrał mnie w miejsce, które coś dla mnie znaczy.


Usłyszałam dźwięk otwieranego zamka i zobaczyłam Agathę.

Ona z początku poprostu się na mnie patrzyła, a po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech, który tak bardzo kocham.

-No chodź i mnie przytul wkońcu.-powiedziałam i rzuciłam się by ją wyściskać. 




***


Loki POV


Kathia niepewnie zapukała w drzwi. Od kiedy tylko zobaczyła, że znajduje się w tym miejscu uśmiech nie znikał z jej twarzy. Musiałem ją odciągnąć od tej sytuacji z wieży. 

Jakieś 5 minut temu przykleiła się do ściany... trzeba było coś zrobić, żeby o tym zapomniała. Chyba mi się udało.

Drzwi się otworzyły i zobaczyłem przez ramię Kat jej opiekunkę. Gdy się do siebie przykleiły... ta Agatha gdy podniosła wzrok na mnie.. jej oczy wyszły z orbit.

-Kat, kto to jest?-kobiety przestały się... przytulać, a Agatha nie przestawała patrzeć na mnie. Żenujące.

-To jest Loki- Kat wskazała na mnie- Przywiózł mnie tutaj. Jesteśmy w odwiedzinach-resztę powiedziała wprost do swojej byłej opiekunki.

Głośno odchrząknąłem dając jej do zrozumienia, że nie będziemy tutaj długo. Zresztą chciałem ją tylko przenieść gdzieś, gdzie będzie bezpieczna, nie miałem w planach żadnych odwiedzin. Lecz gdy zobaczyłem jak się uśmiechała na sam widok tego odrapanego budynku, pomyślałem, że spotkanie z jej opiekunką dobrze jej zrobi. Ale nie miałem w planach długiej pogawędki przy herbatce i ciasteczkach.

-To znaczy, tylko na chwilkę mamy jeszcze dużo do zrobienia.-oznajmiła. Opiekunka wpuściła nas ,ale gdy koło niej przechodziłem rzuciła się na mnie z nożem.

Mój instynkt samozachowawczy działał bez zarzutu. Chwyciłem jej prawą rękę-w niej trzymała nóż-wykręciłem i ostrze upadło na podłogę. Kathia, która szła przede mną, gdy usłyszała szamotaninę i dźwięk upadającego noża odwróciła się w naszą stronę. Szeroko otworzyła oczy i pobiegła w naszą stronę.

-Loki! Puść ją!-krzyczała. Zrobiłem to co chciała. Niechętnie, ale posłuchałem. Ta marna zabójczyni mamrotała coś pod nosem. Kathia stała obok swojej opiekunki, ale było widać, że się jej boi.

-Agatha, my chyba już pójd..-Kathia nawet nie dokończyła, a jej opiekunka znów zaatakowała. 



Tym razem nie mnie.

BoginiWhere stories live. Discover now