31 Wątpliwości

7.7K 459 11
                                    


Ważna notatka!!

---Megan---

Cholerny dupek Nieee tego dupkiem nie można nazwać, śmieć.

Zapchlony kundel

- Już sobie użyłam, to teraz pomóż mi się stąd wydostać - próbował wydostać się z dziury.

Jedynie czym go zaszczyciłam to soczystym 'fuck you' i wyszłam, głośno trzaskając drzwiami.

Niech sobie nie myśli, że mu pomogę, niech sobie sam radzi, przecież to wielki pożal się Boże alfa.

Schodzę po długich schodach na dół, spotykając się z wielką pustką. Nikogo żadnej żywej duszy. No oprócz Travisa siedzącego na blacie i pstrykającego coś w telefon. Oddycham głęboko dwa razy, aby przypadkiem nie wyładować się na nastolatku. Ten nie widząc, że weszłam do kuchni, nawet nie podniósł oczu znad telefonu. Dopiero gdy siadłam obok niego, zaskoczony aż podskoczył.

- Luno Co ty tutaj robisz, przestraszyłaś mnie - powiedział, teatralnie łapiąc się za serce.

- A tak sobie przyszłam, bo z tym waszym Alfom nie da się wytrzymać - chłopak zachichotał, odkładając telefon na blat.

- Jesteś głodna Luno ugotować coś - zeskoczył ze stołu, otrzepując spodnie z niewidzialnego kurzu.

- Nie, nie trzeba.. - po chwili zastanowienia dodałam - Wiesz może, gdzie są wszyscy?

- Jak to, gdzie? Przygotowują się do wojny - powiedział, patrząc na mnie jak bym spadła z księżyca.

- Jakiej wojny? Czy ja coś przegapiłem?

- Po waszym zniknięciu zostały zgrupowane wszystkie cztery stada w jedną armię, aby zapobiec kataklizmowi i zniszczeniu, jakie ma zafundować nam Katarina.

- Kim jest Katarina?

- Katarina była przybraną siostrą naszego Alfy, ale jak to można ująć, zbuntowała się i wymordowała wiele osób w tym rodzeństwo naszego Alfy. Teraz po siedmiu latach jak widać, powróciła aby dokończyć to, co zaczęła.

---Kaiden---

Poszła sobie, tak po prostu mnie tutaj zostawiła. Może to był zły wybór, może nie potrzebnie wyjeżdżam na te studia. Znalazłbym sobie śliną samicę, która byłaby mi posłuszny i spełniała każde moje zachcianki bez sprzeciwu. Ale nieee ojciec uparł się, żebym odnalazł swoją miłość, a teraz ma rozwydrzoną dziewicze, która za grosz nie posiada szacunku do mojej osoby. Gdybym dał jej wybór, na pewno odeszłaby stąd jak najdalej i nawet by nie obejrzała się za siebie.

Może lepiej dla mnie.

W myślach przywołałem swojego betę i brata, bo coś czuję, że potrzeba więcej rąk, aby się wydostać z tej cholernej ściany.

Nie mijają dwie minuty, a za drzwi wyłaniają się moi przyjaciele. Gdy ich wzrok ładuje na mojej osobie, zaczynają się przeraźliwie śmiać.

Jedyną rzeczą, jaką mogę zrobić to wywrócić oczami na tych debili.

- Kurwa stary kto cię tak urządził - mówił pomiędzy salwami śmiechu mój brat.

- Domyśl się, a teraz mi pomóżcie - próbowałem się poruszyć, ponieważ coś niebezpiecznie napierało na moje przyrodzenie.

- Nie mów, że Megan cię tak urządził, ma krzepę dziewczyna - kręci z uznaniem głową.

- Ta ma, ale nieznośną i uparte jak nie wiem co - fukam, na co dostaje salwy śmiechu.

- Zobaczysz, wszystko się jakoś ułoży - mówi Cameron, łapiąc za moją jedną rękę a Leo za drugą.

Prędzej piekło zamarznie, niż ona zaakceptuje swój los, jaki został jej przypisany i najważniejsze zaakceptuje mnie.

Nie zdążyliśmy wyjść z pokoju, a podbiegł do nas jeden z naszych żołnierzy, informując, że nieopodal granic odnotowano duży spadek temperatury, co oznacza tylko jedno.

Już tu jest.

Pospiesznie zbiegliśmy po schodach do ganku, gdzie zaczęliśmy nakładać buty. Coś niewidzialnego skłoniło mnie, abym się odwrócił.

Stała tam patrząc na mnie swoimi błękitnym oczami pełnymi smutku. Chciałbym przytulić ją pożegnać się, ponieważ wiem, że możemy się już nigdy nie zobaczyć. Nigdy nie powiem jej, jak bardzo jej pragnąłem, gdy pierwszy raz ją ujrzałem, jak cierpiałem, gdy jej nie było, gdy mnie odpychała od siebie, wbijając za każdym razem nóż w plecy.

Lecz nie można przekonać nikogo do siebie, jeśli ta pała do ciebie niechęcią i chciałaby uciec jak najdalej od ciebie. Chociaż byłoby to trudne trzeba odpuścić i dać komuś odejść choć by, kosztowało cię to zdrowie i złamanie emocjonalne. Ważne, żeby ona była szczęśliwa. 

Ostatni raz popatrzyłem w jej stronę i wyszłam z tego domu, w którym pozostał mój jedyny sens życia.

Nie mam nic do stracenia.

---Megan---

Wyszedł, przed tym posyłając mi pogardliwe spojrzenie. Gdy byłabym tym samym człowiekiem co kiedyś, nie przejęłabym się tym zbytnio, a teraz zabolało jak cholera. Dlaczego tak się stało, nie wiem , może to przez to pierdolone ugryzienie lub przywiązanie.

Nie wiem tego i nie potrafię wytłumaczyć.

Obraził się o to, że zostawiłam go w tej dziurze, przecież jest wilkołakiem i to dla niego żaden problem.

Powinnam go przeprosić. Dlaczego tak bardzo chcę, aby się na mnie nie gniewał.

Zeskoczyłam z blatu, rzucając się biegiem w stronę drzwi wejściowych. W chwili, gdy je otworzyłam, niebo przecięły błyskawice, a jedna uderzyła parę metrów ode mnie.

Poczułam prąd przechodzący przez moje nogi. Zostałam gwałtownie wciągnięta do środka przez Travisa. Drzwi zostały zamknięte przez Courtney na wszystkie możliwe zamki.

Odwróciłam się przodem do chłopaka, widząc za nim, wiele kobiet stojących w salonie, kuchni czy przedpokoju.

- Travis co się dzieje?

- Nie mam pojęcie... - miał coś powiedzieć, ale przerwała mu jedna z samic.

- Luno na świecie zanotowano jedynie jedno takie zjawisko tak wielu uderzeń 19 lat temu.

Co tu się dzieje?

Silne uderzenie w drzwi zwróciło oczy wszystkich w jej stronę . Na drżących nogach podeszłam do drzwi  'zdejmując'   z nich  zabezpieczenia. Chwyciłam za klamkę, delikatnie ją naciskając, a to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

CDN.......

Kochani kochani przychodzę do was z zapytaniem, czy chcielibyście drugą część tej książki. Byłaby znacznie inna od tej, ale z nią związana. Podzielcie się swoim zdaniem w komentarzach, to wiele dla mnie znaczy.

PS: Pamiętajcie, zakończenie zależy tylko od was.......

My Soulmate ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz