Rozdział 4

386 26 31
                                    

   Był to kolejny słoneczny dzień, wszystko byłoby by pięknie, gdyby nie to że był on spędzony w szkole. Trwała właśnie chemia.  Profesor Orochimaru opowiadał znudzonej klasie o właściwościach prochu czarnego. Jedynie Deidara słuchał uważnie no, bo jest to o WYBUCHU! Musi to zapisać.

- Tak, więc proch czarny jest mieszaniną saletry potasowej, siarki i węgla. Bla bla bla… Siarka jest lepiszczem i decyduje o zapalności i wrażliwości mieszanki. Bla bla bla … Proch ma barwę łupkowato-czarną i matowy połysk. - Profesor przyjrzał się całej klasie.

- Czy wszyscy rozumieją?- Zmrużył groźnie oczy

 - Tak. –Odpowiedziała chórkiem klasa.

- To w takim razie doświadczenie!- Na te słowa momentalnie się ożywili. Profesor zmielił wszystkie składniki, wziął małą drewnianą deseczkę, rozsypał proch w linii prostej i…Podpalił. Ogień wystrzelił na 30 centymetrów w górę.

- Tak właśnie wygląda spalanie pr… Deidara nie powinieneś iść do pielęgniarki? – Spytał wężowy. Cała klasa odwróciła się do niego. Chłopak wyglądał jakby właśnie przebiegł 10km, ze słoniem na plecach.

- Wyglądasz jakbyś właśnie uprawiał seks- stwierdził Itachi, a reszta parsknęli śmiechem.

- Wcale n…- próbował się bronić blondyn, ale mu przerwała Domi.

- Czerwone policzki, dyszenie, dziki wzrok… Mam wymieniać dalej?

- On tak zawsze, gdy widzi coś związane z wybuchem, hmm to jakby jego zboczenie.- Stwierdziła Tsuki.

- Ej, przestańcie!- Wtrąciła się Ush, a dziewczyny uśmiechnęły się pod nosem.

- Właśnie przestańcie. Jesteś pewny, że nie musisz iść do pielęgniarki?- Nauczyciel przyjrzał się oceniająco posturze niebieskookiego. W tej chwili zadzwonił dzwonek wybawiając Deidarę od odpowiedzi. Wszyscy udali się do stołówki i zajęli jeden stolik.

- Yami! Yami! Miałaś coś powiedzieć, pamiętasz?- Darł się Tobi.

- A, tak dziękuje Karolino. – Uśmiechnęła się dziewczyna.- Więc słuchajcie, na obrzeżach powstał nowy klub i chciałam zaproponować byśmy tam dziś poszli.

- Idziemy wszyscy, nie? – Zapytała Tsu.

- Ja nie mogę dziadkowie przyjeżdżają.- Skrzywiła się Soli.

- Jesteś pewna, że nie dasz r…- Ushio chciała spytać, ale przerwał jej Hidan.

- Nic się nie stało! Ja zabawię się z Isabel!- Powiedział z perwersyjnym uśmiechem, nie zdając sobie sprawy, że Itachi wstaje z wściekła miną. Czarnowłosy złapał chłopaka za fraki i zaczął trząść na wszystkie strony.

- Nigdy nie dostawiaj się do Is, dobrze ci radzę. Chyba, że chcesz zęby stracić!- Warknął Uchiha tonem mrożącym krew w żyłach upuszczając siwego na podłogę. Wszyscy patrzyli na to z politowaniem lub znudzeniem.

- Nic ci nie jest?- Spytała Ush ze zmartwioną miną.

- Ush odpuść, należało mu się, swoją drogą jesteś bardzo zaborczy Itachi - Stwierdziła Itami.

- Dooobra, wracając do tematu idziemy wszyscy poza Soli tak?- Zapytała znudzona całą akcją chłopaków Tsu.

- Jak dam radę to się pojawię.- Zapewniła Soli.

- Ja idę, ale nie pije.

- Ty nie pijesz, It? Musisz coś planować…- stwierdziła Yami patrząc na koleżankę.

- Założę się, że zrobi wszystkim zdjęcia, gdy będą pijani by nas z Tsuki szantażować.- Powiedział Kakuzu patrząc na szatański uśmiech Itami.

Akatsuki Żartem Where stories live. Discover now