Rozdział 11

300 11 0
                                    


- Czy macie pojęcie coście wszyscy narobili?! - zaczęła się wydzierać dyrektorka szkoły. W jej gabinecie zwołanych było czternaście osób, będących głównymi sprawcami problemu.

- My nic kurwa nie zrobiliśmy! - zaoponował w końcu Hidan. - Dlaczego nas zawsze oskarżasz?!

- Hidan, stul ryj - wyszeptała gniewnie Soli, szarpiąc go ostro za ramię.

- Nie jesteśmy na Ty, Shinya! I bez wulgaryzmów! - uniosła się kobieta. - Zapytam jeszcze raz... kto wpadł na pomysł robienia graffiti na ścianach w szkolnej kozie?

- Skąd pomysł, że to my? - zapytał rozsądnie Itachi.

- Byliście wtedy w klasie! Nie róbcie ze mnie idiotki!

- Pani kolor włosów już to robi - uśmiechnęła się lekceważąco Itami. Tsunade drgnęła żyłka na skroni, już miała wybuchnąć gdy odezwała się Tsuki.

- To Sasori.

- Spierdalaj Mangetsu! To ty jesteś od głupich pomysłów! - odwarknął, dziewczyna nie wdawała się z nim w dyskusję tylko pokazała mu środkowy palec.

- Koniec! Dzwonię po waszych rodziców!

- Nie! - jęknęła Ushio, gdyby jej rodzice się dowiedzieli dostałaby niezłą zjebkę. Z opresji licealistów wyratowało wejście Shizune, prosząc kobietę o niezwłoczne wyjście do goszczących w szkole inspektorów od spraw porządku.

- Wychodzę, a wy zostajecie tutaj i zastanawiajcie się lepiej nad dobrą wymówką! Inaczej wlepię wam nagane i zostajecie na rok w klasie! - zagroziła dyrektorka.

- Pff, my i tak zostajemy w klasie - skomentowała Domi, przybijając sobie z Kakuzu żółwika.

- Więc my spadamy - zadecydował chłopak.

- Siadać! Czekacie na mój powrót! Bachory niedorobione... - rzuciła i wyszła. Dla upewnienia zamknęła drzwi na klucz, a z trzeciego piętra chyba nie będą skakać.

Oczywiście przez pierwsze dziesięć minut próbowali otworzyć drzwi i rozważali ucieczkę przez okno, ale poddali się. Hidan usiadł na fotelu dyrektorki i wyłożył wygodnie nogi a biurku Big Cyca. Reszta też znalazła sobie miejsce na dywanie, parapecie czy obszernym biurku.

- Wielkie mi co, przynajmniej ubarwiliśmy salę - powiedział w końcu Deidara. - głupie babsko, w żadnym wykonaniu nie doceni artysty!

- A propos, pamiętacie imprezę urodzinową z marca? - wtrącił wesoło Tobi, a wszyscy spojrzeli na niego z politowaniem.

- Co to ma z tym wspólnego? - zapytała w końcu Ushio.

- Nic - odrzekł.

- No to nie używaj słowa „propos" skoro nie wiesz co oznacza - przekręcił głową Nagato.

- Ale skoro już zaczęliśmy, to opowiedzmy to sobie! - uśmiechnęła się Is. - Opowiedzcie od początku.

- No... - pomyślał Deidara. - okej, a więc...

Dzień był bardzo deszczowy, przez taką szarą pogodę nie chciało wstać się z łóżka, by pójść do szkoły. Jednak dobre było to, że jest piątek i pod wieczór zaplanowana jest długo oczekiwana impreza. Bo była właśnie połowa marca, a jako że dwie osoby mają w tymże miesiącu urodziny to postanowili je połączyć. I tak dziewczyny, a mowa tu o Isabel i Tsuki, mają wspólnych znajomych. Prócz solenizantek wszyscy umówili się jeszcze godzinę przed rozpoczęciem lekcji, pod halą sportową, gdzie mieli w-f. Tam też Domi razem z Kakuzu jak co dzień sprzedawali nielegalne używki.

Akatsuki Żartem Where stories live. Discover now